Artykuły

Więcej kultury dla Torunia

Walka o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury to okazja do wydobycia z zapomnienia dwóch dzielnic Torunia, którym należy się dużo więcej niż mają - Podgórza i Rubinkowa. Te zamieszkane przez tysiące torunian pustynie kulturalne można zmienić w oazy - pisze Jarosław Jaworski w Gazecie Wyborczej - Toruń.

Myśl o konieczności stworzenia na Rubinkowie aktywnego centrum artystycznego krystalizowała się w mojej głowie przez wiele lat. Mówiło się o tym już w latach 80., ale Rubinkowo wciąż było sypialnią robotniczą, położona zbyt blisko zaniedbanej ogromnie Starówki, by się opłacało coś robić. Trzy osiedlowe świetlice kulturalne musiały wystarczyć całemu 40-tysięcznemu "miastu Rubinkowo".

Ostatecznym impulsem do ukształtowania mojej propozycji stała się gafa, jaką popełniłem rok temu. W klubie Teatru Wiczy na monitorach prezentowany był filmik, w którym dwójka młodych chłopaków znakomicie żongluje piłką w okropnym blokowiskowym plenerze. Od razu rozpoznałem nasze kochane Rubinkowo i niezbyt mądrze zażartowałem do stojącego obok szefa klubu Romualda Pokojskiego: "Po co puszczasz takie nudy?" Los chciał, że za barem stał jeden z dwóch żonglerów. Nie obraził się. Wyjaśnił, że akcja z żonglowaniem na betonowych podwórkach była po prostu potrzebą naruszenia "blokowego status quo", rozepchnięcia zastanej rzeczywistości przez swoją sztukę. Młodzi ludzi nie szukali widowni. Po prostu chcieli dać swojemu miejscu kolor sztuki. I tego potrzeba osiedlu Rubinkowo.

Kilkadziesiąt tysięcy torunian żyjących w "R-city" ma prawo liczyć na własny ośrodek kultury. Dziś nie ma tam żadnego kina, teatru czy nawet niezależnej galerii sztuki. Kraków - miasto znacznie od Torunia większe - miał analogiczny problem z Nową Hutą. Tam na pustyni kulturalnej wyrosła znakomita i ceniona Łaźnia. Ośrodek wspomagany przez krakowski magistrat jest żyjącym centrum kulturalnym w tym wielkim postalinowskim blokowisku dla hutników. Zbudowane dla robotników z Elany Rubinkowo jest duchowo podobne do Nowej Huty. Może nie od razu powstanie tu kino, bo rachunek ekonomiczny w kinematografii jest bardzo ważny, ale niezależny teatr i galeria mogłyby ruszyć ze swoimi działaniami.

Ośrodek przypominający bytomską Kronikę, krakowską Łaźnię, PGArt w Gdańsku czy inne inicjatywy zmieniające otoczenie przez sztukę, na pewno przyjąłby się na Rubinkowie. Podejrzewam, że performerzy i teatry niezależne woleliby zagrać na Rubinkowie w dużej sali niż smażyć się na Starówce w salkach wielkości stróżówki parkingowej. Osiedle to miejsce naturalne dla sztuki współczesnej, bo ona lubi konteksty społeczne, zwłaszcza jej nurt znany jako sztuka krytyczna.

Urząd mógłby pomóc w znalezieniu obiektu dla takich działań, ale samymi akcjami niech zajmują się już ludzie z organizacji pozarządowych - to najlepsza dziś w Europie platforma dla rozwijania inicjatyw kulturalnych.

Trzeba też koniecznie pamiętać, że zrodziłaby się szansa, aby wreszcie docenić i wykorzystać potencjał silnego i znakomicie przyjmującego się na blokowej glebie nurtu sportów alternatywnych - wszelkich odmian skejtów i rowerzystów. To ogromny sektor kultury zupełnie niewykorzystany w Toruniu - te dziedziny sportu są zawsze powiązane ze stylem życia, rodząc muzykę, sztukę i działania kulturotwórcze. A trzeba przypomnieć, że to właśnie Toruń należy do najważniejszych w kraju ośrodków kultury skate, a wielkie zawody na Tor Torze oraz powiązane z nimi działania artystyczne przyciągały więcej widzów niż festiwal Kontakt. Rubinkowo mogłoby stać się dla tej kultury rajem na ziemi.

Podobnie na Podgórzu, gdzie dzielnie walczący o kulturalny sens tej dzielnicy Dom Muz na Poznańskiej wystarczyłoby tylko wzmocnić finansowo i logistycznie, tworząc warunki, które przyciągałyby do tej dzielnicy twórców i realizacje. W końcu to niesamowite miejsce - do 1935 roku osobne miasto, a niecałe 20 lat temu - osobna diecezja o ciekawej kulturze.

Na koniec ciekawostka - na Rubinkowie jest miejsce, które mogłoby być symbolicznym zaczynem twórczym. Zwykłe M-4 w bloku na Dziewulskiego, bodajże nr 21, zamieszkiwane było w latach 90. przez studentów UMK, którzy obecnie są jednymi z najciekawszych, eksportowych gwiazd polskiej sztuki współczesnej - Elżbietę Jabłońską, zdobywczynię nagrody "Spotkania", największego trofeum dla młodej sztuki w Polsce oraz jednego liderów supergrupy artystycznej AZORRO - Oskara Dawidzkiego. Dziś ich prace zapraszają galerię na całym świecie, a swoje drogi twórcze kształtowali poniekąd w bloku na Rubinkowe.

Budując strategię kandydowania do ESK, trzeba koniecznie pamiętać o równomiernym nasycaniu miasta kulturą, tak by w roku 2016 nie okazało się, że Kulturalną Stolicą Europy jest sektor od ulicy Warszawskiej do Alei Jana Pawła II. A poza nim - mroczna dzicz.

***

Jarosław Jaworski - toruński animator kultury, organizator Toruń Festiwal Toffi, satyryk i rysownik

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji