Artykuły

Z pantomimą jest jak z jazdą na rowerze

- Pantomima ma swoje ograniczenia. Nie nadaje się np. do polityki, gdzie znacznie lepsze jest słowo. Od talentu mima zależy, czy potrafi oddać mocne strony pantomimy, czyli stworzyć widzom świat wyobrażeń tak realistyczny, aby mieli poczucie, że pantomimą wszystko da się pokazać - mówi mim IRENEUSZ KROSNY.

Agnieszka Malatyńska-Stankiewicz: Czy jest się dzisiaj z czego śmiać?

Ireneusz Krosny: Zawsze jest. W moich spektaklach śmieję się z ludzkich błędów, przywar i wad. A to jest wiecznie aktualne.

Skąd Pan czerpie inspiracje do swoich scen?

- Z głowy. Jednak od pomysłu do scenariusza droga daleka.

Czyli najpierw wymyśla Pan historię, a potem przekłada ją na język ruchu?

- Pantomima ma swoją specyfikę i nie wszystko da się opowiedzieć ruchem. Dlatego wymyślając pewną scenę mam już jej ruchowy zarys. Kiedy uznam, że dana historia może być ciekawa, uzupełniam ją podczas ćwiczenia o szczegóły, wewnętrzne gagi.

Każda scenka ma swój scenariusz?

- Tak, i to od początku do końca. Scenariusz powstaje długo, a ostatni szlif epizod otrzymuje dopiero na scenie, podczas pierwszych występów. Dzięki reakcji publiczności widzę, który element jest słaby, albo którego publiczność nie odbiera, tak jak się spodziewałem. Często improwizuję i sprawdzam, co się podoba widzom. Dopiero po około stu przedstawieniach miniatura jest gotowa i raczej nie ulega już zmianie.

Mam w pamięci Pana historię o nieśmiałym człowieku, który przychodzi w odwiedziny do szefa, a tam wita go rozszalały pies, nieznośny bachor i żona szefa, która okaże się bardzo złą kucharką. Jak długo powstawała ta historia?

- Wiele miesięcy i jest ona wynikiem połączenia trzech pomysłów: walki z psem, słuchania popisów muzycznych "zdolnego" dziecka oraz jedzenia niesmacznego obiadu. Doszedłem do wniosku, że te trzy elementy układają się w świetny ciąg zdarzeń. Akcję umiejscowiłem w domu u szefa, aby pokazać skrępowanie przybywającego z wizytą pracownika, jego uległość i zakłamanie.

Tę scenę publiczność pewnie od razu dobrze przyjęła?

- Tak. Są takie sceny, które stały się hitami. I ta do nich należy.

Co najtrudniej przedstawić ruchem?

- Pantomima ma swoje ograniczenia. Nie nadaje się np. do polityki, gdzie znacznie lepsze jest słowo. Od talentu mima zależy, czy potrafi oddać mocne strony pantomimy, czyli stworzyć widzom świat wyobrażeń tak realistyczny, aby mieli poczucie, że pantomimą wszystko da się pokazać. Dodatkową trudnością w moim Teatrze Jednego Mima jest samotność na scenie. Gdybym miał partnera, mógłbym znacznie więcej pokazać.

Sztuka pantomimy wymaga codziennego ćwiczenia?

- Z techniką pantomimy jest jak z jazdą na rowerze: tego się nie zapomina. Problem polega jednak na utrzymaniu ogólnej sprawności fizycznej; trzeba regularnie trenować niczym sportowiec. Dlatego chodzę często na siłownię, ćwiczę elementy akrobatyczne.

Narzędziem mima jest sprawne ciało. Można zatem podejrzewać, że pantomima nie jest dana na cale życie.

- Historia pokazuje, że wielcy mimowie, jak np. niedawno zmarły Marcel Marceau, do końca uprawiali zawód. Oczywiście nie byli pewnie wstanie pokazać tego, co pokazywali za młodu, ale innymi środkami mogli nadal budować ciekawe przedstawienia. Starość nie przekreśla pantomimy, choć trzeba sobie zdawać sprawę, że w pewnym wieku już się salta czy szpagatu nie zrobi. Gdy i na mnie przyjdzie ten czas, pewnie zajmę się pedagogiką.

W Polsce nie ma regularnej szkoły pantomimy.

- Istnieje Wrocławski Teatr Pantominy im. Henryka Tomaszewskiego, który przysposabia do tego zawodu. Uczą także w całej Polsce dawni aktorzy Henryka Tomaszewskiego. Ale to jest inna pantomima. Sam też od niej zaczynałem, od teatru przeładowanego kostiumami i rekwizytami. Ja natomiast z biegiem lat wypracowałem sobie własną technikę grania komedii, która okazała się. skuteczna. Występuję na całym świecie i okazuje się, że na wszystkich szerokościach geograficznych mój teatr jest tak samo odbierany. I ten rodzaj pantomimy chciałbym w przyszłości przekazać młodym. Na razie dużo występuję.

- W niedzielę, 7 października o godz. 20, zobaczymy Pana w krakowskim teatrze Groteska w ramach Kabaretowej Sceny OF. Co Pan pokaże?

- Będzie to spektakl z cyklu "The best of', pokazujący przekrój mojej działalności. Jestem tuż przed premierą, która odbędzie się w grudniu, także w krakowskiej Grotesce. Będzie to pierwszy pokaz całkiem nowych scenek. Być może już w najbliższą niedzielę przetestuję na krakowskiej publiczności kilka nowych gagów. Zobaczymy!

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji