Mówi nowy dyrektor opolskiej sceny
- Chciałbym siłami miasta zrobić spektakl muzyczny. Albo "Don Giovanniego", albo "Operę za trzy grosze". To też wymaga rozmowy z dyrektorem filharmonii - mówi Tomasz Konina [na zdjęciu], nowy dyrektor Teatru im. Kochanowskiego w Opolu, w rozmowie z Dorotą Wodecką-Lasotą z Gazety Wyborczej - Opole.
Dorota Wodecka-Lasota: Dlaczego chciał Pan być dyrektorem opolskiego teatru? - Tomasz Konina: Nigdy nie uczestniczyłem w wyścigu o fotel dyrektorski, ale tym razem uznałem, że chcę spróbować. Przede wszystkim dlatego, że obecnie teatr w Opolu jest jednym z najważniejszych teatrów w Polsce, a poza tym nie trzeba go ratować czy spłacać długów. Można mieć więc komfort pracy i oczywiście pójść dalej. - Zaproponował Pan, że teatr wyjdzie do miasta. Jak? - Chciałbym w sezonie letnim zaprosić do Opola twórców z różnych dziedzin kultury - filmowców, reżyserów, plastyków - i oddać każdemu kawałek miejskiej przestrzeni. Każdy z nich zrealizowałby w niej swój własny projekt. To działanie happeningowe, które polega na odkrywaniu opolanom miasta przez ludzi, którzy tego miasta nie znają. Sądzę jednak, że będą w stanie zaskakująco wykreować przestrzeń, w której się znajdą.
Planuje Pan współpracę z Teatrem Lalki i Aktora, której do tej pory nie było.
- Chciałbym zrealizować zarówno z teatrem lalek, jak i filharmonią projekt, którego tytuł mam w głowie. Naturalne jest jednak, że zanim go ujawnię, muszę o tym porozmawiać z zainteresowanymi.
Filharmonicy będą Panu niezbędni przy wystawieniu opery. Tej też w Opolu nie było.
- Chciałbym siłami miasta zrobić spektakl muzyczny. Albo "Don Giovanniego", albo "Operę za trzy grosze". To też wymaga rozmowy z dyrektorem filharmonii.
Kiedy Pan pojawi się w Opolu?
- Za dwa i pół tygodnia mam w Łodzi premierę. To moje ostatnie zobowiązanie, zaraz potem sprowadzę się do Opola.
Rozmawiał Pan o naszej scenie z Bartoszem Zaczykiewiczem?
- Tak, dużo mi o niej opowiadał.
Pana poprzednik zaplanował sezon. Ma Pan ułatwione zadanie.
- Tak, premiery są ustalone do lutego. Pierwszą rzeczą, jaką zrobię, będzie namówienie do współpracy Marka Fiedora, i jeśli się zgodzi, to od jego premiery będzie się liczył mój sezon. Przyjrzę się też Konfrontacjom Teatralnym. Chciałbym, żeby ta impreza była rzeczywiście konfrontacją teatralną, czyli zderzeniem różnego rodzaju teatrów.