Artykuły

Wszyscy jesteśmy mali

"Wielkoludy" w reż. Olgi Stokłosy w Teatrze im. Bogusławskiego w Kaliszu. Pisze Robert Kordes w Życiu Kalisza.

Po kilku latach nieobecności w repertuarze kaliskiego teatru wreszcie pojawiła się baśń z prawdziwego zdarzenia. Skorzystają na tym dzieci, a i dorośli nie powinni się nudzić.

Pomysł Andrzeja Maleszki na fabułą "Wielkoludów" polegał na zderzeniu ze sobą dwóch światów - ludzi wysokich i niskich, olbrzymów i Niziołków. Dla tych pierwszych nienormalnymi są ci drudzy i na odwrót. Ale symetria ta nie jest pełna, bo wysocy mają naturalną przewagę wynikającą właśnie ze wzrostu. Są nic tylko wyżsi, ale i silniejsi. Większy jest też cały ich świat i wszystkie jego rekwizyty: stoły, krzesła, nawet miotła do zamiatania podłogi. Było to pewnym wyzwaniem dla scenografa i trzeba przyznać, że Wojciech Stefaniak sprostał mu w sposób bardzo przekonujący.

Mali w świecie wielkoludów mogą być zaledwie tolerowani. Nie szczędzi się im przy tym uszczypliwości, krytyki, nieraz nawet pogardy. Są przecież "nienormalni", bo nie urośli. Jak już łatwo zgadnąć, "Wielkoludy" to rzecz o nietolerancji (ale również o przyjaźni i miłości).

Co charakterystyczne, Agnieszka Sienkiewicz, odtwórczyni jednej z dwóch głównych ról żeńskich, ma 158 cm wzrostu, a Olga Stokłosa, reżyser spektaklu - zaledwie 154 cm. Takie szczegóły dodają temu przedstawieniu autentyzmu i świadczą o nieprzypadkowości - zarówno samego tekstu, jak i osób zaangażowanych w jego sceniczną realizację. "Wielkoludy" to baśń momentami wzruszająca, na pewno silna przesłaniem, a przy tym przełamująca prostą opozycję czerni i bieli. Wysocy mają swoje słabości, poruszają się niezdarnie, nieraz niedowidzą i niedosłyszą, bywają też śmieszni. Nie są źli z natury: miewają odruchy dobrego serca i przypływy dobrego humoru. Z kolei niscy nie są tylko ani przez cały czas ofiarami. Płatają wielkoludom figle, intrygują, irytują się i krzyczą. Sytuacja komplikuje się jeszcze bardziej, gdy na scenie pojawia się ktoś jeszcze mniejszy od nich; Małe Stworzenie nie wypowiada ani słowa, wyglądem przypomina kurczaczka i faktycznie wykluło się z jaja, ale jednocześnie zachowuje się jak zagubione ludzkie dziecko (w tej roli świetnie ucharakteryzowana kilkuletnia Ania Sosińska). I nie koniec na tym, bo ujawnia się też ktoś większy od dwojga tytułowych Wielkoludów, wobec kogo muszą się oni poczuć jak liliputy. A i to nie jest jeszcze końcem niespodzianek. Słowem: nie czyń drugiemu, co tobie niemiłe, bo jutro sam możesz znaleźć się w jego położeniu. Tak najkrócej można by streścić wymowę tekstu Maleszki i zarazem spektaklu Stokłosy.

Poza tym "Wielkoludy" mają chyba wszystkie ważniejsze walory pełnowartościowego przedstawienia teatralnego dla dzieci - zarówno tych mniejszych, jak i większych. Jest kolorowo (kostiumy), ruchliwie, momentami zaskakująco, a przynależność gatunkową podkreślają ingerencje tego, co nadprzyrodzone w porządek świata dostępnego naszym zmysłom i doświadczeniu. Muzykę stworzył Janusz Stokłosa i jej akurat mogłoby być więcej, bo "Kołysanka" śpiewana przez Agnieszkę Sienkiewicz jest na tyle obiecująca, że chciałoby się posłuchać jakiegoś dalszego jej ciągu, którego jednak nie ma. Drugim dyskusyjnym pomysłem jest przerwa przypadająca niedługo przed końcem spektaklu. Chyba można było ją sobie darować bez ryzyka, że widzowie, także ci najmłodsi, poczują się na tyle znużeni, by zaszkodziło to odbiorowi całego widowiska.

To jednak drobiazgi, które nie znaczą prawie nic wobec faktu, że mamy do czynienia z przedsięwzięciem w pełni udanym i przekonującym, wypełniającym pewną lukę w repertuarze, od dawna oczekiwanym, przydatnym pod względem wychowawczym, a przede wszystkim mogącym się podobać. Warto dodać, że "Wielkoludy" to również udany mariaż aktorski. Obok Agnieszki Dzięcielskiej i Macieja Grzybowskiego, artystów, których kaliska publiczność zna od lat, na scenie pojawiają się aktorzy młodzi, a wśród nich tacy, którzy występują u nas gościnnie. Tak więc odpowiedź na pytanie, czy warto iść z dziećmi na ten spektakl, może być tylko twierdząca. Zwłaszcza że coraz mniej wokół nas bajek, w których jeszcze o coś chodzi i w których wiadomo, gdzie podziało się dobro, a gdzie zło.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji