Warto odkryć Szymanowskiego
Kraków uczci Rok Szymanowskiego widowiskiem "Harnasie". Pomysłodawcą i autorem spektaklu jest Bogusław Nowak.
- Skąd pomysł, aby widowiskiem plenerowym "Harnasie" uczcić pamięć Karola Szymanowskiego [na zdjęciu], którego 70. rocznicę śmierci i 125-lecie urodzin obchodzimy w tym roku?
- Rok Karola Szymanowskiego prowokuje do tego typu przedsięwzięć. Ale bezpośrednią przyczyną powstania widowiska "Harnasie" była moja wizyta w filharmonii, gdzie w marcu odbywał się koncert w ramach obchodów roku tego kompozytora. Z przerażeniem zauważyłem wówczas, że widownia jest w połowie pusta. Pomyślałem, że trzeba coś zrobić, bo przecież na Zachodzie muzyka Karola Szymanowskiego wykonywana przez najlepsze orkiestry i dyrygentów ściąga do największych sal tłumy. Mam nadzieję, iż widowisko "Harnasie" zwróci uwagę słuchaczy, że Szymanowski wspaniałym kompozytorem był.
- Ma on w swoim dorobku wiele doskonałych dzieł. Dlaczego zdecydował się Pan właśnie na "Harnasie"?
- Żyjemy w Krakowie, w Małopolsce, u stóp Tatr i warto przypomnieć repertuar związany z regionem. Wrocław w Roku Karola Szymanowskiego przypomina "Króla Rogera", w innych miastach Polski wykonywane są liczne koncerty z muzyką tego twórcy, a w Małopolsce pokażemy "Harnasie", powstałe w Zakopanem i oparte na muzyce Tatr.
- Widowisko zostanie pokazane w czterech miastach.
- Zaczynamy dzisiaj w Zakopanem, na Gubałówce i mam nadzieję, że mimo przeciwności pogody przedstawienie nam się uda. W niedzielę, 9 września pokażemy widowisko w Krakowie, w kamieniołomie nieopodal ośrodka Telewizji Kraków, 14 września w Tarnowie na scenie plenerowej obok Mościckiego Centrum Kultury i dzień później w Nowym Sączu, na bulwarach nad Dunajcem, w pobliżu restauracji "Panorama". Ufam, że kamieniołom w Krakowie, podobnie jak Skałki Twardowskiego, gdzie trzy lata temu była wystawiona "Halka", będzie kolejnym odkrytym dla sztuki miejscem. Może uda się tę przestrzeń uaktywnić? A może widowiskiem sprowokujemy władze miasta i ten teren zostanie zaadaptowany na amfiteatr?
- Na ile będzie Pan wierny librettu, opowiadającemu o góralce wydanej siłą za mąż za bogatego gazdę i uprowadzonej w trakcie wesela przez ukochanego harnasia?
- Jestem całkowicie wierny. Ale ponieważ jest to spektakl plenerowy, nie będzie to widowisko baletowe, lecz muzyczno-taneczne. Wraz z Anatolem Kocyłowskim, także autorem inscenizacji oraz twórcą choreografii, zaprzęgniemy do spektaklu zespoły taneczne, takie jak Skalni czy Nowa Huta, pozostając jednocześnie wiernymi historii, którą Szymanowski opowiedział muzyką, zarówno w kostiumie, w tańcu, jak i w tradycji tatrzańskiej.
- Pojawi się jeszcze Zespół Regionalny im. Bartusia Obrochty z Zakopanego.
- I tancerze soliści, śpiewacy oraz Orkiestra i Chór Opery Krakowskiej pod dyrekcją Tomasza Tokarczyka. W sumie około 200 osób na scenie.
- Oprócz "Harnasi" zabrzmi jeszcze "II Koncert skrzypcowy".
- Wieczór zaczniemy "II Koncertem skrzypcowym" - w wykonaniu Pawła Wójtowicza, koncertmistrza Opery Krakowskiej - utworem, w którym nuty tatrzańskie słychać dokładnie i dobitnie. Będzie to pewnego rodzaju wstęp do "Harnasi". Chciałbym, aby publiczność słuchając "II Koncertu skrzypcowego" popatrzyła na niezwykłe plenery, jakie będą ją otaczać, odczuła klimat wytworzony przez muzykę.
- Autor inscenizacji - tak jest Pan podpisany na plakacie zapowiadającym "Harnasie". Dlaczego nie reżyser?
- Nie mam odwagi nazywać siebie reżyserem, bo nie mam zbyt dużo realizacji na swoim koncie i dlatego zaprosiłem do współpracy Anatola Kocyłowskiego, z którym przed laty realizowaliśmy podobne projekty.
- Ma Pan tremę?
- Tak. Każdy odpowiedzialny człowiek, który podejmuje się takiego zadania na pewno odczuwa strach.
- Jakimi słowami zaprosiłby Pan mieszkańców Małopolski na spektakle?
- Przyjdźcie Państwo, bo warto na nowo odkryć Szymanowskiego, a my spektaklem postaramy się w tym pomóc. Na co dzień kompozytor ten jest przez nas zapomniany. Dlatego chociażby z powodu Roku Szymanowskiego, zatrzymajmy się na chwilę i posłuchajmy tej wspaniałej muzyki.