Artykuły

Spory o Ritę Gombrowicz

Pomysł nadania wdowie po Witoldzie Gombrowiczu honorowego obywatelstwa Lublin stał się powodem gorących dyskusji. Wypowiedzi przedstawicieli lubelskich środowisk kulturalnych zebrała Małgorzata Szlachetka z Gazety Wyborczej - Lublin.

Bernard Nowak Prezes Stowarzyszenia Pisarzy Polskich Oddział w Lublinie

Co pewien czas w tzw. przestrzeni społecznej miasta - w telewizji, prasie czy środowiskach opiniotwórczych - pojawiają się propozycje nadawania znamienitym osobom tytułu Honorowego Obywatela Lublina. W tym roku tytuł ten miałby przypaść pani Ricie Gombrowicz [na zdjęciu], wdowie po Witoldzie. Propozycja złożona przez kol. Janusza Opryńskiego wywołała jednak prasową burzę, która, jak się zdaje, nie tylko utrudni przyznanie tytułu, ale i zaszkodzi samemu pomysłowi.

Całe zło zdaje się brać stąd, że - poza zwyczajowymi - nie ma precyzyjnych kryteriów określających warunki, jakim kandydatura powinna sprostać. Nie określono też chyba, kto i w jakich przypadkach może tę kandydaturę przedkładać. To zezwala na zgłaszania dość kontrowersyjnych pomysłów. Jak więc widać, sprawa wymaga uregulowania.

Proponuję, aby kandydatury spełniały następujące warunki. By osoby te były związane życiorysem z Lublinem i aby przez swą działalność wniosły w miasto nie podlegający dyskusji wkład. Następny warunek ma charakter formalny: Wniosek musiałby uzyskać poparcie minimum trzech organizacji bądź cieszących się ogólnym autorytetem osób.

W ubiegłym roku pojawiła się taka kandydatura. To poetka Julia Hartwig ze znanej lubelskiej rodziny, osoba, która mieszkała tu do lat czterdziestych. Kandydaturę poparły stowarzyszenia twórcze, została zaakceptowana przez pełnomocnika ówczesnego prezydenta, z radością przyjęta przez panią Julię. A potem zaległa - do czasu pojawienia się nowej pretendentki - cisza. Sugeruję, by wrócić do tej propozycji - o ile sama pani Julia zechce jeszcze wyrazić na ów zaszczyt zgodę. Zaszczyt dla nas, nie dla niej.

Tegoroczna propozycja budzi zrozumiałe kontrowersje. Rita Gombrowicz związana jest z Lublinem w dość skromny sposób. Odbył się tu festiwal twórczości, jednak nie jej, lecz jej męża, zaś ona sama - jak mówi Janusz Opryński - podróżowała po naszym mieście autobusem. Wydaje się, przy całej admiracji dla dzieła Gombrowicza oraz życzliwości dla pani Rity, że są to przesłanki zbyt błahe. Pozwolę sobie w tej sytuacji wysunąć kilka innych sugestii.

Osobą, która mogłaby zostać obdarzona tym tytułem, jest prof. Jerzy Kłoczowski, wykładowca KUL i wielu światowych uniwersytetów, doktor honoris causa uczelni w Berlinie, Grodnie, Kijowie i Paryżu, organizator Instytutu Europy Środkowo-Wschodniej, pomysłodawca i współzałożyciel uniwersytetu polsko-ukraińskiego, przedstawiciel Polski przy UNESCO, odznaczony Orderem Orła Białego, Krzyżem Virtuti Militari, Krzyżem Walecznych, laureat wielu nagród, w tym im. Jerzego Giedroycia. Drugą kandydaturą mógłby być Włodzimierz Staniewski, założyciel i dyrektor Ośrodka Praktyk Teatralnych "Gardzienice", wybitny artysta, znany o wiele bardziej w świecie niż u nas. Na ten rok przypada trzydziesta rocznica jego przybycia na Lubelszczyznę. Podobnie uzasadnioną kandydaturą wydaje się osoba Leszka Mądzika, którego autorski Teatr Scena Plastyczna zapraszany jest na wszystkie kontynenty. Dla tych zaś osób, które lubią muzę lżejszą, istnieje oferta inna. To "Budka Suflera", grupa muzyczna, którą może najbardziej kojarzy w Polsce z Lublinem.

Przy okazji chciałbym wyrazić lubelskim rajcom ubolewanie w związku ze stylem, w jakim kandydatura pani Rity została im przedłożona. Chciałbym też przeprosić Czytelników, którym przyszło śledzić w prasie wypowiedzi dotyczące tejże kandydatury. Wypowiedzi nie zawsze zgodne z prawdą i nie wolne od demagogii. Pragnę zapewnić Państwa, iż mimo tego niesmacznego "spektaklu" nadal istnieją przesłanki, dla których możliwe jest ubieganie się przez Lublin o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury. Mam nadzieję, że nadal istnieją.

Janusz Opryński szef Teatru Provisorium, dyrektor ds. artystyczno-programowych lubelskiego Centrum Kultury

To nie jest tylko moja propozycja. List w sprawie honorowego obywatelstwa dla Rity Gombrowicz wystosowali do przewodniczącego Rady Miejskiej dwaj posłowie z Lubelszczyzny - Krzysztof Michałkiewicz i Janusz Palikot. Co do "prasowej burzy", to nazwałbym ją raczej żywą dyskusją, która nie powinna raczej zaszkodzić sprawie.

Generalnie jestem zażenowany tonem wypowiedzi kol. Bernarda Nowaka. Nie jest prawdą, że nie ma jasnych zasad, co do tego, kto ma zgłaszać kandydaturę osób zasługujących na tytuł honorowego obywatela. Projekt takiej uchwały może przedstawić grupa co najmniej trzech radnych lub prezydent, tak jak stało się w tym przypadku. Te zasady są wszystkim doskonale znane. Dziwię się, że nie panu Bernardowi Nowakowi.

Zgadzam się z jego innymi propozycjami. Nie rozumiem jednak, dlaczego osoba Rity Gombrowicz ma budzić w tym kontekście "zrozumiałe kontrowersje". Nie przystaję na tak niesprawiedliwą ocenę. Dziwię się też, że wypowiada je osoba niegdyś blisko związana z paryską "Kulturą". Jestem całym sercem za uhonorowaniem Julii Hartwig, ale trudno to uznać za kontrpropozycję do Rity Gombrowicz, bo obie działają w dwóch zupełnie różnych przestrzeniach. To mi przypomina jałowe rozważania na temat tego, kto jest ważniejszy - Herbert czy Miłosz. Pan Bernard Nowak swoim listem wpisuje się w ten rodzaj niemądrej dyskusji, która dzieli, ale donikąd nie prowadzi.

Nie uważam też, że honorowe obywatelstwo powinny dostawać wyłącznie osoby związane z Lublinem lub tu urodzone. To tchnie zaściankowym myśleniem. To, że mam rację, potwierdzają przykłady wcześniejszych nadań tytułu honorowego obywatelstwa Lublina - dla prof. Rocco Buttiglione i Normana Daviesa. Niestety kolega Bernard przypomina mi Posła z Trans-Atlantyku, który przekonywał: "...Bójże się Boga, przecie my Swoje wychwalać musiemy, bo nas zjedzą!"

Rada Miasta o honorowym obywatelstwie

W czwartek podczas obrad Rady Miasta rajcy będą głosować nad projektem przyznania honorowego obywatelstwa Ricie Gombrowicz.

Sprawa odbiła się szerokim echem. Najpierw niektórzy radni przyznali się, że o Ricie Gombrowicz wiedzą niewiele. Zastanawiali się nad przesunięciem głosowania na wrzesień. Za uhonorowaniem Rity Gombrowicz opowiedział się metropolita lubelski arcybiskup Józef Życiński. Po cyklu artykułów w "Gazecie" pomysł jednogłośnie zaakceptowali członkowie obradującej wczoraj miejskiej komisji kultury i ochrony zabytków. - W dużej mierze dzięki "Gazecie" większość radnych przestała być opozycyjna wobec tej kandydatury - przyznał wczoraj radny Marcin Nowak (PO), przewodniczący komisji kultury. I dodał: - Ale jak będzie w trakcie głosowania, przekonamy się w czwartek. Głęboko wierzę, że wszyscy będą za.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji