Artykuły

Dozwolone od lat 18

Czy oparty na piosenkach Czerwonych Gitar musical "Kwiaty we włosach" pobije rekord "Metra"?

Państwo Niebiescy, Pomarańczowi, Zieloni i Czerwoni spotykają się na balu absolwentów 25 lat po ukończeniu szkoły średniej. Chcą znów poczuć atmosferę młodości, śpiewają "Maturę" - stary przebój Czerwonych Gitar. Tak zaczyna się najnowszy polski musical "Kwiaty we włosach" oparty na piosenkach Seweryna Krajewskiego. Po premierze, która odbędzie się 20 lipca w Międzyzdrojach, przedstawienie wyrusza w wakacyjną trasę po Polsce.

Dla pokolenia 40- i 50-latków piosenki Czerwonych Gitar to ciągle żywe wspomnienie młodości. Przed 30 laty nakłady każdej z płyt zespołu przekraczały milion egzemplarzy, przebijając albumy Niemena i Skaldów. Nic dziwnego, że dziś twórcy musicalu chcą odcinać kupony od tamtej popularności.

Wiara w siłę wspomnień nie wystarczy. Producenci "Kwiatów we włosach" chcą zawalczyć też o młodszą publiczność. Dlatego zdecydowali się zmienić tradycyjne aranżacje Czerwonych Gitar, nadając starym bigbitowym piosenkom bardziej taneczny styl boogie z elementami zaczerpniętymi z muzyki gospel i rhytm and bluesa. Przeróbki są na tyle znaczne, że Seweryn Krajewski odrzucił nawet zaproszenie na premierę przedstawienia. Ale twórcy musicalu uważają, że to będzie wydarzenie sezonu. - Pomysł prosty, a jednocześnie wymagający - mówi reżyser Andrzej Strzelecki, który temu przedstawieniu poświęcił kilka miesięcy. Z doborem wykonawców nie miał kłopotów. Akurat wiosną tego roku telewizja TVN w programie "Droga do gwiazd" wyłowiła sporo młodych talentów i nie bardzo było wiadomo, co z nimi zrobić. - Większość nie miała najmniejszych szans na wydanie płyty - ocenia Ryszard Sybilski, opiekun programu z ramienia TVN. Szansa wystąpienia w musicalu z piosenkami Czerwonych Gitar spadła im jak z nieba. Skorzystali z niej skwapliwie, choć to dla nich niemal muzyczna archeologia. Do castingu stanęło 150 osób. W ostateczności wybrano pięciu chłopców i siedem dziewcząt.

Nawet najzdolniejsi młodzi wokaliści to jednak za mało, żeby ściągnąć latem do amfiteatrów wielotysięczną publiczność. Musical potrzebował znanych twarzy. Skompletowano je z grona popularnych aktorów. Anna Seniuk, Wiktor Zborowski czy Elżbieta Zającówna zagrają sentymentalnych czterdziestokilkulatków, którzy wspominają młodość. A młodzi wykonawcy ich wspomnienia zaśpiewają i zatańczą. Przede wszystkim zatańczą. Choreografia ma być drugą po muzyce silną stroną spektaklu. Twórcy zaangażowali Ryana Francois, choreografa z Broadwayu, który otrzymał nominację do Nagrody Grammy za układy taneczne do przebojowego musicalu "Swing".

Wykonawcy będą więc śpiewali dla starszych widzów, a tańczyli dla młodszych - głównie przebywających na wakacjach. Latem musical będzie wystawiany głównie w kurortach, do Warszawy trafi dopiero 22 września. Do grudnia zaplanowano w sumie aż 60 przedstawień. Ich przygotowanie pochłonęło dotychczas ponad dwa miliony złotych, czyli więcej niż prace teatru Roma nad innym hitem sezonu - musicalem "Chicago". Ale producenci "Kwiatów we włosach" mają wielkie ambicje. Marzy im się sukces na miarę "Metra" z jego tysiącem przedstawień. A piosenki sprzed ćwierćwiecza mają w 2002 roku wylansować nową gwiazdę - przynajmniej na miarę Edyty Górniak.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji