Artykuły

Ja, Hamlet

"Ósmy grzech - Wołodia Wysocki" w reż. Romana Kołakowskiego w Teatrze Syrena w Warszawie. Pisze Tomasz Miłkowski w Przeglądzie.

To nie jest spektakl tylko dla nostalgicznie wspominających młodość starszych pań i panów. Kim był Wysocki dla dzisiejszych 50-latków, tłumaczyć nie muszę. Ostoją, pociechą, inteligentnie wykrzyczaną złością. Fragmenty jego wypowiedzi i występów, zachowane na taśmie filmowej, w tym wstrząsającego "Hamleta" z Teatru na Tagance w reżyserii Jurija Lubimowa, pokazane w teatralnym bufecie przed spektaklem, odtwarzały tamten jedyny w swoim rodzaju klimat między bluźnierstwem a uniesieniem. Taki był - porywający i zwyczajny. Takim go odmalował Roman Kołakowski w swoim spektaklu. Wysocki (w tej roli niezwykle wiarygodny Marcin Przybylski) uzyskuje tu rozgrzeszenia z siedmiu grzechów głównych. A są to: Dzieciństwo, Ulica, Drużyna, Scena, Miłość, Tęsknota i Poezja. W takim też porządku ułożone zostały pieśni, od niewinnej niemal "Gimnastyki" przez "Piosenkę o domu wariatów" po "Konie narowiste" i "Polowanie na wilki". Spektakl grany jest na tzw. Scenie na scenie Teatru Syrena - widownię i przestrzeń do gry usytuowano, jak sama nazwa wskazuje, na scenie. Jest więc kameralnie, blisko aktorów i jednocześnie skromnie - bez wielkiej inscenizacji, ale wyraziście. Idealnie do opowieści o zabłąkanym, zakochanym Hamlecie (liczne nawiązania do miłości Wołodii Wysockiego i Mariny Vlady) przystaje skrótowa, poetycka scenografia: mała estrada (która bywa ringiem, miejscem kaźni, placem musztry, domem wariatów), liny (zmieniające się w batogi albo olinowanie statku lub ringu), po cztery taborety z każdej strony, a nad sceną na horyzoncie coś na kształt bocianiego gniazda. To wszystko, ale dość, by strofy Wysockiego wybrzmiały z wielką siłą, jakby czas ich się nie imał. Duża w tym zasługa młodych aktorów, którzy potraktowali teksty Wysockiego jak swoje. Czasem tylko brzmią za dobrze, aż rodzi się pytanie, czy to nie konkurs na najlepsze wykonanie pieśni Wysockiego.

"Pode mną lód. I zbita kra nade mną. / Czy przebić strop, czy wgryźć się w twarde dno?", pytał dramatycznie poeta w swoim ostatnim wierszu. To właśnie pytanie spaja spektakl Kołakowskiego, zaskakująco młody i odkrywczy. Wysocki, jakiego znamy i jakiego nie znaliśmy tak naprawdę. Głodny życia i czułości straceniec. Dzisiaj też nie byłoby mu łatwo.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji