Artykuły

Śpiewak na scenie

Od 30 lat JERZY GRONOWSKI występuje w wałbrzyskich teatrach, śpiewa, koordynuje teatralne życie, a jak trzeba... nawet pociąga za sznurki..

Na szczęście tylko marionetek. I to rzadko, bo jak sam mówi, jest to naprawdę trudna sztuka i jeśli to możliwe, prosi reżyserów, by nie dawali mu ich do ręki. - Nie jestem lalkarzem. Do końca życia będę dziękował kolegom, którzy mnie z otwartymi rękami przyjęli sześć lat temu w Teatrze Lalek i wszystko mi pokazali, także jak się pracuje z marionetkami i innymi rodzajami lalek - mówi Jerzy Gronowski.

- Miałem 13 lat, jak zacząłem pracować w moim rodzinnym Gnieźnie. Moja pierwsza praca w teatrze była pracą biurową. I tam właśnie usłyszano, jak cały czas coś sobie podśpiewuję, nucę, i zachęcono mnie, żebym zdawał do szkoły muzycznej - opowiada artysta, jak wyglądały początki jego kariery. Potem przyszła kolej na studia na wydziale aktorsko-wokalnym we Wrocławiu, praca w chórze Polskiego Radia i Telewizji we Wrocławiu, w zespole madrygalistów Capella Bydgostiensis przy Filharmonii Pomorskiej, w Teatrze Muzycznym w Szczecinie jako śpiewak wokalista, jeden sezon w Teatrze Dramatycznym w Jeleniej Górze i w końcu od 1977 roku w Teatrze Dramatycznym w Wałbrzychu. - Te odległości między Wrocławiem, gdzie mieszkam, a innymi miejscowościami, mnie męczyły. Miałem nadzieję, że uda mi się już tutaj zatrzymać na dłużej i udało mi się to na 30 lat - śmieje się aktor. - Kiedy przejdę na emeryturę, co być może nastąpi za półtora roku, będę mile wspominał to miasto, mam tu wielu przyjaciół.

Praca artysty w naszym mieście została doceniona nie raz. Otrzymał tytuł Zasłużonego Działacza Kultury, Złotą Iglicę, Srebrną Iglicę, tytuł Honorowego Obywatela Wałbrzycha, a 2 lata temu Złoty Krzyż Zasługi. Ostatnio powrócił na deski Teatru Dramatycznego - możemy go zobaczyć w "Był sobie Polak, Polak Polak i diabeł". Kto jeszcze nie był na tym spektaklu, może się na niego udać choćby w ten weekend. W Teatrze Lalki i Aktora Jerzy Gronowski występuje w wielu spektaklach lalkowych. Także w tym w najnowszym - w "Szklanej górze", gdzie porusza się na wielkich koturnach. - Jakoś to chodzenie w nich wyćwiczyłem na próbach. Nawet próbowałem chodzić jak gejsze, ale one nie mają tak wysokich koturnów - śmieje się artysta.

- Na tym polega ten zawód, że przyjmuje się różnego rodzaju wyzwania. I nie ma znaczenia, czy gra się dla dorosłego czy małego widza. Dziecko tak samo oczekuje, że pokażemy mu spektakl zagrany na sto procent. I tak staramy się robić.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji