Artykuły

Od premiery do premiery

Mamy za sobą kolejny operowy sezon artystyczny, który jakoś nie budził ani większych emocji, ani gorących dyskusji. Najczęściej wystawiano tym razem "Cyrulika sewilskiego" Rossiniego, równie często pojawiała się na scenie "Carmen" Bizeta. Najbardziej zapracowanym reżyserem był w tym sezonie Laco Adamik, którego prace mogła podziwiać publiczność Bydgoszczy, Łodzi i Bytomia - pisze Adam Czopek w Naszym Dzienniku.

Najbogatszy w wydarzenia sezon ma za sobą Opera Wrocławska, która budową repertuaru i poziomem realizacji zaczyna dorównywać największym renomowanym europejskim scenom. Na jej tle pozostałe polskie sceny operowe wypadają dość bezbarwnie. Najpierw głośny październikowy Festiwal Wagnerowski, w ramach którego wystawiono "Pierścień Nibelunga" Wagnera w jego pełnym kształcie. To z pewnością jedno z najważniejszych wydarzeń minionego sezonu! Następnie interesująca sylwestrowa premiera "Zemsty nietoperza", która poprzedziła głośną premierę zrealizowanego przez Mariusza Trelińskiego "Króla Rogera" Szymanowskiego z kapitalną kreacją Andrzeja Dobbera. Dobre recenzje zebrała nowa "Carmen" pod dyrekcją Tomasza Szredera, w reżyserii Adama Frontczaka, z Ewą Wesin w tytułowej partii. Jednak najgłośniej było o kończącej sezon plenerowej premierze "Napoju miłosnego" Donizettiego, zrealizowanej z rozmachem przez Michała Zanieckiego we wrocławskiej Pergoli. Warto też wspomnieć o premierze baletu "Dziadek do orzechów" Czajkowskiego w nowej choreografii Bożeny Klimczak. Na tym jednak nie kończą się wrocławskie wydarzenia, uzupełniły je wznowienia wcześniej wystawionych inscenizacji "Cyganerii" Pucciniego i "Wolnego strzelca" Webera.

Sezon w Operze Narodowej upłynął pod znakiem wznowień starych inscenizacji. Dyrektorzy Janusz Pietkiewicz i Ryszard Karczykowski zdecydowali o powrocie na scenę: "Halki", "Rigoletta", "Carmen" i "Nabucco". Niestety, żadne z tych wznowień nie zostało entuzjastycznie przyjęte ani przez publiczność, ani przez krytykę. Jasnym punktem sezonu były sporadyczne gościnne występy Ewy Podleś, Aleksandry Kurzak i Piotra Beczały. Jedyną premierą na dużej scenie był w tym sezonie sprowadzony z Florencji "Cyrulik sewilski" [na zdjęciu] z... 1994 roku (czyżby pierwszej i najbardziej dotowanej sceny w kraju nie stać na własną inscenizację?) ze świetną kreacją Artura Rucińskiego. Na małej scenie zrealizowano przedstawienie "W krainie czarodziejskiego fletu" będące kameralną, przeznaczoną dla dzieci wersją tej baśniowej opery W.A. Mozarta. Oczywiście nie obyło się bez personalnych roszad. Odszedł nagle Kazimierz Kord, dyrektor muzyczny. Jego miejsce zajął Tomasz Bugaj, dyrygent mający raczej niewielkie doświadczenie w pracy z dużymi zespołami operowymi. Najdziwniejsze jest to, że Tomasz Bugaj nie przygotował muzycznie żadnego ze wspomnianych wznowień ani premiery. Powierzono je dyrygentom gościnnym. Dyrektor muzyczny dyrygował ledwie kilkoma przedstawieniami "Traviaty", "Aidy" i koncertowym wykonaniem fragmentów "Konrada Wallenroda" oraz "Litwinów". Dziwne, ale prawdziwe!

W Teatrze Wielkim w Łodzi jedna premiera goniła drugą. Najpierw "Krakowiacy i górale" z udziałem Teresy May-Czyżowskiej, obchodzącej jubileusz 50-lecia pracy artystycznej. Kilka tygodni później premiera "Halki", o której trudno napisać cokolwiek dobrego. To można zrobić w odniesieniu do nowej inscenizacji "Carmen" w reżyserii Laco Adamika, który zrealizował również "Cyganerię". Sezon zakończył "Cyrulik sewilski" w dyskusyjnej reżyserii Henryka Baranowskiego, ale za to z piękną kreacją Joanny Woś w partii Rozyny. Do tych wydarzeń należy jeszcze dodać wznowienie "Księżniczki czardasza" i wysoko ocenioną premierę baletu "Kopciuszek" przygotowaną na inaugurację XIX Łódzkich Spotkań Baletowych. Przedstawienie otrzymało od łódzkich krytyków "Złotą maskę".

Poznański Teatr Wielki rozpoczął sezon tradycyjnymi już Dniami Verdiego, które zainaugurowała premiera "Balu maskowego" w reżyserii i scenografii Waldemara Zawodzińskiego. Artyści poznańskiego Teatru Wielkiego zaprezentowali w ramach Dni przedstawienia: "Aidy", "Rigoletta", "Trubadura", "Nabucco", "Traviaty", "Makbeta", "Otella", "Don Carlosa" i "Requiem" oraz koncertową wersję "Ernaniego". Ten zestaw jasno wskazuje, że poznański teatr ma od kilku lat w bieżącym repertuarze największą w Polsce ilość oper Verdiego. W lutym wszedł na scenę nowy "Straszny dwór" w reżyserii Emila Wesołowskiego, od niedawna dyrektora artystycznego teatru. Tegoroczny VII Festiwal Hoffmannowski zainaugurowała premiera baletu "Sen nocy letniej" do muzyki Feliksa Mendelssohna, w układzie choreograficznym nowozelandzkiego twórcy Graya Veredona.

Sezon Opery Śląskiej w Bytomiu zdominował Wiesław Ochman, który na tej scenie, gdzie debiutował jako śpiewak i jako reżyser, postanowił obchodzić swoje 70. urodziny i 50-lecie pracy artystycznej. Z tej okazji zorganizowano w marcu "Tydzień z Wiesławem Ochmanem", w ramach którego zaprezentowano wszystkie pięć przygotowanych przez niego w Bytomiu inscenizacji. W ramach nawiązania współpracy z Slezské Divadlo w Opavie publiczność Opery Śląskiej miała okazję obejrzeć "Normę" Belliniego w wykonaniu artystów tego teatru. Jej największą wartością była obsada dwóch najważniejszych partii. Jako tytułowa Norma wystąpiła Katarina Jorda Kramolisová, dysponująca pięknym, dobrze osadzonym sopranem o interesującej barwie, swobodnej "górze", ujmująca subtelnością nośnego piana, pięknym swobodnym prowadzeniem frazy oraz pewnością koloraturowych pasaży. Godną jej partnerką okazała się Sárka Hrbácková w partii Adalgisy, która wykreowała sugestywny obraz swojej bohaterki, prezentując przy tym wspaniale brzmiący głos i znakomitą technikę wokalną. Sezon zakończyła premiera "Nabucco" w interesującej reżyserii Laco Adamika.

Ten sezon dla Opery Nova w Bydgoszczy miał szczególne znaczenie, ukończono wreszcie prowadzoną od 1973 roku budowę teatralnego gmachu. Premiera "Manru" Paderewskiego rozpoczęła obchody 50-lecia Opery w Bydgoszczy. Jak co roku wiosna należała do Festiwalu Operowego, który funkcjonuje w tym teatrze od 1994 roku. Tym razem na inaugurację gospodarze przygotowali premierę baletu "Pan Twardowski" L. Różyckiego. Wśród wielu festiwalowych wydarzeń warte szczególnego zapamiętania okazało się piękne, baśniowe przedstawienie "Rusałki" Dvoraka przywiezione przez Operę z Brna. Tylko na dwie premiery: "Kawalera srebrnej róży" R. Straussa i "Rigoletto" Verdiego zdecydowała się Opera Bałtycka. Również dwie premiery przygotowała Warszawska Opera Kameralna, gdzie najpierw zrealizowano "Henryka VI na łowach" Kurpińskiego, a kilka tygodni później wysoko ocenioną premierę "Cyrulika sewilskiego". Koniec sezonu w WOK należał tradycyjnie do Festiwalu Mozartowskiego. Jedną premierę, "Wesele Figara" Mozarta, zrealizowała Opera na Zamku w Szczecinie, której sezon minął pod znakiem kolejnego zamieszania wokół fotela odwołanego ostatecznie Jacka Kraszewskiego z funkcji dyrektora naczelnego. Jego miejsce zajął po raz drugi Warcisław Kunc. Na koniec sezonu na sześć wieczorów wróciła do "Ruin" głośna "Carmen" w reżyserii Pawła Szkolaka, przygotowana w ubiegłym sezonie przez zespoły Gliwickiego Teatru Muzycznego, który przygotował kwietniową prapremierę muzycznej wersji "Anny Kareniny" w adaptacji Krzysztofa Piotrowskiego i z muzyką Andrzeja Zarzyckiego.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji