Grecka tragedia po polsku
Najważniejszym punktem kończącego się w tym tygodniu Festiwalu Teatrów Tańca Europy Środkowej Zawirowania będzie niedzielny pokaz spektaklu "Tragedia - Medea" Polskiego Teatru Tańca.
Grupa Ewy Wycichowskiej nie boi się sięgać do korzeni światowej literatury. Zrealizowała już m.in. "Transss... Nieprawdziwe zdarzenie progresywne" według Gombrowicza (2004), "Przypadki pana von K." według Kafki (2005) czy "Tango z Lady M." inspirowane szekspirowską postacią Lady Makbet i starożytnym mitem o Medei.
W repertuarze PTT znalazł się też "Othello" (2001), stworzony we współpracy zduńskim MBT Danseteater z Aarhus. Wówczas sztuka została pozbawiona rozmachu i przepychu inscenizacyjnego, tak charakterystycznego dla realizacji w teatrach wielkich tragedii. Scenografię stanowiła gra świateł, Othello był czarnoskóry, a choreograf zasugerowała widzom wątek gejowski. Nic więc dziwnego, że po premierze stało się o spektaklu głośno.
Podobnie jest w przypadku "Medei" według Eurypidesa, którą wyreżyserował Rafał Dziemidok z Warszawy. W "Tragedii - Medei" opracowanej na troje tancerzy postaci są na wskroś współczesne, a ich historia przypomina sensacyjne wiadomości dnia rozdmuchiwane przez media. Tu morderstwo popełnione zostaje kijem bejsbolowym, bohaterowie palą papierosy, a akcję ilustruje m.in. muzyka jazzowa. Pozwala na to ponadczasowość historii Eurypidesa, która w połączeniu z uniwersalnym językiem ruchu wydaje się być zgraną parą.