Artykuły

Epidemia proroków

Spektakl streścić można właściwie w dwóch szczurach. Na początku zdychają, by w finale znów się pojawić. Te pierwsze miały być zapowiedzią zmagań bohaterów z chorobą, moralnych dylematów, wyborów między chęcią życia a poczuciem obowiązku. A na scenie Teatru Zależnego zdechły, i nic...

Aktorzy zmagali się ze swoją obecnością na scenie. Męczyli się bardzo, krążąc po wyznaczonych liniach. Tomasz Piasecki (doktor Rieux) pojawiał się i znikał za zielonym parawanem. Na scenie czekało już na niego biurko, przy którym można było bezpiecznie zasiąść. Bogdan Słomiński (dziennikarz Rambert) ograniczał się do wpadania do lekarskiego gabinetu. Kulturalnie wieszał kapelusz na parawanie i przysiadał się do doktora. Najlepiej z całej trójki miał Szczęsny Wroński. Księdzu przypisano bezpieczne miejsce za ambonką.

Ręce, które nie leczą

Piasecki decydował się czasami na nieoczekiwaną rundkę wokół biurka. Kończyła się fatalnie - albo defilował, mówiąc tyłem do widowni i swego rozmówcy, albo nie wyrabiał na zakręcie i wpadał w ścianę, próbując zrobić z tego etiud-kę na temat człowieka załamanego i zmęczonego. A zmęczony był bardzo walką nie z epidemią, lecz ze swoimi rękami. Opuszczone, kołysały się bez przerwy w prawo i w lewo, czasami wprawiając w ruch całe ciało. Efekt: na scenie pojawiała się kukła, na próżno starająca się utrzymać równowagę.

Ale Piasecki do końca się nie poddawał. Próbował różnych kombinacji. Przez godzinę naciągał złączone jak do pacierza palce, używał różnych technik masażu. Skrobał się po nosie. Próbował zabawy z rekwizytami. Ta walka tak go pochłonęła, że zapomniał o interpretacji tekstu, nie mówiąc już o pokazaniu znikomych choćby emocji. Wyrzucał z siebie kwestie.

Przez cały czas pojawiał się na scenie skrzywiony. Ten grymas nie znikał z jego twarzy od początku do końca. Wzrok ciągle wbity w ziemię, brak jakiegokolwiek kontaktu z rozmówcą czyniły z niego raczej rzezimieszka niż lekarza. A może chodziło o te ręce? Z całą pewnością nie były tymi, które leczą.

Nuda zamiast przerażenia

Słomiński problem rąk rozwiązał sprawniej. Jedną wsadził do kieszeni, drugą zajął kapeluszem. Czasami trochę nią pomachał. Trochę pobłaznował, pokrzyczał - w końcu nie był tutejszy. Próbował wprowadzić odrobinę oddechu i energii w duszną atmosferę lekarskiego gabinetu, ale na próżno. Doktor cały czas się krzywił, od czasu do czasu łypnął na niego okiem. Dziennikarzowi nie pozostało nic innego, jak samemu śmiać się ze swoich żartów.

Słomiński próbował stworzyć postać, która przechodzi moralną przemianę. Mimo szerzącej się epidemii rezygnuje z ucieczki do ukochanej kobiety. Ale i to nie wywarło na doktorze większego wrażenia. Słomiński ograniczył się więc do wyrzucania z siebie cytatów ze scenariusza.

Zza ambony grzmiał tymczasem groźny Szczęsny Wroński. Z ręką w górze zasypywał widzów apokaliptycznymi klęskami, twierdząc, że każdy sobie na nie zasłużył. Długością i monotonią swych kazań pokonał niejednego kaznodzieję. Jego wizje zamiast śmiertelnie przerażać - śmiertelnie nudziły.

Publiczność nie widziała

Do tej samej wizjonerskiej sekty należała zresztą pozostała dwójka. Opowiadali o wydarzeniach w mieście według jednego schematu. Wstęp - chwilowy bezruch. I jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki ożywali, wpatrzeni w horyzont snuli opowieści. Zaczynali od szeptu, stopniowo zwiększając napięcie. Rękoma rysowali niewidoczne kształty. Próbowali wzbudzić w publiczności dreszcz, prawie krzycząc: "Widzicie to? Boja widzę!".

A my nie. Ani razu. Nikt nie zobaczył nic więcej niż męczących się aktorów. Dlatego kiedy Piaseckiemu znów przebiegł przed oczami szczur, wszyscy odetchnęli z ulgą. To znaczyło, że "niekończąca się klęska" jednak dobiegła końca.

Teatr Zależny, Albert Camus, "Dżuma". Reżyseria - Tomasz Piasecki, Szczęsny Wroński, scenografia - Szczęsny Wroński. Premiera 2 sierpnia 2003 r.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji