Testosteron
Sztukę Andrzeja Saramowicza, twórcy m.in. filmów "Pół serio" i "Ciało", po raz pierwszy zagrano w czerwcu ubiegłego roku. Od tego czasu wystawiono ją ponad 150 razy, a spektakl zgodnie okrzyknięto "kultowym". W najbliższą niedzielę "Testosteron" zaprezentowany zostanie w Operze na Zamku.
Fama dotarła do Szczecina
- Zainteresowanie spektaklem jest tak duże, że bilety na przedstawienie o godz. 17 zostały już sprzedane - mówi Piotr Muszyński z Agencji Trans, na której zaproszenie artyści zawitają do Szczecina. - Wychodząc na przeciw oczekiwaniom zainteresowanych, postanowiliśmy zorganizować dodatkowy spektakl o godz. 20.
W czym tkwi siła "Testosteronu"? Sztuka Saramowicza jest czarną komedią napisaną soczystym językiem, pełną błyskotliwych i przewrotnych dialogów. Rzecz dzieje się współcześnie, w środowisku ludzi wykształconych. W spektaklu nie brakuje popularnych chwytów, nawet gagowych. Saramowicz nie rezygnuje jednak z refleksji, a widzowie mogą spodziewać się zaskakującego zakończenia.
Niewygodne pytania
"Testosteron" określany jest męską ripostą dla wynurzeń Bridget Jones. Pokazuje mężczyzn, jako jednostki stworzone do przemocy i morderstw. Saramowicz pyta, jak zatem można pozostać wrażliwym i uduchowionym człowiekiem, jeśli jest się biologicznym samcem napędzanym hormonami? Jak kochać "po męsku" nie krzywdząc? Czy to prawda, że mężczyźni wykorzystują kobiety? A może to oni padają ofiarą słabej płci?
Literatura wychodząca z feministycznego punktu widzenia dowodzi, że odpowiedzi na te pytania są wszystkim dobrze znane. Czy jest tak jednak rzeczywiście? Czy też "Testosteron" przynosi nowe spojrzenie na pewne, związane z płcią, kwestie?
A jednak kobieta
Smaczku spektaklowi dodaje fakt, że sztukę napisaną i w całości graną przez mężczyzn, wyreżyserowała kobieta. Agnieszkę Glińską, młodą, ale cenioną przez publiczność i krytykę reżyser, uhonorowano m.in. w 1999 roku Paszportem Polityki za dar pokazywania w teatrze miłości i cierpienia, za ciekawość ludzi i spraw.
Ci, którzy widzieli "Testosteron" uważają, że wbrew tytułowi, spektakl demaskuje mit macho. Ciekawostką jest też fakt, że role zostały napisane dla tych, a nie innych aktorów. W sztuce Teatru Montownia z Warszawy zobaczymy więc; Adama Krawczuka, Rafała Rutkowskiego, Marcina Perchucia, Macieja Wierzbickiego oraz Krzysztofa Stelmaszyka, Roberta Więckiewicza i Tomasza Karolaka.