Artykuły

Prawie jak arcydzieło

To miało być największe artystyczne wydarzenie w historii Nowego Teatru. Nie było. Widownia zobaczyła przygotowaną z rozmachem inscenizację szkolnej lektury.

"Dziady" rozpoczynają się, jeszcze zanim widzowie wejdą do teatru. Na schodach czeka na publiczność dwóch rosyjskich wojskowych z karabinami. W holu tymczasem swojskie melodie śpiewa chór wieśniaków. Na scenie prosta scenografia składająca się z kilku kolumn. Dzięki temu scena optycznie się powiększa. A miejsca potrzeba będzie dużo, bo za chwilę ma się na niej pojawić ponad 30 aktorów.

Początek przedstawienia nie zachwyca. Podczas sceny z gusłami panuje chaos, aktorzy krzyczą jeden przez drugiego, tak, że niewiele można z tego zrozumieć. Nie lepiej jest z piosenkami, do uszu widowni dochodzi jedynie bełkot. Ma się wrażenie, że Stanisław Miedziewski, reżyser przedstawienia, zrobił z "Dziadów" musical.

Od początku widać, że spektakl ma przyciągnąć do teatru nie tylko miłośników geniuszu Adama Mickiewicza, ale przede wszystkim uczniów, których co jakiś czas trzeba rozśmieszyć, żeby się nie nudzili. Dlatego np. podczas sceny z gusłami gra magnetofon, a rogi na diabelskiej głowie świecą jak podczas koncertu Dody.

Są jednak sceny wspaniałe, doskonałe, które z pewnością przejdą do historii słupskiego teatru. Po pierwsze Wielka Improwizacja. Z jednym z najbardziej znanych monologów polskiej literatury zmierzył się Albert Osik (Konrad). Zrobił to znakomicie, potwierdzając swoją pozycję niekwestionowanej gwiazdy Nowego Teatru. Dech zapierała również scena egzorcyzmów, w której obok Alberta Osika zagrali Ireneusz Kaskiewicz i Michał Lewandowki. Widać tu zarówno świetny pomysł reżysera, jak i rewelacyjną grę aktorów. I jeszcze wstrząsająca scena, w której pani Rollison błaga Senatora o możliwość spotkania z synem. Pani Rollison to popisowa rola Ewy Konstanciak, która każdym gestem i słowem wyciskała u widzów łzy wzruszenia. No i jeszcze rewelacyjna Natalia Sikora, która na słupskiej profesjonalnej scenie pojawiła się po raz pierwszy. Debiut to udany, zwłaszcza, że Natalia oprócz umiejętności aktorskich mogła się również popisać się ogromnym talentem wokalnym. Gdy ona śpiewała, widowni przechodziły ciarki po plecach.

I choćby dla tych kilku scen warto wybrać się do Nowego Teatru na "Dziady". Najbliższa okazja nadarzy się już dzisiaj o godz. 18. Bilety w cenie 25 i 20 złotych są do kupienia w kasie teatru.

Tuż po piątkowej premierze publiczność poznała nowego dyrektora teatru. Prezydent Słupska Maciej Kobyliński wręczył nominację na stanowisko dyrektora naczelnego i artystycznego Zbigniewowi Kułagowskiemu, który od kilku miesięcy pełnił obowiązki szefa Nowego Teatru.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji