Artykuły

Bitwa na stereotypy - rozmowa z Mikołajem Grabowskim

"Noc" traktuje o zetknięciu duchowości mieszkańca Europy środkowowschodniej z duchowością człowieka z Zachodu.

To bardziej zderzenie duchowości czy kultur niż zetknięcie. Autor opowiada o nim z całą brutalnością, świadomie przymykając oko na niemałą przecież sferę, która nie pod­daje się stereotypowym ocenom. Wyostrze­nie spojrzenia jest prowokacją autora, cza­sem z lubością podsycającego konflikt i ak­centującego różnice. Mogą więc zostać wy­powiedziane słowa o wiele ostrzejsze, myśli o wiele bardziej radykalne, bardziej zaczep­ne niż te, które wyrażalibyśmy w innych oko­licznościach. Stereotypowe okoliczności to­warzyszące tej opowieści są świadomym za­biegiem autora. Wschód walczy z Zachodem, a bronią jednych przeciw drugim jest właśnie stereotyp. Stereotyp głupi, brutalny, tępy, zro­dzony gdzieś tam w historii, której dzisiejsi ludzie nie mogą w sobie przewalczyć. Może nawet nie bardzo tego chcą, ot, bezmyślnie się nim posługują.

Myśli pan, że ten temat zainteresuje nie­miecką publiczność?

Na Boga, nie wiem. Niemieccy aktorzy dobrze zareagowali na Stasiukowe prowoka­cje i chcą je wypowiedzieć. To daje nadzieję, że i publiczność ten temat zainteresuje. Temat przykry do wysłuchania, bo według autora i Polacy, i Niemcy w powszechności swojej poza stereotyp na razie nie wychodzą.

Na którą ze scen najdłużej szukał pan pomysłu?

Na jedną z partii chóralnych w drugiej części przedstawienia. Wersja premierowa będzie pewnie jej piątą odmianą i wcale nie wiadomo, czy na niej się skończy. Reżysero­wanie tego przedstawienia stanowi nie lada łamigłówkę, bowiem autor rozsypał przed reżyserem puzzle albo klocki lego, które trze­ba poskładać w całość, nie mając przed oczyma finałowego obrazu. Trudność nie polega jedynie na dopasowywaniu kształtu i koloru fragmentów, ale często ich odcieni. Źle do­brany odcień psuje całą układankę. Trudna też była dwujęzyczna scena rozmowy Jubi­lera i Ciała Złodzieja Samochodów: Jubiler mówi po niemiecku, Ciało po polsku. Scena ma robić wrażenie, że partnerzy doskonale się rozumieją i nawiązują ze sobą kontakt, mimo że w istocie mówią tylko w swoich rodzimych językach. Ich "duchowe" rozu­mienie się (w jakimś dziwnym metajęzyku) jest próbą nawiązania kontaktu dwóch - jak wynika ze sztuki - zantagonizowanych part­nerów. Do tego zresztą dąży sam autor, który w finale tej sceny w szczególny sposób do­prowadza do ich zbliżenia.

W czym tkwi fenomen sztuki Andrzeja Stasiuka?

Postaci bohaterów nie wychodzą poza stereotyp, ale wypowiadają się w formie nie­przystającej czasem do treści wypowiada­nych słów. Tak, jakby sacrum walczyło z profanum, inteligencja z głupotą, karnawał z postem. Biedni i bogaci, złodzieje i okra­dani, opierający egzystencję na tymczaso­wości i zadufani w stabilności swojego ży­cia, tworzą opozycję sprzyjającą tak właśnie pomyślanej koncepcji utworu. Utworu, któ­ry trudno nazwać dramatem, jeszcze trud­niej poematem. Nie jest to proza poetycka ani jedynie współczesna groteska. To jakaś forma pomiędzy; forma, którą ja i aktorzy usiłujemy nazwać od początku prób.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji