Szczecin. Aktor powiesił się na oczach widzów. Dramatyczny finał spektaklu
Aktor, który występował wczoraj w Domu Kultury Kolejarz w Szczecinie w sztuce "Normalka ma na imię śmierć" zasłabł podczas sceny wieszania. Pętla zacisnęła mu się wokół szyi. Gdyby nie szybka pomoc kolegów, życie dopisałoby fatalny finał.
Przedstawienie przerwano, a pechowy odtwórca roli wisielca trafił na oddział reanimacji szpitala wojewódzkiego w Szczecinie.
Widzowie nie zorientowali się
Wczoraj młodzież z XII LO w Szczecinie, w związku z Dniem Edukacji Narodowej wybrała się do DK Kolejarz na występ objazdowej sceny "Zielonych" Teatru na Woli z Warszawy. W scenariuszu sztuki jest scena, w której bohater zamierza zakończyć życie wieszając się, ale w ostatniej chwili odstępuje od tego zamiaru. Tymczasem aktor, który odgrywał epizod, po wejściu na stołek i umieszczeniu głowy w sznurowej pętli, zasłabł i zawisł na oczach widzów.
- Z relacji przekazanych mi przez nauczycieli, którzy byli na spektaklu z młodzieżą wiem, że nikt z widzów nie zauważył nic nienaturalnego w zachowaniu aktora - mówi Iwona Rzeszutko, dyrektor LO nr XII w Szczecinie. - Po scenie powieszenia kurtynę opuszczono. Komunikat o przerwaniu spektaklu wywołał ogólne zdziwienie.
Zawisł w pętli
- Mało brakowało, a sztuka rzeczywiście zakończyłaby się powieszeniem - mówi Roman Pałka, dyrektor Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Szczecinie. - Kiedy aktor zasłabł, a stołek się przewrócił mężczyzna zawisł na chwilę w zadzierzgniętej pętli. Uratował go kolega, niezwłocznie pospieszając z pomocą.
Aktor trafił na reanimację do szpitala przy ul. Arkońskiej.
- O tej sprawie zawiadomiliśmy prokuratora - mówi podk. Artur Marciniak, rzecznik prasowy policji. - Śledztwo wyjaśni przyczyny wypadku i to, czy zachowane zostały normy bezpieczeństwa, zgodne m.in. z obowiązującymi przepisami BHP.
Z informacji, które uzyskaliśmy w szpitalu wynika, że aktor jest intensywnie leczony na oddziale reanimacji.