Artykuły

Wszystkiemu winien jest Kott?

"Komedia omyłek" w reż. Zbigniewa Brzozy w Teatrze Wybrzeże w Gdańsku. Pisze Grażyna Antoniewicz w Dzienniku Bałtyckim.

Przyzwyczailiśmy się, że twórcy dosyć swobodnie traktują sztuki Szekspira. Skracają, przestawiają, dodają tekst. Grano go w wersji cyrkowej, w akwarium, w rzeźni, na szczudłach i rowerze. Kupiec wenecki Shylock okazał się kobietą. W romantyczną Julię wcielił się mężczyzna. Makbet z Ofelią powędrowali do "Burzy". Tragedie pokazywano jako komedie. Tym razem uroczą "Komedię pomyłek" wystawiono w teatrze Wybrzeże, jako dramat z muzycznymi przerywnikami i wizytą w kabarecie. Poczciwy William nie najlepiej zniósł ten eksperyment. Aktorzy próbują się bronić jak mogą, niestety, z różnym skutkiem.

Sztuka zaczyna się w sposób - jak na komedię szokujący: oto skazańca, prowadzą na egzekucję. Nazywa się on Egon i jest ojcem bliźniaków. Książe udziela mu łaski, odsuwając wykonanie wyroku na dobę. Ale aż do końca sztuki skazaniec czeka (za sceną) pod groźbą jego wykonania.

Tymczasem na scenie najdziwniejsze zbiegi okoliczności, które Szekspir doprowadza do szczęśliwego finału. Mnożą się nieporozumienia wynikające z jednoczesnego przebywania w tym samym mieście pana i sługi, i ich bliźniaczych odpowiedników. Na koniec odnajdują się zagubieni małżonkowie, a zakochani łączą się ze sobą. Scenografia Marcina Jarnuszkiewicza funkcjonalna i oszczędna - pusta przestrzeń z migotliwą grą luster. Dekoracji niewiele. Raz jesteśmy w domu birbanta Antyfolusa, innym razem na rynku, lub w portowej knajpce. Na koniec zamiast do klasztoru wędrujemy do kabaretu. Lata 30. varieté, być może w Berlinie, mikrofony, szansonistki - zabawny to pomysł, ale jakby nie z tej bajki. Choć z drugiej strony Szekspir często wprowadzał muzykę do swoich komedii: od lirycznych śpiewów po pijackie pieśni. Więc varieté i bałkańska orkiestra wędrująca po scenie mieszczą się w klimacie (muzyka Jacka Grudnia - oryginalna). Kostiumy współczesne, stylizowane. Ciemne stroje jak z Grecji, po scenie snuje się też tajny agent. Książę kostiumem nie różni się od służącego.

Na koniec, czeka nas filozoficzny morał o dwoistości natury ludzkiej? Wszystkie pomysły reżyserskie zniosłabym dzielnie, gdyby spektakl nie był tak nudny. Bez tempa, z pauzami. Wlecze się i wlecze. Na scenie wiele niepotrzebnego ruchu.

Zastanawiałam się, dlaczego reżyser Zbigniew Brzoza zamienił uroczą romantyczną komedię w smętny dramat? I już wiem! Zapewne czytał książkę "Szekspir współczesny" Jana Kotta, z której dowiedział się, że elżbietański dramaturg "pisał mroczne komedie". Są jednak inne opracowania, zapewniające, że mistrz ze Stratfortu był jednak znakomitym komediopisarzem, dającym widzom wiele radości i mądrej rozrywki.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji