Artykuły

Nie położyłem się na łóżku. Kombinuję

- A właśnie, że pracuję, i to zawodowo. Piszę w tej chwili większą rzecz dla teatru. Ale co z tego wyniknie - zobaczymy. Właśnie zacząłem publikować felietony w "Polityce". Nie położyłem się na łóżku, żeby nic nie robić. Kombinuję, kombinuję - mówi kończący dziś 70 lat STANISŁAW TYM.

Stanisław Tym kończy dziś 70 lat. Wyjaśnia, jakie stanowisko w sprawie głośnego odrolnienia ziemi na Mazurach zająłby prezes Ochódzki.

Rz: Panie Stanisławie, urodził się pan w Małkini w 1937 roku, w lipcu, znaczy w połowie lipca, właściwie w drugiej połowie lipca, a dokładnie 17. Skąd Małkinia w pana warszawskim życiorysie?

Stanisław Tym : Z przypadku! Miałem się urodzić w sierpniu, dlatego moja mama w lipcu pojechała na wakacje nad Bug. Ale urodziłem się dwa tygodnie wcześniej i kiedy tata przyjechał zabrać mamę z Małkini na poród do Warszawy, synek już leżał w łóżeczku i czekał na tatusia. Moje pierwsze warszawskie wspomnienia są związane z wojną, bombardowaniem. Godziną policyjną. Łapankami. Rozstrzeliwaniami. Co się napatrzyłem - to moje. Na szczęście nie byłem głodującym dzieckiem ulicy. Miałem rodzinę i dom. Został spalony po powstaniu warszawskim. Kiedy wychodziliśmy z Warszawy 4 października, jeszcze stał. Na Kruczej 27 róg Wspólnej, vis a vis dzisiejszego Grand Hotelu.

Jakim pan był "pięknym dwudziestoletnim", gdzie pana ta okrągła rocznica zastała?

- Byłem wtedy jako student Wydziału Chemicznego Politechniki Warszawskiej na praktykach w Zakładach Sodowych w Mątwach koło Inowrocławia. Produkowałem nawozy sztuczne. Myślałem, że zostanę inżynierem chemikiem. W miarę się chemią interesowałem. Ze studiów wyniosłem ogólną wiedzę o świecie. Jestem na przykład człowiekiem, który w stanie wojennym potrafił sam zrobić alkohol, i to bardzo dobry nawet. Ze Staszkiem Bareją w ogóle nie narzekaliśmy, że jest tylko jedna półlitrówka na miesiąc. Robiliśmy świetne nalewki na spirytusie i było bardzo miło.

A kiedy pana relegowano ze studiów...

- Mnie, proszę pana, relegowano ze studiów bardzo często. Właściwie od 1954 r. - co roku, a raz nawet dwukrotnie. Miałem w tej kwestii duże doświadczenie. Po sześciu latach nieustającego wyrzucania mnie ze studiów i ponownego zdawania, a to w Warszawie, a to w Łodzi, raz na wydział chemii, innym - do szkoły teatralnej, w 1960 r. zapadłem na silną nerwicę, z której byłem leczony 12 lat. Dość dotkliwie mnie dopadła.

A w Studenckim Teatrze Satyryków występował pan jako student czy uważał nazwę za fikcyjną?

- Studentem nie byłem, jednak teatr był studencki, bo prowadziło go Zrzeszenie Studentów Polskich. A przychodzili tam wszyscy. Na premierze Kołakowski siedział obok Słonimskiego, bracia Brandysowie przy Konwickim i Dygacie. Pamiętam Broniewskiego i Putramenta, Rakowskiego i Wiłkomirską. Ale nie zdawałem sobie sprawy z tego, jak wielkie znaczenie będzie miał dla mnie STS. Trafiłem na ludzi wyjątkowo mądrych i utalentowanych: Witolda Dąbrowskiego, Jarka Abramowa, Andrzeja Jareckiego, Agnieszkę Osiecką i Ziemowita Fedeckiego. Nawet jak byłem już z nimi w zespole, nie przyjmowali moich tekstów, bo uważali je za słabe, chociaż w tym czasie pisałem do Syreny i Buffo - dla Tadeusza Fijewskiego, Tadeusza Orszy i Stefanii Górskiej. Dziś mogę powiedzieć, że teoretycznie nie ukończyłem żadnej wyższej uczelni, ale w praktyce ukończyłem dwie i nikt oprócz mnie nie ma w biografii szkoły STS i Jerzego Dobrowolskiego.

Dlaczego zdecydował się pan zagrać w "Rejsie" kaowca, który jest głupi?

- Scenariusz był pisany z myślą o Bobku Kobieli, ale jego tragiczna śmierć tuż przed rozpoczęciem zdjęć postawiła film w sytuacji beznadziejnej. Mówi się, że nie ma ludzi niezastąpionych, ale Kobiela był aktorem formatu światowego i gdyby umiał mówić po amerykańsku, inaczej by dzisiaj wyglądało Hollywood.

Czuł się pan przytłoczony tym zastępstwem?

- Dobrze się z Bobkiem znałem z czasów STS i Bim-Bomu. To była jedna ferajna. Mieszkał na Powiślu w Warszawie. Ja też tam mieszkałem. Spotykaliśmy się a to na kolacyjkach, a to na wódeczce. Zdarzyło się nieszczęście. To było pierwsze doświadczenie, kiedy traci się kumpla, bliskiego człowieka.

W "Misiu" był pan niezwykle hojny dla Ryszarda Ochódzkiego - nie dość, że mu pan wymyślił fikcyjnego brata bliźniaka, to jeszcze prawdziwe konto za granicą. Dziś trzeba wybierać: albo bliźniacy, albo konto za granicą.

- Oczywiście schizofrenia w socjalizmie była normą. Ale w tej chwili zaczyna wracać. Chyba taka jest ludzka psychika. Człowiek wie, co ludzie myślą, ale chce, żeby mówili, jak jest świetnie. Zawsze i wszędzie są dworacy, którzy biją pokłony, a reszta patrzy i mówi, że dla świętego spokoju nic nie będzie mówić.

Jakie stanowisko zająłby Ryszard Ochódzki w głośnej ostatnio sprawie odrolnienia ziemi?

- Gdyby z tego nic nie miał, kompletnie by go to nie interesowało. Gdyby był po stronie rządowej, toby mówił to co rząd, a gdyby był po innej stronie, mówiłby to co inna strona.

Dałby się złapać CBA?

- Wydaje mi się, że trudno dać się złapać CBA. Trzeba mieć jakiegoś strasznego pecha albo przyjść do ich siedziby.

Dożyliśmy czasów, kiedy do galerii chodzi się na zakupy, a reklama jest sztuką?

- Nie mam z występowaniem w reklamie żadnego problemu. Dostałem miłą propozycję, bo gram z Markiem Kondratem i nie chodzi o kiwanie klientów. Sprawdziłem zgodnie z hasłem "Przezorny zawsze ubezpieczony".

Nie musi pan już pracować?

- A właśnie, że pracuję, i to zawodowo. Piszę w tej chwili większą rzecz dla teatru. Ale co z tego wyniknie - zobaczymy. Właśnie zacząłem publikować felietony w "Polityce". Nie położyłem się na łóżku, żeby nic nie robić. Kombinuję, kombinuję.

***

Stanisław Tym

Wybitny polski satyryk, felietonista. Odtwórca roli prezesa Ryszarda Ochódzkiego w filmach "Miś", "Rozmowy kontrolowane" i "Ryś", ich scenarzysta, a także reżyser ostatniego z nich. Współtwórca "Bruneta wieczorową porą" i "Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz" Barei. Zagrał kaowca w "Rejsie". Aktor i współtwórca STS. W latach 1999 - 2006 był felietonistą "Rzeczpospolitej". Dla teatru napisał m.in. "Okręt" i "Rozmowy przy wycinaniu lasu". Autor zbioru "Mamuta tu mam".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji