Studium agresji
W młodych ludziach rodzi się agresja. Dzisiaj pójdą na piwo, jutro wysadzą stację Shella. Nie muszą to być zawodowi przestępcy. Do bijatyk, zbrodni dochodzi bez powodu, pod wpływem impulsu. Niedaleko mojego domu jednego dnia była jakaś strzelanina, następnego - bomba w myjni. Myślę, że wynika to z poczucia źle rozumianej wolności - mówi Grzegorz Nawrocki.
Problem agresji młodocianych przestępców stał się tematem jego sztuki "Młoda śmierć". W szczecińskim Teatrze Współczesnym wyreżyserowała ją Anna Augustynowicz. W sobotę przedstawienie pokazane zostanie w Teatrze Małym.
- Znajomi twierdzili, że nikt mi tego nie wystawi. Tak też przewidywali recenzenci. Że ostra treść, język wulgarny, brutalny i aktorzy nie będą mieli śmiałości wypowiadać go ze sceny, a publiczność nie będzie w stanie tego wysłuchać - mówi autor.
Wysłał egzemplarze sztuki do kilku teatrów, dwóch dyrektorów odpisało, dwóch zadzwoniło. Kilku zapewniło go, że wystawi sztukę w przyszłości.
Podkreśla, że miał wielkie szczęście, że prapremierę "Młodej śmierci" przygotowała Anna Augustynowicz: - Jej inscenizacja jest nowoczesna: jest tu i rap, i techno, i wideo, spektakl mocny, szybki, przemawiający do młodszej widowni - mówi Nawrocki.
"Młoda śmierć" to debiut dramaturgiczny Grzegorza Narockiego - dziennikarza, reportera, wydawcy, autora takich książek jak "Szpan" czy "Polak z Polakiem".
- Uprawiając reportaż nauczyłem się wyszukiwać aktualne tematy. Przeczuwać, który problem będzie istotny w najbliższej przyszłości. Napisałem tę sztukę półtora roku przed czarnymi marszami przeciw przemocy - mówi.
Historie opowiedziane w "Młodej śmierci" Nawrocki zaczerpnął z notatek prasowych. - W jakiejś gazecie przeczytałem na przykład, że kilkunastoletni chłopak zabił swojego ojca. Do tego dodałem dialogi zasłyszane w pubie. Kiedy 16-letnie dziewczynki rozmawiają wulgarnym językiem na przystanku autobusowym, trudno przejść obok tego obojętnie - tłumaczy.