Problem zbrodni i kary
- "Makbet" jest dramatem o władzy. Czy wystawiając ten tekst można powiedzieć coś o współczesnej Polsce?
- Za wcześnie o tym mówić. Nie jest dobrze, kiedy reżyser obiecuje cokolwiek przed rozpoczęciem prób. Zobaczymy, jak publiczność odczyta ten spektakl. Inscenizacje "Makbeta", opowiadające o dramacie władzy, widzieliśmy już wielokrotnie. "Makbet" to raczej problem zbrodni i kary. Jeżeli to udałoby się wydobyć, a moja wiara wiąże się z obsadą, to byłoby chyba odczytanie bliższe dzisiejszej widowni.
- Czyli "Makbet" jako moralitet?
- Istnieje pogląd, według którego Szekspir jest autorem do czytania, nie do wystawiania. Jest za trudny dla teatru, inscenizacja pokazuje tylko część z tego, co zostało napisane. I zmagamy się od czasów Szekspira - z Szekspirem, a nie zmagalibyśmy się, gdyby nie stawiał przed nami takich wyzwań. Ja mam nadzieję, że z tymi aktorami uda mi się wydobyć właśnie motyw zbrodni i kary. W tym, moim zdaniem, jest siła tego tekstu, jego piękno. Pewnie opuszczę problemy, które dostrzegli inni, ale przed reżyserem zawsze stoi konieczność wyboru.
- Rolę tytułową zagra Krzysztof Globisz. To spore zaskoczenie, gdyż ten aktor kojarzy się raczej z rolami dobrych ludzi, takimi postaciami jak bohater filmu "Anioł w Krakowie"...
- Zawsze myślałem, że parą, która powinna zagrać główne role są Iwona Bielska i Krzysztof Globisz. Nie trzeba się nabierać na taką twarz Krzysztofa Globisza, on potrafi zagrać wszystko. A poza tym - Makbet nie jest złym człowiekiem, gdyby takim był, nie miałby wyrzutów sumienia. A jeśli ma być zbrodnia i kara, to muszą pojawić się wyrzuty sumienia. Jak mówi Dostojewski, karany jest ten, kto sumienie ma. Makbeta nie mógłby więc zagrać zdecydowany czarny charakter.
- Kiedy premiera?
Premierę planujemy na 27 listopada. To wiąże się także z moimi planami filmowymi. Przygotowuję się do realizacji filmu o Katyniu, może uda mi się rozpocząć pracę w grudniu.