Artykuły

Spójrzmy na siebie z przymrużeniem oka

"Nieśmiały na dworze" w reż. Krzysztofa Rekowskiego w Teatrze im. Kochanowskiego w Opolu. Pisze Dorota Wodecka-Lasota w Gazecie Wyborczej - Opole.

Jeśli ma być zapowiedzią "Nieśmiały na dworze" całego sezonu artystycznego, to możemy być pewni, że przed teatrem i jego widzami kolejny bardzo dobry rok - pisze Dorota Wodecka-Lasota.

Przyznaję, szłam jak na stracenie. Z obowiązku. 150 minut w teatrze po całym dniu w pracy wydawało się ponad moje siły. Spodziewałam się nudnej ramoty i nawet desperacko zrodziła się we mnie myśl, że jak będzie okropnie, to wyjdę na przerwie, o czym szczerze Czytelników poinformuję. Tyle że kiedy wyszłam, to byłam zachwycona, bo na koniec morderczego tygodnia mogłam uczestniczyć w rewelacyjnym spektaklu, który sprawił, że mimo depresyjnej aury zgodziłam się z Louisem Armstrongiem, iż świat jest rzeczywiście wspaniały.

Historia jest prosta - na dwór księcia Arveru (Andrzej Jakubczyk) przybywa nieśmiały Mireno (Adam Ciołek). Książę ma dwie córki u progu zamążpójścia - Donię Magdalenę (Arleta Los-Pławszewska) i Donię Serafinę (Iwona Głowińska). Ta pierwsza zakochuje się w Mireno i próbuje wszelkich kobiecych sztuczek, by go ośmielić i w efekcie spędzić z nim noc. Podobne starania stają się udziałem Don Antonia (Michał Majnicz) rozkochanego w Doni Serafinie, którą pomaga mu uwieść bezpruderyjna Donia Juana (Grażyna Misiorowska), jego kuzynka i kochanka.

I w końcu mamy motyw zamiany bohaterów (z wieśniaka na szlachcica), który pominę, żeby nie zdradzać zakończenia.

W scenografii genialnie oszczędnej, bo ograniczonej do purpurowych ścian, w rytm pełnej temperamentu hiszpańskiej muzyki nasi bohaterowie wychodzą do nas niczym modelki i modele na światowym tygodniu mody w Madrycie (choreografia w spektaklu fantastyczna!).

Arleta Los-Pławszewska i Adam Ciołek to na wybiegu bezsprzecznie para numer jeden, co de facto przesądził już hiszpański dramatopisarz Tirso de Molina, a dopełnił reżyser Krzysztof Rekowski, powierzając tym dwojgu te wiodące role. Pławszewska odegrała pełny zestaw wykalkulowanych zachowań, które kobietom służą zdobyciu mężczyzny w ten sposób, by to on poczuł się zdobywcą. Ciołek zaś wczuł się w rolę prawego i naiwnego chłopczyny, dla którego kobieta to świętość, której nie można zdobywać, pospiesznie wykorzystując nadarzającą się okazję. Wartko płynęły słowa i akcja, jednak to detal, drobny gest, przelotny grymas na twarzy wprowadziły w ich sceniczną relację coś wyjątkowego.

Co nie znaczy, że pozostali aktorzy byli tylko cieniem dla tych dwojga.

Moim zdaniem miarą dobrego przedstawienia jest takie zbudowanie opowieści, w której każdy z grających idealnie wpasowuje się w powierzoną mu rolę, co oznacza, że ewentualne koleżeńskie zastępstwo rozkłada spektakl. Nie mam na myśli możliwości warsztatowych aktorów, tylko tę trudną do nazwania ich bliskość z postacią, jaką się stają. W "Nieśmiałym na dworze" sprawdziła się idealnie, a szczególnie u Macieja Namysło i Grażyny Misiorowskiej.

Przyznaję, że ten spektakl zweryfikował częściowo moje podejście do teatru. Zwykle po wyjściu z premiery towarzysząca mi osoba twierdziła, że świetnie się bawiła, z czym trudno było mi się zgodzić. Wyjaśniałam za każdym razem, że dla mnie teatr nie ma być rozrywką. I że brakuje mi głębi, prawdy, potarganych emocji, łez, dreszczy itd. Ale w sumie czemu ona nie ma mieć racji? Czemu wciąż wymagać od siebie i innych permanentnego i karcącego babrania się w sobie? Może warto też popatrzeć na siebie samych z przymrużeniem oka, z rozgrzeszającym uśmiechem i mimo wszystko z zachwytem. Nad miłością oczywiście, która od wieków wykorzystuje te same sztuczki, by nas zniewolić, a my niezmiennie się na nie łapiemy, tracąc głowy. A czasem i serca.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji