Artykuły

Zmarł Conrad Drzewiecki, twórca Polskiego Teatru Tańca

- Był moim mistrzem. Jest mitem, z którym, jako osoba, która objęła po nim teatr, muszę się każdego dnia mierzyć. Staram się być wierna jego artystycznemu credo: nie powielać, tylko tworzyć nowe, tu i teraz. Dał nam wszystkim przykład, że warto iść na przekór, że warto podejmować się wielkich wyzwań - o CONRADZIE DRZEWIECKIM mówi Ewa Wycichowska, dyrektor Polskiego Teatru Tańca w Poznaniu.

W sobotę o godzinie 7 rano zmarł Conrad Drzewiecki. Choreograf i tancerz, który po powrocie z Paryża w 1963 roku wywołał rewolucję baletową w Polsce. Otworzył muzeum z klasyką baletową i przewietrzył je. A kiedy gorset operowy okazał się i tak za ciasny, stworzył w 1973 roku autorski zespół: Polski Teatr Tańca - Balet Poznański.

Historia polskiego baletu dzieli się na tę sprzed 1963 roku i po. To jest moja prywatna cezura. Wtedy bowiem wrócił do kraju Conard Drzewiecki. Wcześniej przez siedem lat mieszkał, tańczył i uczył się we Francji. Wiedział, że nie chce wrócić i odtwarzać na nowo skostniałe balety klasyczne. Kilka lat temu w rozmowie ze mną powiedział: - Naładowany emocjami, wiedzą i nowymi technikami postanowiłem zaatakować moje rodzinne miasto, zawsze dość sceptycznie nastawione do tego, co nowe. A zaatakowałem ostro: "Valses nobles et sentimentales", "La valse", "Historia żołnierza" i "Błękitna rapsodia". Wszystko po raz pierwszy w tym mieście, po raz pierwszy w tym kraju. To było pod każdym względem ostre wejście.

Z dnia na dzień Conrad Drzewiecki stał się idolem pokolenia. Poznaniacy zaczęli się nawet nosić jak Drzewiecki, może tylko nieco mniej ekscentrycznie.

Niezapomniany diabeł

Conrad Drzewiecki urodził się 14 października 1926 roku w Poznaniu. Wojna sprawiła, że nie przeszedł typowej edukacji baletowej. Opowiadał, że w 1945 roku z dziecka musiał się stać nagle mężczyzną. - Najpierw trafiłem do Bronisława Mikołajczyka, który prowadził w Operze Poznańskiej studio baletowe. Wymykałem się na te zajęcia w tajemnicy przed mamą, która nie pochwalała moich zainteresowań. Kłamstwo szybko wyszło na jaw. Wtedy wyjechałem do Krakowa, do zespołu Mikołaja Kopińskiego - opowiadał przed laty Conrad Drzewiecki.

W 1947 wrócił do rodzinnego Poznania, by tańczyć tu do 1956 roku (z przerwą na lata 1948 -1949, kiedy występował w Zespole Domu Wojska Polskiego). Z tego okresu pochodzą jego pamiętne kreacje taneczno-aktorskie: krótka, ale pełna wyrazu rola Fauna w "Nocy Walpurgii", postać ruchliwego, tryskającego życiem, dowcipem Dyla Sowizdrzała, Rudobrody z "Jeziora łabędziego", czy dynamiczny, niezapomniany diabeł z Parnellowskiej inscenizacji "Pana Twardowskiego". Ci, którzy widzieli w tych rolach Drzewieckiego, mówią, że tańczył więcej niż oczekiwał choreograf.

Na paryskim bruku

W 1956 r. artysta wyruszył w świat. W ciągu siedmiu lat tańczył w kilku renomowanych zespołach francuskich i odbył długie tournée po wielu krajach wszystkich kontynentów, co pozwoliło mu zdobyć wszechstronne praktyczne doświadczenie, tak w zakresie organizacji pracy, jak też planowania i realizacji artystycznych założeń oraz wielu innych tajników funkcjonowania nowoczesnego zespołu baletowego. W przerwach między wyjazdami pogłębiał wiedzę w zakresie techniki i metodyki tańca klasycznego, opanował taniec modern i jazzowy, etniczny i prymitywny oraz technikę pantomimy.

Powrót do Poznania

W roku 1963 wrócił do kraju. Proponowano mu pracę w Warszawie. Wybrał rodzinne miasto. Wrócił do Opery Poznańskiej, gdzie przez dziesięć lat był kierownikiem baletu, choreografem i pedagogiem, a do roku 1979 również pierwszym solistą. Równocześnie tworzył choreografie w teatrach dramatycznych w Polsce i w telewizji. Współpracował z renomowanymi zespołami zagranicznymi (Het National Ballet z Amsterdamu, Conjunto Nationale Dela Danza Moderna z Hawany, Deutsche Oper i Staatsoper w Berlinie, La Scala). Był też dyrektorem artystycznym Ogólnokształcącej Szkoły Baletowej w Poznaniu.

W 1973 roku stworzył Polski Teatr Tańca. - Założyłem go bez specjalnego mizdrzenia się do ówczesnej władzy - opowiadał kilka lat temu. - Chciałem, aby mój teatr był przede wszystkim polski, chociaż interesowały mnie różne formalnie rodzaje wypowiedzi artystycznej. To była na owe czasy rewolucja. Wyprowadziłem wielu znakomitych tancerzy z opery, a niektóre baleriny biegały na skargę do komitetu partii, że one też chciałyby się rozwijać. Do swego zespołu wybierałem zawsze tancerzy o szczególnych predyspozycjach morfologicznych i psychofizycznych. Moi tancerze zawsze różnili się od tancerzy w innych zespołach baletowych, ponieważ rozumieli, co tańczą i dlatego inspiracja często przychodziła do mnie od nich.

Kreator

Conrad Drzewiecki stworzył swój, rozpoznawany styl tańca. Miał też ulubiona formę - krótki balet, o zwartej, logicznie i przejrzyście podanej treści oraz odpowiednio wybranym i konsekwentnie zbudowanym kształcie ruchowym. Jako człowiek o dużej, zaskakująco rozległej wiedzy, mocno związany był ze współczesnością. Inspirację do swoich baletów czerpał z Biblii ("Odwieczne pieśni", "Stabat Mater"), historii i literatury ("Pawana na śmierć Infantki", "Epitafium dla Don Juana"), rodzimych tradycji ludowych ("Krzesany", "Przypowieść sarmacka")... Zawsze jednak podkreślał, że najważniejsza była muzyka.

Conrad Drzewiecki zostawił po sobie wiele choreografii. Niektóre znam ze sceny, większość z nagrań filmowych. Każdy, kto oglądał jego dzieła, stworzy własny katalog. Dla mnie najważniejsze są: "Krzesany", "Cudowny Mandaryn, "Adagio na smyczki i organy" Albinoniego, "Odwieczne pieśni", Legenda"...

Katarzyna Próchnicka-Pajowa, zastępca Conrada Drzewieckiego w Polskim Teatrze Tańca

- Był moim najlepszym przyjacielem. Nasza przyjaźń zaczęła się 34 lata temu w Polskim Teatrze Tańca. Nie był członkiem mojej rodziny na co dzień, ale był z nami zawsze. Spędzaliśmy razem wszystkie niedziele, święta i wakacje. Był człowiekiem zamkniętym w sobie, introwertykiem, trudnym we współpracy. Ale wiedziałam, że jego wielkość jest nadrzędna i trzeba się jemu podporządkować. Obdarzył mnie wielkim zaufaniem. Rozmawialiśmy o sprawach, o których z nikim innym nie rozmawiał.

Olga Sawicka, tancerka

- Wiedziałam, że jest chory, ale byłam przekonana, że pokona chorobę. Poznałam go jako uczennica przyoperowej szkoły baletowej w Poznaniu. On był już solistą. Nasza wielka przyjaźń rozkwitła we Francji, gdzie przez kilka lat mieszkaliśmy. Po powrocie do Polski zostałam solistką w Operze Poznańskiej, w której był moim szefem, układał cudowne balet. Odszedł ktoś wielki i bliski zarazem.

Ewa Wycichowska, dyrektor Polskiego Teatru Tańca

- Był moim mistrzem. Jest mitem, z którym - jako osoba, która objęła po nim teatr - muszę się każdego dnia mierzyć. Staram się być wierna jego artystycznemu credo: nie powielać, tylko tworzyć nowe, tu i teraz. Dał nam wszystkim przykład, że warto iść na przekór, że warto podejmować się wielkich wyzwań. Kiedy zaczął tworzyć swoje choreografie, wywołał rewolucję estetyczną. Podarował mi dwie choreografie, które bardzo cenię - "Ognistego Ptaka" w Łodzi i "Pieśń Roksany" na jubileusz Polskiego Teatru Tańca w1998 roku.

Sławomir Pietras, dyrektor Teatru Wielkiego w Poznaniu

Z odejściem Conrada kończy się ważna epoka. Grono jego współpracowników nie może nazywać się jego uczniami, bo on w swojej sztuce był za wielkim mistrzem. Ekipy techniczne, choreografowie, tancerze wielu pokoleń, wreszcie wszyscy pracownicy w kilkudziesięcioletniej historii Polskiego Teatru Tańca Baletu Poznańskiego, są to ludzie Drzewieckiego. Ale on nas nie stworzył. To my oddaliśmy jego sztuce swoją pracę, lojalność a wielokrotnie uwielbienie. Czas będzie multiplikował jego wielkość, chodzi tylko o to, aby Poznań nie zapomniał, że w te upalne dni sierpniowe odszedł od nas polski artysta na miarę stulecia. Nie znam drugiego, który mogąc robić swoje wybitne balety w dowolnie wybranym miejscu świata, zawsze świadomie wybierał Poznań. Wszyscy jesteśmy z niego.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji