Artykuły

O Lupie z niemieckiej z perspektywy

Naprawdę ucieszyłam się, gdy zobaczyłam tę książkę. Grubą książkę o Krystianie Lupie, wydaną przez Universitas, szacowną naukową oficynę, w której dziesięć lat temu wyszła znakomita książka Grzegorza Niziołka poświęcona temu artyście. Niestety, Książka Uty Schorlemmer nie mówi o teatrze Lupy niczego nowego. Na ciekawą niemiecką perspektywę przyjdzie poczekać - pisze Joanna Targoń w Gazecie Wyborczej - Kraków.

Założyłam z góry, że "Magia zbliżenia i tajemnica dystansu" Uty Schorlemmer będzie równie ciekawa. Interesowało mnie przede wszystkim spojrzenie z niemieckiej perspektywy. Otworzyłam książkę, zobaczyłam zdanie: "Lupa lansuje około jedną inscenizację premierową na sezon, czasem dołącza do niej jeszcze jedna powtórna inscenizacja, tudzież inscenizacja w PWST" i nadzieja na przyjemną, pouczającą i rozwijającą lekturę rozwiała się. Jak się wkrótce okazało - bezpowrotnie.

Radość czytania diabli wzięli

Przebrnięcie przez koślawe, ciężkie i niepoprawne zdania zaczerniające 400 stron wymaga sporego samozaparcia. Kilka przykładów: "W nocy ma tu miejsce ponowne spotkanie ze zmarłymi rodzicami. Z antycypacją mówią o swojej śmierci"; "W Niemczech natomiast oczekiwanie na próby odpowiedzi, dające się racjonalnie pojąć, uważa się za reakcję na wadliwe indywidualne zarządzanie kryzysowe"; "Lupa przedstawia Spadoliniego w czerwonych kardynalskich szatach, spod których w zabawny sposób wyłania się podwójne życie". Można bronić autorki, mówiąc, że to zdania wyrwane z kontekstu, że owszem niepoprawne, ale myśl może ciekawa... Zapewniam jednak, że z kontekstem zdania te brzmią jeszcze gorzej.

Książkę przełożyli Kalina Jabłecka-Mróz i Tomasz Jabłecki. Zapewne konsultowali się z autorką, która z wykształcenia jest germanistką, polonistką i teatrolożką. Następną osobą odpowiedzialną za tego językowego potwora jest redaktorka Jolanta Stal. Radość czytania, jak już pisałam, diabli wzięli - czy też raczej zamienili na perwersyjną przyjemność obcowania z dziełem kuriozalnym i niezamierzenie humorystycznym.

Zabrakło subtelniejszych narzędzi

Książkę, której czytanie zamienia się w mozolne rozszyfrowywanie sensów poszczególnych zdań, niezmiernie trudno ocenić. Gdyby była dobrze przełożona, można by z nią poważnie dyskutować. Ale i tak przy tej trudnej lekturze nasuwają się rozmaite wątpliwości. Autorka swój obraz polskiej kultury buduje ze stereotypów, które dopasowuje (często na siłę) do twórczości Lupy. Gdy pisze o kobietach w jego spektaklach, odwołuje się do kultu maryjnego, który znajduje się według niej "na pierwszym miejscu w polskiej mitologii kobiecości". I dalej: "Postaci kobiece przedstawione są u Lupy przeważnie w roli matki. U niektórych eksponowana jest ciąża".

Pomijając kwestię wpływu kultu maryjnego na Lupę, jest to zwykła nieprawda. Znacznie więcej jest w tym teatrze niematek i nie w ciąży. Kobiety w teatrze Lupy to temat wymagający znacznie subtelniejszych narzędzi niż te, których używa autorka. Kontynuując temat maryjny, Uta Schorlemmer w rozdzialiku poświęconym "Prezydentkom" Wernera Schwaba widzi "polski finał", w którym pojawia się Matka Boska w biało-niebieskiej szacie (postać nieobecna w austriackim oryginale). Ale przecież to u Schwaba jedna z trzech bohaterek, Mariedl (czyli Maryjka), jest katoliczką, szaloną męczennicą gotową poświęcić się w ofierze, utożsamiającą się z Matką Boską.

Już czysto humorystycznym popisem erudycyjnym jest passus: "Próby z Lupa charakteryzują się tym, że reżyser nadmiernie dużo mówi. Tym samym przejmuje on zadomowioną w polskiej kulturze formę gawędy" - i tu przypis: "W obrębie szlachty rozwinęła się kultura narracji, w ramach której zdawane były obszerne sprawozdania z życia polskiej szlachty ziemiańskiej.(...) Zapożyczone od "gawęda" słowo "gawędziarstwo" oznacza zarazem gadatliwość i talent narracyjny".

Co noszą prostytutki?

Kolejną sprawą jest nieumiejętność plastycznego opisu - przedstawień, scenografii, prób (niektóre autorka obserwowała). Te fragmenty - a jest ich wiele - sprawiają wrażenie zbioru chaotycznych informacji trudno czytelnych nawet dla osób, które znają przedstawienia Lupy (a ja do nich należę), a zapewne nieczytelnych dla tych, co ich nie widziały.

Co np. wynika z informacji, że widownia "Wymazywania" została podwyższona podestem? A co ze zdania, że "Kobiety, z wyjątkiem prostytutek, noszą długie suknie, koszule nocne i płaszcze, mężczyźni przyodziani są zwykle w garnitury, ale i uniformy, ubrania robocze i habity mnichów"? Objaśniam na wszelki wypadek, że uniformy noszą po prostu wojskowi (np. w "Lunatykach"), habity - mnisi (w "Braciach Karamazow") - i tyle. Pytanie nierozstrzygnięte: co noszą prostytutki?

Katalog błędów, przeinaczeń, nieporozumień, kuriozów byłby zapewne tak obszerny jak książka. Na koniec błąd biograficzny, o tyle ważny, że autorka wysnuwa zeń daleko idące wnioski. Otóż według Uty Schorlemmer "sam Lupa niejednokrotnie podkreślał swój dystans w stosunku do polskich mitów, które wiąże m.in. z miejscem swojego pochodzenia, Małopolską, częścią kraju skupioną wokół Krakowa i graniczącą ze Śląskiem". Tyle że Lupa nie pochodzi z Małopolski, a ze Śląska, o czym mówił w paru wywiadach, z których korzystała autorka...

Książka Uty Schorlemmer nie mówi o teatrze Lupy niczego nowego. Większą korzyść przyniesie przeczytanie obficie (i chaotycznie) cytowanych przez autorkę tekstów Guczalskiej, Niziołka, Gruszczyńskiego, Nyczka, Pawłowskiego, Wanata, Sieradzkiego (występującego też pod nazwiskiem Sieracki) i innych. Na ciekawą niemiecką perspektywę przyjdzie poczekać.

Uta Schorlemmer, "Magia zbliżenia i tajemnica dystansu. Krystiana Lupy poszukiwania nowych mitów w teatrze", Universitas

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji