Artykuły

Płonące stosy w Arras

Nowy sezon teatralny na warszawskich scenach rozpoczął się w Teatrze Powszechnym premierą "Mszy za miasto Arras" wg głośnej powieści Andrzeja Szczypiorskiego. Książka, napisana w formie relacji z tragicznych wydarzeń 1461 r., które przeszły do hi­storii jako "Vauderie d'Arras", zaadaptowana została na scenę, w formie monodramu przez Igora Sawina. Spektakl wyreżyserował Krzysztof Zaleski. Wystąpił w nim Janusz Gajos.

W trzy lata po straszliwej zara­zie, która pochłonęła życie jednej trzeciej mieszkańców Arras, wybu­chły tam okrutne prześladowania Żydów, rzekomych czarownic i herytyków. Niewinni ludzie płoną na stosach i konają na torturach. Nikt nie jest pewny jutra, gdyż w każdej chwili może zostać oskarżony. Ini­cjatorem zbiorowego obłędu jest fanatyczny mnich, Albert.

Powieść Szczypiorskiego, po­wstałą w latach 1968-71, po wy­padkach narodowych i niesławnej nagonce antyżydowskiej, przyjęto z ogromnym zainteresowaniem. Odczytywano ją - zgodnie z inten­cją autora - jako alegorię totalita­ryzmu i jego mechanizmów. Fana­tyczny Albert mówi: "Ja jestem Ar­ras, a Arras to ja". Jego idee fixe jest odwrócić mieszkańców miasta od spraw doczesnej, "zwierzęcej" egzystencji i zwrócić ich ku Bogu. Demokracja - zaprowadzona przez niego w wyniku cynicznej kalkulacji - staje się rządami po­datnego na demagogię motłochu. W ogarniętym szaleństwem mie­ście do skazania na stos najbar­dziej szanowanych obywateli wystarcza już jakiekolwiek, najbar­dziej bezsensowne oskarżenie. Niemal wszyscy stają się współ­uczestnikami zbrodni. Prawa życia ustępują przed obłędem nienawi­ści i strachu.

Janusz Gajos w roli Jana, jedne­go z miejskich patrycjuszy, opo­wiada o wydarzeniach w Arras ja­ko ich świadek i uczestnik. Ucharakteryzowany na starca, w obszarpanym stroju, siedzi przez nie­mal cały, półtoragodzinny spek­takl, na przykrytym zszarganym arrasem fotelu. Usiłuje dociec prawdy o straszliwych faktach, o rzeczywistych motywach ludz­kich czynów - i o naturze człowie­ka. Waży rzecz we własnym su­mieniu - sam odszedł z miasta, gdy przybyły do Arras książę-biskup Dawid, przywraca dawny ład, nakazując jednocześnie zapo­mnieć o tym, co się stało. Arras bę­dzie żyło jak dawniej.

W opowieści Jana-Gajosa relacja o okrutnych faktach miesza się z rozważaniami moralnymi. I nie­stety - a winić tu trzeba zarówno autora adaptacji jak reżysera - rezonerstwo scenicznego bohatera zaciemnia przebieg tragicznych wydarzeń i osłabia ich wymowę. Spektaklowi w Powszechnym brak dramatyzmu, a wielbiciele sztuki aktorskiej Janusza Gajosa - do których także należę - doznają chyba zawodu. Premierowa pu­bliczność zgotowała wprawdzie ak­torowi stojącą owację, ale jest wstydliwą tajemnicą, że widownia wstaje dziś podczas oklasków na co trzeciej premierze.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji