Artykuły

Kino tańca na salony!

Taniec współczesny i teatr tańca to dziedziny doceniane przez bardzo wąskie i specyficzne grono publiczności. Podobnie jak szeroko pojęte kino eksperymentalne. Kiedy połączymy te dwie sztuki, powstaje pytanie: kto przyjedzie ten przedziwny miks zobaczyć? Debiutujący na Erze Nowe Horyzonty cykl Nowe Horyzonty Tańca udowodnił, że chętnych na kolaż wizji tancerzy i filmowców jest niewielu. Pomijając oczywiście samych tancerzy, których w Teatrze Lalek i kinie Warszawa nie brakowało - pisze Katarzyna Kamińska w Gazecie Wyborczej - Wrocław.

W pięciu zestawach zobaczyliśmy parę świetnych filmów, które obroniłby się pod szyldem każdego innego bloku. Na pewno należą do nich produkcje DV8 Physical Theatre [na zdjęciu], formacji Ulitma Vez czy debitu fabularny Clary van Gool "Pomiędzy dwoma domami". Pojawiły się też dwa ciekawe dokumenty: "Zikr", wcześniej wspomnianej już holenderki van Gool - krótka, esencjonalna impresja o tradycyjnym tańcu islamskim i "52 procent" Rafała Skalskiego. To by było na tyle. Reszta to głównie krótkometrażowe etiudy i animacje, często niezrozumiałe, pozbawione puenty i co najgorsze: często pozbawione ruchu. Najbardziej zawiódł zestaw z filmami polskimi, uściślając: głównie etiudami studenckimi, które do ciekawego, profesjonalnego, świeżego kina holenderskiego mają się jak Kielce do Nowego Jorku. Znalazło się tam, owszem, parę ciekawych animacji młodych filmowców, które czasem odwoływały się do tańca czy ruchu, ale czy to wystarcza, by nazwać je kinem tańca? Patrząc na prace kolegów z zagranicy, odpowiedź jest oczywista.

Jacek Gębura i jego współpracownicy zafundowali nam ciekawe doświadczenie. Nie można im odmówić tego, że poszerzają horyzonty, bo większość widzów pewnie kojarzy tę kategorię z ckliwymi produkcjami typu "Dirty Dancing". Tu zamiast romansów czy tanecznych bitew ulicznych dostajemy podróże w głąb nieświadomości, eksplorowanie lęków i tym podobne. Jednak czy potrzeba na to osobnego cyklu? Który by być cyklem musiał zostać doprawiony paroma niezrozumiałymi zapychaczami? Kino tańca powinno zacząć konkurować z filmami nietanecznymi, a nie chować się w bezpiecznej niszy. Tym bardziej na Erze Nowe Horyzonty - promującej kino ambitne, nie komercyjne, wymagające. Tak więc: kino tańca na salony!

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji