Artykuły

Teatr w supermarkecie

W byłym PRL-owskim super­samie w Legnicy toczy się jedna z najważniejszych dzi­siaj rozmów o polskiej rze­czywistości. Piekary, największe blokowisko Legnicy. Wieczór, na ulicach pusto, tylko przed sklepem sterczy grupa facetów w dresach.

Nagle poruszenie: na parking wbiega chłopak w czar­nej bluzie, w ręku metalowy pręt. Podbiega do jed­nego z samochodów i zaczyna walić w karoserię, aż pryska lakier. "Wstawać, skurwysyny, wstawać. To re­wolucja! Przyłączcie się!", wrzeszczy do ludzi w oknach sąsiedniego bloku. Ta scena nie pochodzi z reportażu o polskich blokowiskach. To początek przedstawienia "Made in Poland", które w legnickim Teatrze im. Modrzejewskiej zrealizował Przemysław Wojcieszek, młody filmowiec, nagrodzony na ostat­nim festiwalu w Gdyni za film "W dół kolorowym wzgórzem". Spektakl grany jest w nieczynnym super­samie na Piekarach, w którym legnicki teatr otworzył swoją nową scenę. Część akcji rozgrywa się między blokami. Spektakl, który jest teatralnym debiutem Wojcieszka, świetnie wpisuje się w tę scenerię. Opar­ty na adaptacji scenariusza filmowego, opowiada hi­storię chorego z nienawiści Bogusia, chłopaka z blo­ków, który porzuca ministranturę i z napisem "fuck off" wytatuowanym na czole rusza przez osiedle, na­wołując do buntu.

Siłą tego utworu jest niejednoznaczność. Z jednej strony Wojcieszek rysuje portret typowego przedsta­wiciela pokolenia "no future", które nie zdążyło na kapitalistyczny pociąg do kariery i przeżywa fru­strację. Z drugiej - odchodzi od stereotypu blokersa i pokazuje pułapkę, w którą wpada główny bohater: demolowanie samochodów nie rozwiązuje żadnego z jego problemów. Przeciwnie: rodzi nowe. "Made in Poland" to nie tylko teatralny reportaż z życia blokowisk i nie tylko dramat o poszukiwaniu tożsamo­ści. To także udana próba włączenia teatru w ideową dyskusję o Polsce. Wojcieszek stawia swego buntow­nika z bloków pomiędzy dwoma symbolicznymi au­torytetami. Jednym jest charyzmatyczny ksiądz, dru­gim były polonista, ateista i wielbiciel poezji Wła­dysława Broniewskiego, który wyleciał ze szkoły za alkoholizm. Ich spór na temat Boga przypomina słynną rozmowę Pankracego z hrabią Henrykiem z "Nie-boskiej komedii" Krasińskiego. Oczywiście jest to dysputa na miarę parafii na blokach: przeciw­nicy w końcu biorą się za łby. Trzecim autorytetem, na który powołują się bohaterowie, jest... Krzysztof Krawczyk. Cytaty z jego piosenek z lat 70. przywoły­wane są jako życiowe mądrości. To ironiczne, że w świecie upadłych autorytetów przewodnikiem duchowym stał się idol popkultury.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji