Dramat zrujnowany
"Wojna matka" w reż. Remigiusza Brzyka w Teatrze im. Jaracza w Łodzi w ocenie Michała Lenarcińskiego z Dziennika Łódzkiego.
"Matka Courage i jej dzieci - dramat epicki Bertolta Brechta stał się kanwą najnowszej realizacji Teatru im. Jaracza w Łodzi - Wojny Matki. Scenariusz widowiska napisali Zdzisław Jaskuła i Remigiusz Brzyk, który przedstawienie wyreżyserował. Premiera powstała we współpracy z Festiwalem Dialogu Czterech Kultur.
Wojna Matka to druga, po Dziś wieczorem: Lola Blau (tytuł wystawiony przez Teatr Powszechny) propozycja łódzkich scen powstała specjalnie dla festiwalu. Niestety, oba teatry nie mają powodów do zadowolenia.
W Powszechnym pokazano spektakl będący zbiorem nieporozumień, mogący służyć za przykład teatralnego kiczu. W Jaraczu jest nieco lepiej, ale nie znaczy to wcale, że dobrze. Wojna Matka to zbiór scen, świadczących o bezsilności twórców wobec tekstu Brechta i własnych zamierzeń. Wyobrażam sobie, że w zamyśle autorów scenariusza, przedstawienie miało (podążając tropami teatru epickiego) pobudzić aktywność widzów, uświadomić im, że wojna jest w człowieku, że trwa i panuje niepodzielnie, że poczucie bezpieczeństwa żyjącej od 60 lat w pokoju Europy jest złudne. W tym kontekście trudno nie docenić trafności wyboru materiału literackiego. Jednak transformacja tekstu i zastąpienie oryginalnych songów różnorodną muzyką oraz piosenkami, a także brak konsekwencji, zaowocowały koszmarnym nieporozumieniem.
Oto, gdy podczas całego spektaklu manifestuje się formę epicką, w której widza nie wciąga się w akcje, a czyni jej obserwatorem, w którym nie posługuje się sugestią, a argumentami, w którym każda scena jest dla siebie, a nie dla następnej, w finale dramatycznie rujnuje się wszystko, co zbudowano. Nie pokazuje się świata, jaki będzie (po co więc było tyle wysiłku?), a jaki jest. Tym samym zanegowana zostaje postawa głównej bohaterki: kobiety będącej produktem wojny i jej ofiarą, kobiety silnej, której byt określa świadomość.
W finale tego, zatopionego w nadto pretensjonalnej dekoracji, przedstawienia Matka Courage (Irena Burawska) czyta obszerny fragment zamieszczonego w gazecie opowiadania, spisanego przez jedną z ofiar zamachu terrorystycznego w Biesłanie. Czyta i płacze wzruszona. Czyta ostatnie słowa, w których autorka pisze, że nie chce być matką.
Czy twórcy Wojny Matki dwie godziny pochylali się nad ideą dramatu tylko po to, by w ostatniej scenie zadać kłam wszystkim przeprowadzonym wcześniej dowodom? Czy wprowadzając na scenę publicystykę w formie ateatralnej, nie pomyśleli, że runie cały dramat? Czy nie popełnili też nadużycia? Zamiast wstrząśnięty, opuszczałem teatr z niesmakiem. Po dwóch tak bardzo nieudanych premierach, aż strach wybrać się do teatru. A to dopiero początek sezonu...".