Zmarł Conrad Drzewiecki
"Wschodni Maurice Bejart", "Wojciech Bogusławski teatru tańca", "Moniuszko od krzesańców na puentach" - to tylko niektóre porównania, którymi go opisywano. Drzewiecki był nie tylko wizjonerem choreografii, ale też mocno stąpającym po ziemi organizatorem - pisze Joanna Derkaczew w Gazecie Wyborczej.
W sobotę, dwa dni po swoich 81. urodzinach, zmarł Conrad Drzewiecki, ojciec polskiego teatru tańca. Stworzył od podstaw nową dziedzinę sztuki, zapewniając jej dostęp do najlepszych wzorców i podstawę instytucjonalną.
"Wschodni Maurice Bejart", "Wojciech Bogusławski teatru tańca", "Moniuszko od krzesańców na puentach" - to tylko niektóre porównania, którymi go opisywano. Drzewiecki był nie tylko wizjonerem choreografii, ale też mocno stąpającym po ziemi organizatorem.
Gdy zaczynał swoją karierę (najpierw w Poznaniu, w Operze im. Stanisława Moniuszki i w krakowskim zespole baletowym Mikołaja Kopińskiego), teatr tańca w Polsce nie istniał. Artyści baletu byli najczęściej nieświadomi najczęściej nowych technik i trendów. Drzewiecki zachwycał wówczas rolami tanecznymi w produkcjach klasycznych. Do największych należą Faun w "Nocy Walpurgii", żywiołowy "Dyl Sowizdrzał", Rudobrody w "Jeziorze Łabędzim", tytułowy "Uczeń czarnoksiężnika", Diabeł w "Panu Twardowskim".
Dopiero jednak gdy w 1956 roku po otrzymaniu nagrody na międzynarodowym konkursie we włoskiej Vercelli wyjechał do Paryża, zaczęła się jego prawdziwa droga artystyczna. Jako jeden z pierwszych polskich tancerzy miał okazję poznać najbardziej inspirujące techniki tamtych czasów (m.in. taniec modern, technikę Marthy Graham, Merce'a Cunninghama, jazz). Jako jedyny wrócił do Polski, by je tu rozpropagować. W 1963 roku te nowoczesne pomysły w polskim środowisku artystycznym wywoływały niepokój i zgorszenie. Ówczesne autorytety hamowały próby odświeżenia skostniałych konwencji w przekonaniu, iż bronią bastionu kultury przed zalewem barbarzyństwa.
Drzewiecki zamiast wdawać się w konflikty środowiskowe, w 1973 roku wraz z grupą zafascynowanych jego nowatorstwem tancerzy opuścił operę. Założył działający do dziś Polski Teatr Tańca - Balet Poznański, pierwszą scenę służącą rozwojowi i promocji tej dziedziny sztuki.
Drzewieckiemu udało się stworzyć dla młodego zespołu podstawy instytucjonalne, mimo atmosfery skandalu i obojętności władz. Tańczył, reżyserował, tworzył choreografie (słynny folkowy "Krzesany", "Flis", "Pawana na śmierć infantki", "Epitafium dla Don Juana", staroperska "III Symfonia", mistyczne "Odwieczne pieśni" i "Stabat Mater").
Wprowadzał motywy orientalne, etniczne, balansował między abstrakcją a fabułą, bulwersował bezkompromisowym sposobem pokazania ludzkiej seksualności.
W swojej pracy choreografa połączył to, co najbardziej modne i nowoczesne, z tym, co najgłębiej zakorzenione w naszej kulturze. Realizował gościnne spektakle w Amsterdamie, Hawanie, Berlinie, Malmoe, Pradze.
W latach 1971-80 kierował Szkołą Baletową w Poznaniu. Gościnnie uczył także w słynnej nowojorskiej Julliard School of Music.
Poprzez pracę swoich uczniów i wychowanków nadal nadaje kształt polskiej scenie tanecznej. Jego pierwszy solista Emil Wesołowski przez wiele lat pełnił funkcję dyrektora baletu Teatru Wielkiego - Opery Narodowej w Warszawie. Solistka Ewa Wycichowska, która jeszcze w szkole baletowej uciekała z zajęć, by podglądać próby Drzewieckiego, w 1988 r. przejęła po nim prowadzenie PTT. Jego uczniem był także Jacek Łumiński, dyrektor Śląskiego Teatru Tańca, niezmordowany działacz na rzecz zapewnienia polskiej sztuce tańca bazy edukacyjnej i instytucjonalnej.
Drzewiecki był uhonorowany Złotym Medalem Gloria Artis oraz nagrodą Terpsychora przyznawaną przez ZASP za całokształt pracy artystycznej.