Każdy z nas jest Konradem
"Dziady" w reż. Jacka Andruckiego w Teatrze im. Siemaszkowej w Rzeszowie. Pisze Andrzej Piątek w Gazecie Codziennej Nowiny.
Mickiewiczowskie "Dziady" w rozumieniu Jacka Andruckiego zdają się być o tym, że w każdym z nas walczą zło i dobro.
I że, jedno drugiego nie pokona. Może odnieść tylko nikłe zwycięstwo.
Uczytelnieniu walki, którą dobro i zło staczają w każdym z nas służy udane zredukowanie oryginalnego tekstu do niezbędnego minimum i odpowiedni wybór scen.
Jacek Andrucki skupia się na ludzkim cierpieniu, rozmowie człowieka z Bogiem. Jego Konrad nie tyle cierpi za miliony, ile cierpi zwyczajnie, jak jeden ze zwykłych ludzi szukających swojej relacji z Bogiem i bliźnimi.
Prostota i potęga słowa
Stąd zrozumiałe, że ze sceny musi emanować prostota. Zarówno, gdy akcja "Dziadów" rozgrywa się w pomieszczeniu poprzedzającym widownię, gdzie rozpoczyna się obrzęd i jego uczestnicy wychodząc z publiczności ubrani współcześnie przebierają się w kostiumy, jak i później już na widowni i scenie.
W tym spektaklu granica między światem guseł i obrzędów, a realnym jest płynna. Przemieszanie jawy i sennych wizji trafnie pogłębia scenograficzna i świetlna asceza, zaproponowana przez twórcę oprawy plastycznej Bogusława Cichockiego. Chociaż, co oczywiste, decydująca w "Dziadach" jest zaklęta w poezję potęga słowa.
Więcej aktorskiej charyzmy
Piotrowi Siereckiemu, grającemu role Gustawa i Konrada oraz Mariuszowi Marczykowi jako Guślarzowi widz ma prawo stawiać wymagania szczególne. A jednemu, i drugiemu, przydałoby się więcej aktorskiej charyzmy, a zarazem naturalności zarówno w interpretacji postaci jak zwłaszcza w wypowiadaniu kwestii.
Piotr Szulc w roli Senatora Nowosilcowa daje wspaniały wizerunek subtelnego, ale wbrew tym pozorom pierwszej wody łotra, szarmanckiego wobec dam, wyniosłego w spotkaniu z matką skazańca Panią Rollison (Mariola Łabno), wyrachowanego nawet wobec najbardziej zaufanych.
Z przyjemnością patrzyłem na Piotra Napieraja, na jego Szambelana, jakże aktualne uosobienie hipokryzji! A jego Pelikan, jeden z zaufanych Senatora, to pyszna postać wspaniale zagrane podtekstami na pograniczu policyjnej służalczości i bycia współczującym człowiekiem.
Zajrzyjmy w głąb siebie
Pięknie i naturalnie, mówią Mickiewiczem - Adam Mężyk, Kornel Pieńko i Paweł Gładyś, grający współwięźniów w celi Konrada. Wrażliwie ociepla postać pilnującego ich Kaprala - Wojciech Kwiatkowski. Bez cienia patosu, skromnie wciela się w charyzmatycznego ks. Piotra Grzegorz Pawłowski.
"Dziady" w inscenizacji Jacka Andruckiego są dla tych widzów, którzy nie boją się przyjść do teatru, by potem po wyjściu z niego zajrzeć w głąb siebie. Bo zło i dobro, dobro i zło, różne mają oblicza.