Artykuły

Bukiet punk

Szymon Wróblewski. Rocznik 1983. Dramaturg młodego pokolenia, mieszkaniec Gdyni. Autor sztuki "Punkiet", zakwalifikowanej do ścisłego finału festiwalu premier Radom Odważny. Uczeń klasy maturalnej liceum salezjańskiego w Rumi. Laureat Olimpiady Literatury i Języka Polskiego w specjalizacji teatrologicznej. W wieku 12 lat wystąpił w "Pastorałce" Leona Schillera w Teatrze Miejskim w Gdyni, a następnie w spektaklu "Spotkanie z Małym Księciem" w Teatrze Muzycznym. Od pięciu lat związany z gdańskim Wybrzeżakiem. Uczestniczył w międzynarodowych projektach teatralnych. Zagrał w "Tym obcym" na podstawie prozy Jurgielewiczowej, "Tajfunie" na kanwie opowiadania Conrada oraz "Fali", projekcie edukacyjnym dotyczącym przemocy w szkole. Obecnie można go oglądać w "Romeo i Julii" Szekspira w Wybrzeżaku. Przyszłość wiąże z dramaturgią oraz reżyserią.

Premiera odbyła się w sobotę w Te­atrze Powszechnym im. Kocha­nowskiego w Radomiu, kończąc Festiwal Premier Radom Odważny.

Nie tylko twórcy są młodzi, ale i odtwór­cy. U boku aktorów profesjonalnych wy­stąpili młodzi artyści radomskiego teatru Resursa. - To między innymi na świeżo­ści i naturalności młodych aktorów zasa­dza się wartość tego spektaklu - wyjaśnia Adam Sroka, dyrektor Teatru Powszech­nego. Dodaje przy tym, że wystawienie tekstu Wróblewskiego, odznaczającego się ostrym językiem oraz bezkompromisowym stawianiem spraw, to ryzyko, jakie jednak Radom postanowił podjąć. - Tekst Wróblewskiego, najmłodszego uczestni­ka konkursu dramaturgicznego, który od­był się u nas w ubiegłym roku, wydał mi się nąjdojrzalszy - mówi Adam Sroka.

"Punkiet" to opowieść o środowisku blokersów, sfrustrowanych, pozbawionych perspektyw, wpadających w tryby demoralizacji. "Sztuka o kwiecie młodzieży pol­skiej", jak głosi podtytuł. Zjadliwa ironia, a może po prostu słowny żart, oparty na grze słów? - Chodziło o pewien neolo­gizm - wyjaśnia Wróblewski. - Bukiet punków, czyli kwiat młodzieży polskiej.

Akcja sztuki toczy się w nienazwanym mieście w szarym blokowisku. Równie bezbarwne jest życie głównych bohaterów: coś wypiją, zapalą, pójdą do szkoły lub nie, za rozrywkę wystarcza im odwiedze­nie supermarketu i taniej dyskoteki. Uwa­żają się za skinów. Jednemu z chłopców podoba się Estel. Jej rodzina przyjechała do Polski z Afganistanu, a że akurat do­szło do ataku na WTC, ukrywa swoje po­chodzenie. Kiedy rzecz wychodzi na jaw, chłopcy gwałcą Estel, a jej brata homosek­sualistę (za podwójną inność) - katują.

Ta wizja świata powinna przerażać, tym­czasem widzowie najczęściej się śmiali. Lech, przywódca grupy, jest bardziej za­bawny niż straszny.- Jego ksenofobiczne hasła są tak żałosne, że aż śmieszne. Dla­tego finał, w którym miało dojść do kul­minacji przemocy, jest mało przekonują­cy. Wróblewski w "Punkiecie" stara się tłumaczyć, skąd bierze się to zło - kiep­ska szkoła z nauczycielami, którzy nie in­teresują się uczniami, rodzice umieją tyl­ko krzyczeć. Motywacja naiwna, bo nie z każdego bitego dziecka wyrasta bandy­ta. Podejście takie usprawiedliwia wiek au­tora. W sumie "Punkiet" to interesująca próba. Z chęcią przeczytałabym coś Wrób­lewskiego, powiedzmy, za lat pięć.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji