Artykuły

Trudna miłość zwykłych ludzi

"Krzywa wieża" w reż. Agnieszki Lipiec-Wróblewskiej w Teatrze Na Woli w Warszawie podczas przeglądu Komedie Lata. Pisze Jacek Marczyński w Rzeczpospolitej.

Z przedstawienia widzowie wychodzą pokrzepieni. Zobaczyli przecież ludzi, którzy - jak większość z nas - nie potrafią szczerze porozmawiać z kimś bardzo bliskim.

Na scenie małżeństwo z szesnastoletnim stażem. Wieczór po pracy, taki jak zawsze. Nagle żona oświadcza, że odchodzi. Komunikuje to w momencie, gdy mąż ogląda mecz w telewizji i oczekuje, że ona poda mu kolejne piwo. Na dodatek przez jej gadanie nie zauważył, jak padła pierwsza bramka. Powoli wszakże dociera do niego sens jej słów.

Rosyjska autorka Nadieżda Ptuszkina pomysł do sztuki wzięła prosto z życia. Sytuacja wyjściowa nie jest odkrywcza, wiele bowiem powstało sztuk i filmów o ludziach, którzy decydując się wreszcie z sobą porozmawiać, ujawniają skrywane przez lata tajemnice. W życiu bohaterów "Krzywej wieży" nie wydarzyło się jednak nic szczególnego: jakaś przelotna przygoda na delegacji, złe słowo wypowiedziane przed laty, trochę za dużo wódki wypitej na urodzinach syna. Ale każde takie z pozoru błahe zdarzenie niszczyło ich małżeństwo, z czego teraz zaczynają sobie zdawać sprawę.

Konflikt między bohaterami Ptuszkina umiejętnie buduje z życiowych drobiazgów i prostych zdań, jakie wypowiadamy co dzień. Dzięki temu postacie "Krzywej wieży" są bliskie widzom. Nie mają nawet imion, a rosyjskie realia zostały ledwie zaznaczone, może więc po prostu oglądamy nas samych, zabieganych i poddających się rytuałowi codziennych zachowań, przez to niezdolnych dopowiedzenia bliskiej osobie, jak bardzo nam na niej zależy.

Ptuszkina wciąga widza w grę między bohaterami, choć nie da się ukryć, że w miarę rozwoju akcji ma coraz większe problemy, by uczynić ją ciekawą. W Teatrze Na Woli wiarygodności postaciom z "Krzywej wieży" dodają jednak aktorzy. Ewa Konstancja Bułhak miała łatwiejsze zadanie, gra kobietę, która po latach szarej egzystencji decyduje się na bunt, który w scenicznym ujęciu z reguły bywa efektowny.

Bardziej zatem zapada w pamięć Krzysztof Pluskota, który powoli odsłania, co tkwi w duszy niestroniącego od kieliszka nieatrakcyjnego budowlańca. I że ten mężczyzna, wiodący bezbarwne życie, a odsłaniający duszę z wielkim trudem, jest skłonny do prawdziwych wyrzeczeń dla dobra obecnego związku.

Agnieszka Lipiec-Wróblewska starała się nadać "Krzywej wieży" walor uniwersalny. Dlatego ciągle burzy jej mały realizm, dodaje groteskowego charakteru, wprowadza projekcje wideo bądź zatrzymuje akcję. Jej pomysły nie wzbogacają sztuki, raczej powodują, że w drugiej części spektaklu napięcie, miast rosnąć, opada. I tak po raz kolejny okazuje się, że najlepsze są proste scenariusze pisane przez życie.

Na zdjęciu: Ewa Konstancja Bułhak, która gra w "Krzywej wieży".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji