Artykuły

Dwie twarze Wittgensteina

"Traktat" w reż. Gabriela Gietzky'ego na Scenie Inicjatyw Aktorskich Teatru Współczesnego we Wrocławiu. Pisze Katarzyna Kamińska w Gazecie Wyborczej - Wrocław.

Młody reżyser Gabriel Gietzky w "Traktacie" - najnowszej produkcji Teatru Współczesnego opowiada historię życia Ludwiga Wittgensteina. Widzowie poznają austriackiego filozofa nie tylko jako geniusza logiki, ale przede wszystkim jako człowieka ogarniętego wyniszczającą obsesją.

Gietzky - miłośnik klasyka filozofii, postanowił połączyć jego teksty w scenariusz. Nie dodał nic od siebie, ale zręcznie skomponowane zdania "Traktatu logiczno-filozoficznego", "Ruchu myśli", "Uwag różnych" i dzienników myśliciela układają się w historię człowieka, który nie radzi sobie z własnym intelektem. Jego umysł staje się klatką, do której wstępu nie mają nawet najbliżsi.

W półtorej godziny poznajemy życie Wittgensteina w telegraficznym skrócie. Na początku jest bardzo zapalonym, jeszcze niepewnym siebie filozofem. Z czasem staje się przekonany o swej wybitności, by w końcu mianować się geniuszem. Niezależnie od etapu życia towarzyszy mu jedno: brak zrozumienia ze strony matki i mistrza filozoficznego. Zrozumienia, o które zresztą sam nie zabiega.

"Traktat" to bardziej zbiór obrazów z życia filozofa niż linearna historia. To nie biografia, choć niektóre wątki i postaci są prawdziwe. Opowieść toczy się na dwóch przenikających się płaszczyznach.

Poznajemy relacje logika z matką i Bertrandem (prototypem postaci jest Bertrand Russell - nauczyciel Wittgensteina). Ich kontakty trudno nazwać relacjami, bo Ludwig zdaje się mówić innym niż matka językiem. Każde wypowiadane przez nią zdanie analizuje pod kątem zgodności z zasadami logiki, jest nieczuły na emocje, które kierują zamartwiającą się kobietą. Mistrza czasem wykorzystuje, by móc trenować umysł w sporach z nim.

Drugą warstwą kameralnego spektaklu są bezustanne rozważania filozoficzne: Wittgenstein analizuje możliwości języka w opisie rzeczywistości, dywaguje nad Bogiem i religią, odkrywa kompleks swego żydowskiego pochodzenia. Im bardziej podróżuje w głąb teorii, tym dalszy jest od prawdziwego życia, na którego doświadczanie wydaje się nie mieć ochoty. Prostota, a zarazem głębia tej historii to największy atut spektaklu.

"Traktat" to kolejna propozycja Teatru Współczesnego, która daleka jest od rozrywki. To sztuka dla widza, który ciągle gotów jest podejmować filozoficzną grę. Chwila nieuwagi wytrąca nas z rytmu przedstawienia. Aktorskie trio: Szymon Czacki (jako Wittgenstein), Irena Rybicka (w roli matki) i Bogusław Kierc (Bertrand) bezustannie przyciąga wzrok widza, szczególnie dobrze wypada tu bardzo kobieca, nieco dekadencka Rybicka. Plastyczna scenografia, złożona częściowo z lustrzanych ścian, i klasyczna muzyka Mahlera i Mendelssohna tworzą specyficzny, intymny klimat, który zmniejsza dystans między widzem a aktorem, tak że przez moment czujemy się uczestnikami rodzinnych scen.

Gietzky uniknął śmiertelnej powagi w tej trudnej i wymagającej sztuce. Pierwsza i ostatnia scena, w której matka i Bertrand, chichocząc jak psocące dzieci, zapisują szminką na lustrze tezy Wittgensteina, stawia nad całym przedstawieniem cudzysłów, nie pozwala brać go do końca na poważnie. Równocześnie wydaje się surrealistycznym obrazem z koszmaru Wittgensteina: gdzie ktoś obala i wyśmiewa jego tezy. Niestety, przy końcu życia filozofa zły sen się spełnia.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji