Artykuły

Z kim będę teraz rozmawiać o tańcu?

W postscriptum do książki, którą napisałyśmy wspólnie zaledwie rok temu, napisała: Jestem szczęśliwa, bo lubię swoją starość. Lubię, bo teraz wiem więcej o ludziach, o świecie - JANINĘ JARZYNÓWNĘ-SOBCZAK wspomina Barbara Kanold, współautorka "Rozmów o tańcu".

We wtorek [14 września], przed południem, zmarła jedna z najznakomitszych polskich choreografek, Janina Jarzynówna-Sobczak. Twórczyni gdańskiego baletu, założycielka szkoły baletowej, kreatorka wielu współczesnych przedstawień, wychowawczyni wszystkich pokoleń gdańskich tancerzy.

Jako kierownik zespołu baletowego Opery Bałtyckiej Janina Jarzynówna-Sobczak zrealizowała takie spektakle jak Niobe, Tytania i osioł, Cztery eseje, Pancernik Potiomkin, a jej Cudowny mandaryn otworzył nową epokę w polskim balecie. Aby móc wprowadzić w życie swoje nowatorskie artystyczne pomysły, w 1950 roku założyła gdańską Szkołę Baletową, w której sprawowała funkcje dyrektora, potem wykładowcy. Zrealizowała też dwa ogromne cykle baletowe w Telewizji Gdańskiej i Katowickiej.

Za swoje osiągnięcia została odznaczona wieloma nagrodami, w osiemdziesięciolecie urodzin otrzymała Krzyż Komandorski Odrodzenia Polski z Gwiazdą. A zaledwie kilka dni temu Kapituła III Międzynarodowego Konkursu Sztuki Choreograficznej, który odbędzie się w październiku w Gdyni, przyznała Jej pierwszy w historii Medal Diagilewa. Nie zdążyła już go osobiście odebrać.

Od wielu lat była na emeryturze, ale zawsze żywo interesowała się wszystkim, co działo się w polskiej sztuce baletowej. Należę do tych szczęśliwych osób, przed którymi otwarła swoje baletowe światy. Przez czterdzieści lat stale rozmawiałyśmy o balecie, o nowych jego trendach, o pojawiających się wspaniałych tancerzach, o konkursach. W postscriptum do książki, którą napisałyśmy wspólnie zaledwie rok temu, napisała: Jestem szczęśliwa, bo lubię swoją starość. Ja się nie droczę. Lubię, bo teraz wiem więcej o ludziach, o świecie. Nie mam na myśli wiedzy, ale tę przenikliwą świadomość wszystkiego. Jest mi z tym dobrze.

W Jej pokoju na Polankach wisiały liczne baletowe fotosy, zdjęcia wybitnych tancerzy, którzy byli Jej uczniami, i odwiedzali Ją, dając dowody żywej pamięci przy każdej okazji.

Artystka odeszła, ale pozostawiła po sobie niezatarty ślad w polskiej sztuce choreograficznej, następców, którzy dążą Jej drogą, wdzięczną pamięć wielu melomanów. Pamięć dobrego, przyjaznego ludziom człowieka. A mnie pozostał szczególny smutek i refleksja. No bo z kim będę teraz rozmawiać o tańcu?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji