Artykuły

Poeci są kochani

- Całe szczęście, że są poeci, którzy słowa potrafią ułożyć tak, że często w prosty sposób przedstawiają najważniejsze prawdy o życiu - mówi ANNA DYMNA, twórczyni Krakowskiego Salonu Poezji, którego setne spotkanie odbyło się w minioną niedzielę [19 września].

"Joanna Jałowiec: Jak bardzo zmienił się Krakowski Salon Poezji od momentu swych narodzin w 2002 roku?

Anna Dymna: Coraz więcej ludzi o nim wie. Poezja wychodzi z naszego Salonu, rozprzestrzenia swoje macki w całej Polsce, by cieszyć coraz więcej ludzi. Mamy salony-dzieci w Gdańsku, Tczewie, Tarnowie, Częstochowie. Jestem ich matką chrzestną. Jeżdżę po Polsce i chrzczę nowe miejsca w ten sposób, że czytam wiersze ks. Jana Twardowskiego, te same, które 20 stycznia 2002 roku zapoczątkowały nasze krakowskie poetyckie spotkania i przyniosły nam szczęście. Trzeciego października otwieramy Salon Poezji w Opolu, a dotarły do mnie wieści, że Polacy w Londynie też chcą mieć swój salon. Dziś powstał pomysł czytania wierszy we Lwowie.

Czy któreś ze spotkań w Teatrze im. Słowackiego darzy Pani szczególną sympatią?

- Wszystkie są na swój sposób niezwykłe, wiele jest dla mnie odkrywczych, każde inne. Najradośniejsze są te organizowane na Dzień Dziecka. Wynosimy krzesła, maluchy kłębią się na dywanie, chłoną poezję z wypiekami, reagują spontanicznie, często wykrzykują na gorąco swoje recenzje. Dla nich to naprawdę duże przeżycie, często także pierwszy kontakt ze sztuką i teatrem. Myślę, że jeśli dziecko tutaj przyjdzie, to wróci, gdy będzie starsze, bo będzie mu brakowało tego kontaktu.

Na czym polega siła poezji, która przyciąga na niedzielne spotkania tak wiele osób?

- Słowo odzyskuje tu siłę i wartość. Uczono nas kiedyś, że słowo jest ważne, za dane słowo honoru ludzie oddawali życie. Teraz uległo ono dewaluacji. Widzimy, jak na co dzień nadużywa się go bezkarnie. Coraz częściej służy oczernianiu, kłamstwu, niszczeniu i krzywdzeniu drugiego człowieka. Nasz Salon Poezji to miejsce, gdzie słowo odzyskuje godność, staje się naszym przyjacielem, pomaga zrozumieć świat, drugiego człowieka, oswaja cierpienia. Całe szczęście, że są poeci, którzy słowa potrafią ułożyć tak, że często w prosty sposób przedstawiają najważniejsze prawdy o życiu. Okazuje się, że nie jesteśmy sami, że nasze strachy, lęki już kiedyś były, że pisano o nich także za czasów Szekspira i Mickiewicza.

Dla wielu ludzi niedzielne spotkania to rodzaj odskoczni od rzeczywistości czy wręcz terapii.

- Pewna starsza pani zwierzyła się mi, że dzięki niedzielnym Salonom odzyskała sens życia, że znów ma po co wyjść z domu, wyprasować odświętną sukienkę. Żyjemy w czasach, kiedy ludzie oddalają się od siebie, mniej sobie ufają. Tutaj, dzięki poezji, zbliżamy się do siebie, zaczynamy tworzyć swoistą rodzinę, coraz większą i życzliwą sobie. Często przychodzą tu osoby samotne, odrzucone, które mają okazję poznać kogoś lub po prostu porozmawiać. Dzięki temu, że Salon jest dla wszystkich, nikt nie czuje się gorszy.

Czy Salon ma stałych bywalców?

- Tak. Są tacy, którzy co tydzień, bez względu na pogodę, stoją w długiej kolejce, by zdobyć bezpłatne wejściówki na każdy niedzielny poranek. Niektórych nie stać na teatr, kino. Tu mogą przyjść zawsze. Publiczność zmienia się w zależności od autora, od czytających aktorów. Były momenty, że na 180 siedzących miejsc przychodziło 350 osób. Często tłumy stoją na przyległych korytarzach pod głośnikami i słuchają. Pojawia się coraz więcej młodych ludzi, studentów, którzy potem wracają do swoich miast i tam otwierają Salony. Tak będzie niedługo w Opolu.

Dlaczego czytanie, a nie recytacja?

- Gdy się recytuje wiersze, zdarza się, że forma zabija treść. Poeci swoje wiersze czytają prosto, konkretnie i poezja czytana w ten sposób brzmi najlepiej. Wisława Szymborska powiedziała mi, że trzeba czytać tak, jakby się głośno myślało. Wtedy słowo nie traci swojej mocy i sensu. Ale są aktorzy, szczególnie aktorki, które same są czystą poezją. Czytają wiersze niezwykle pięknie, delikatnie.

Co o Salonie myślą sami poeci?

- Poeci są kochani. Jak się pozna prawdziwego poetę, a mówię to z własnego doświadczenia, to życie staje się piękniejsze, coś nieuchwytnego zmienia się w człowieku, rozszerza się jego świat. Okazuje się, że aktorzy i poeci są sobie nawzajem potrzebni. Napisała mi to kiedyś Julia Hartwig. Tłumy ludzi zasłuchanych w poezję to prawdziwa radość dla czytającego, ale też i dla poety. Radość i zasługa. My przecież tylko czytamy.

Czy wszystkie Salony wyglądają podobnie?

- Klucz jest prosty: aktor wybiera swojego ulubionego poetę i czyta jego utwory. Czasem jednak robimy Salony tematyczne. Na pierwszym salonie bożonarodzeniowym czytaliśmy piękną poezję barokową. Było bardzo świątecznie. Zrobiliśmy około 400 aniołków z chleba i rozdaliśmy je ludziom. Pamiętam także inne niezwykłe spotkanie. Wiersze o macierzyństwie czytała Ewa Kaim w ostatnim miesiącu ciąży i jej mąż Grzesiu Łukawski. Prosiliśmy Ewunię, by zbytnio się nie wzruszała i czytała spokojnie Ich Michaś jest chyba naszym najmłodszym słuchaczem.

Plany na przyszłość?

- Mam nadzieję, że te nasze spotkania będą jeszcze długo trwały. Mamy wiele nowych pomysłów, wielu nowych przyjaciół. W listopadzie planujemy zrobić poetyckie zaduszki - wypominki. Tym razem spotkanie odbędzie się wieczorem. Każdy aktor będzie mógł czytać wiersz za duszę bliskiej osoby. Są piękne wiersze o przemijaniu, tym razem staną się naszą zaduszkową modlitwą. Chciałabym też zapraszać współczesnych poetów z takich krajów, jak Rosja, Węgry, Czechy, Ukraina, Litwa. Mieszkamy tak blisko, a tak słabo znamy ich współczesną poezję. Pomoże nam w tym Instytut Książki. Będzie on też rekomendował poranki poświęcone wybitnym tłumaczom. W Bramie otwieramy nowe miejsce dla poezji. Radek Krzyżowski będzie tam organizował poniedziałkowe czytania poezji młodych.

Setny Salon został poświęcony Czesławowi Miłoszowi.

- Dedykowany. Był on Przyjacielem Salonu. Wymyślił nam np. rekomendacje mistrzowskie i pierwszy rekomendował młodych polskich poetów. Na tym jubileuszowym poranku też był z nami. Przeczytaliśmy z Andrzejem Sewerynem poemat Czesława Miłosza Orfeusz i Eurydyka. A potem nasi specjalni goście - Julia Hartwig, Urszula Kozioł, Wisława Szymborska, Józef Baran, Bronisław Maj, Leszek Aleksander Moczulski - czytali swoje wiersze i po jednym ważnym dla nich wierszu innego poety, w większości były to wiersze Czesława Miłosza. Było to prawdziwe święto poezji".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji