Artykuły

Wojcieszek a'la Szekspir

"Zaśnij teraz w ogniu" w reż. Przemysława Wojcieszka w Teatrze Polskim we Wrocławiu. Pisze Krzysztof Kucharski w Słowie Polskim Gazecie Wrocławskiej.

Oczekiwana z dużym zainteresowaniem premiera Teatru Polskiego dzieli widownię

Choć pokazał się jako reżyser filmowy i laureat festiwalu filmowego w Gdańsku, nikt nie chciał z nim rozmawiać we Wrocławiu o teatralnej premierze. Z otwartymi rękami przyjął go legnicki teatr.

Autor głośnego "Made in Poland" i nagrodzony w miniony weekend w Bydgoszczy na festiwalu prapremier za reżyserię legnickiego "Osobistego Jezusa" nosił się od dłuższego czasu z pomysłem napisania sztuki o środowisku aktorskim. Przez ten czas wysłuchiwał o swoich dramaturgicznych próbach najróżniejszych opinii. Od zachwytu po pogardę.

Męskie górą

Prowokacyjnie, chcąc przekonać opornych, napisał na szekspirowskim schemacie premierowe "Zaśnij teraz w ogniu". Premierę sam wyreżyserował, jak zwykle. Na razie inni reżyserzy nie rzucają się na jego dramaturgiczne próby.

Akcja dzieje się w środowisku aktorskim. Wszystkie wątki skupiają się wokół dwojga starych aktorów grających na prowincji, ich córki i narzeczonego, którzy właśnie skończyli szkołę teatralną. Najbardziej skomplikowany z nich wydaje się stary, niespełniony aktor Zbigniew. Każda ze scen odkrywa nam jakieś jego cechy charakteru. Wszystkie je znakomicie podkreśla Wiesław Cichy. Nie polubimy jego Zbigniewa. Mało w nim człowieka. To jest nowość w twórczości Wojcieszka, bo on raczej wszystkich swoich bohaterów starał się usprawiedliwiać.

Drugą ciekawie zbudowaną postacią jest Michał, grany przez Mirosława Haniszewskiego. Tu dla autora najtrudniejsze było zbudowanie motywacji do zbrodni. Aktor mu w tym pomaga, ocierając się postacią nadwrażliwca, aktora poety, który nie może znaleźć pracy - o szaleństwo. Autor i aktor chcieli, żebyśmy stanęli po stronie Mikołaja.

Dobre role

Dwie główne role kobiece wyglądają odrobinę słabiej, nie są tak pogłębione, jak postaci wspomnianych wyżej panów. Szekspirowi też się to zdarzało. Wiele ich wad zatuszowały grą bez przykręcania manetki gazu panie Halina Rasiakówna i Anna Ilczuk. Do tej czwórki drugoplanowej dodałbym jeszcze postać Roberta Marcina Czarnika. Aktorsko cała ekipa zasłużyła na najwyższe noty. Świetnie wkomponowała się w ten spektakl agresywna muzyka Kuby Kapsa i grająca na żywo jego formacja Contemporary Noise Quintet, która jest jedenastym aktorem. Ciekawa jest przestrzeń sceniczna, wymyślona przez Małgorzatę Bulandę.

Wulgaryzmy dzielą

Z lekcji współczesnego dramatu od paru lat już wiemy, że widownia dzieli się na starych i młodych. "Zaśnij teraz w ogniu" też ją tak dzieli. Starzy uważają, że to marny literacko tekst zachwaszczony wulgaryzmami. Dla młodych to nie są wulgaryzmy, bo tak się teraz mówi. Taki jest dziś nasz polski język. To bardzo smutne, ale to prawda. Czy dramaturg ma udawać, że tego nie słyszy? Pytanie jest inne - czy teatr takim językiem powinien się posługiwać? Wulgaryzmy w teatrze użyte z sensem mnie nie rażą. Rażą mnie te na ulicy i w tramwaju. Ale z nimi nikt nie walczy.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji