Artykuły

Nieme kino w kolorze

Bajecznie kolorowe, fantazyjne kostiumy Katarzyny Adamczyk robią apetyt na najnowsze przedstawienie wrocławskiego Teatru Capitol. Zobaczyliśmy je po raz pierwszy podczas zdjęć do reklamy "Scata". Premiera spektaklu 7 kwietnia.

Pod migawki z prób, jakie zarejestrowano wczoraj w wytwórni, zostanie podłożona muzyka Leszka Możdżera i komputerowo wygenerowana scenografia pomysłu Martyny Karwali. Nad realizacją czuwa Marcin Kryjom. Reklamę będzie można zobaczyć w kinach sieci Helios już w połowie marca.

Kostiumy Adamczyk zmieniły nie do poznania aktorów Capitolu: Sambor Dudziński jako pucybut odgarnia ogniście rudą grzywę, Cezary Studniak w roli pana Obsesji zwiększył dwukrotnie obwód pasa i odstrasza kolcami, jakimi nadziany jest jego garnitur. Bogna Woźniak trzepocze kilkucentymetrowymi rzęsami i potrząsa cytrynową fryzurką jako panna Kwiecień, która marzy o karierze baletnicy. A co do tego, że Magdalena Szczerbowska to prawdziwa gwiazda, nie ma żadnych wątpliwości - miedziane loki a la Rita Hayworth jaskraworóżowy kostium mówią same za siebie. A jak potrafi się wściekać! Kiedy dziennikarka (Magda Kumorek w stroju w gazetowe szpalty) opisuje mały skandalik, gwiazda dosłownie pożera ze złości gazetę.

Pucybut, który staje się milionerem, piękna kwiaciarka, wyzywająca gwiazda, złośliwy kelner, wyrachowany bogacz - postaci ze "Scata" przypominają bohaterów filmów Charlie Chaplina. I nie tylko historia jest jak z niemego kina - podczas spektaklu nie padnie ze sceny ani jedno słowo, a w kluczowych momentach pojawią się napisy.

- Takie było założenie - przyznaje Wojciech Kościelniak, pomysłodawca i reżyser spektaklu, którego budulcem jest historia opowiedziana za pomocą scatowania, czyli wyśpiewywania sylab, które nie tworzą słów. - Dużo musi wynikać tu z sytuacji, bohaterów, ich wzajemnych relacji. Dlatego typy są naszkicowane grubą kreską. Tyle że nasze nieme kino jest kolorowe. Jest też sporo z klimatu komiksu, kreskówki, burleski. To nie może być nadmiernie poważne. "Scat" ma łapać za serce, ale musi też być świetną zabawą. Sprowokować wzruszenie, ale i ból brzucha ze śmiechu.

Jedną z największych niespodzianek spektaklu będzie muzyka Leszka Możdżera. - To przede wszystkim jazz - mówi kompozytor. - Częściowo zanurzony w latach 60. ale pojawią się też wycieczki w nowoczesność. Tak naprawdę muzykę zaprojektował Wojtek Kościelniak, bo przecież opowiada ona jego historię - dodaje skromnie. - Ja ją tylko wykonuję.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji