Androsz i Wieczorek od września w Teatrze Wybrzeże
- Zmieniliśmy teatr, bo potrzebowaliśmy zmian, nowych wyzwań - komentuje przejście z bydgoskiej na gdańską scenę Krystian Wieczorek [na zdjęciu]. Nadal jednak będą u nas występować.
W Bydgoszczy pracowali trzy lata. Przez ten czas można ich było oglądać w niemal wszystkich przedstawieniach, często w głównych rolach. - Osiągnęliśmy tutaj już pewną pozycję, a do rozwoju potrzebne jest ryzyko, więc postanowiliśmy zmienić teatr - mówi Wieczorek. Przejście do Wybrzeża okupione jest niepokojami. - Akceptacja w zespole, który tam jest o wiele większy, częstotliwość grania, role, jakie będę dostawał. Jasne, że obawiam się tych zmian, ale nie chcę się uprzedzać. Myślę, że jak dam z siebie wszystko, tak jak w Bydgoszczy, to wszystko pójdzie po mojej myśli - dodaje. Androsz nie chce za dużo komentować. - Jestem wierna zasadzie, że cel krystalizuje się w zmianie - mówi.
- Duma, strach, radość? - Co czujesz w związku z tym przejściem? - pytam.
- Zmiany są konieczne - powtarza aktorka. - Mój tato był marynarzem i zaszczepił we mnie tę potrzebę poznawania nowego i otwartości - dodaje.
Aktorzy nie palą za sobą mostów. Nadal będą grać w Bydgoszczy, nie wykluczają nawet powrotu do Teatru Polskiego. - Jeżeli nie będzie dla nas pracy w Gdańsku, albo role jakie będziemy dostawać nie będą nam odpowiadały, to będziemy szukać dalej - twierdzi Wieczorek. - Sprawa jest otwarta, rozstaliśmy się z bydgoskim teatrem w przyjaźni.
Bo mają mu co zawdzięczać. Mieli tu okazję wcielać się różne charaktery, współpracować z wieloma reżyserami, niemal wciąż być na scenie. - Dużo się tu nauczyliśmy - twierdzą zgodnie. - Poznaliśmy wielu wartościowych ludzi, sporo graliśmy - wymieniają pozytywy pracy w Bydgoszczy. - Przez te trzy lata niemal nie wychodziłem z teatru, co dla aktora jest bardzo cenne - zaznacza Wieczorek. - Zawsze z przyjemnością będziemy tu wracać z radością grać nasze spektakle - podkreślają.
Co będą najcieplej wspominać? - Spotkanie z Kempą, Rubinem, Prussem. Oni we mnie uwierzyli i stworzyli partnerskie warunki do pracy, co było dla mnie bardzo ważne. Nie zapomnę także bydgoskie publiczności. Wymagającej, ale wiernej i życzliwej - opowiada chłopak. - Wiele różnorodnych doświadczeń i zawodowych i prywatnych, które z pewnością mnie wzbogaciły - zaznacza dziewczyna. Nie mają swoich ulubionych ról. - Każda jest budująca, nawet taka, w której nie czujesz się najlepiej, czy nie do końca ci wychodzi - mówi Wieczorek. - Ważna jest możliwość przełamywania siebie i doświadczenia wciąż nowego, co bydgoski teatr wciąż nam zapewniał. To najlepsza droga rozwoju - dodaje.