Artykuły

Jaki macho, taka kura

Piątkowa premiera " Związku otwartego " podobała się publiczności. Bo gdy rogaczowi wydaje się, że jest macho, a kurze domowej, że może być romantyczna, musi być śmiesznie.

Jednoaktówka Daria Fo i Franki Rame to ciąg dowcipnych skeczów o perypetiach małżonka, który wprost połyka seksualne mody wielkiego świata. Mężczyzna nadyma się pozorną swobodą "seksu w wielkim mieście", by wreszcie klapnąć jak przekłuty balon, gdy iluzje machismo okażą się tylko iluzjami, a zazdrość zacznie doskwierać.

Błyskotliwy duet Fo/Rame ułożył niespełna godzinną pyskówkę we włoskim stylu. Partnerzy gadają do siebie z prędkością kałasznikowa. Wzajemne monologi o "związku otwartym", w którym on czupurzy się niczym kogut, a ona musi wysłuchiwać jego erotycznych opisów-popisów, w rzeczy samej są śmieszne. Tylko że to śmiech przez łzy. To, co bawi mężczyznę, uwodzącego każde napotkane kobiece ciało, boleśnie kaleczy kobietę. Porzuconą, bo się starzeje.

Fo/Rame nie poprzestają na opisie zabawnych sytuacji - pseudosamobójstw, histerii, zmysłowego seksu podstarzałego uwodziciela z nastolatką. W niemal wszystkich zdaniach słychać autorski komentarz. Świat Fo/Rame ma drugie dno. Bohaterowie, mówiąc o sobie, portretują psi los pokolenia 1968 roku, które po wolnej miłości doznało rozczarowań. Portretują kulturę rocka, której refreny bałamucą. Nie bardzo wiemy, żyjąc w rytmie list przebojów - podpowiadają bohaterowie - co dobro, a co zło. Czym jest zwykła uczciwość, a czym niezwykłe uczucie. Zbyt wielu stereotypom ulegamy, by coś o sobie wiedzieć.

Łajdak i porzucona kobieta spotykają się pod prysznicem zazdrości. Na maleńkiej scenie w Muzeum Sztuki Medalierskiej - dwie czarne zasłony jak do prysznica właśnie, dwa taborety - oglądaliśmy Annę Januszewską i Grzegorza Młudzika. Januszewska grała z temperamentem. Młudzik psuł tempo spektaklu, bo nie douczył się tekstu. Ale to niezgorsza i niegłupia zabawka na letni wieczór.

Kontestacja małżeństwa zda się jazdą drogą jednokierunkową. Zdrada kaleczy na zawsze. Porzucenia nie da się spłukać pod prysznicem. Jak w komediach Moliera zdrajca karze się sam. Idea "związku otwartego" zastosowana z kolei przez żonę przyprawia mu po prostu rogi. A rogacz to rogacz. W grę wchodzi męski honor, zraniona duma, lęk przed szyderstwem i te wszystkie nienowoczesne dyrdymały, które mają - jak się okazuje - bardzo współczesny sens. Bo prawdziwa miłość to na pewno nie jest lekkoatletyczny mityng.

"Związek otwarty" Daria Fo i Franki Rame pod opieką artystyczną Anny Augustynowicz. Spektakl z 16 lipca na Scenie Letniej w piwnicach Muzeum Sztuki Medalierskiej

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji