Artykuły

Gniezno-Nowy Jork. Elżbieta Czyżewska w "Darkling"

Wyjechała z Polski do USA w 1966 roku. Była żoną amerykańskiego dziennikarza, który naraził się swoim artykułem ówczesnym władzom. Jej kariera rozwijała się fantastycznie: grała w filmie, teatrze, była ulubienicą publiczności. W poniedziałek Elżbieta Czyżewska przyjechała do Gniezna z amerykańskim spektaklem "Darkling" [na zdjęciu].

Przedstawienie powstało jako jedno z przedsięwzięć grupy American Opera Projects. Miało premierę w lutym 2006 w off-Broadwayowskim The 13th Street Theater w Nowym Jorku. W Gnieźnie zobaczyliśmy coś w rodzaju oratorium, nie pełen spektakl, ale koncertową wersję multimedialnego widowiska opartego na poemacie Anny Rabinowitz. Ta amerykańska poetka znalazła któregoś dnia w swoim domu pudełko po butach, a w nim listy i fotografie nieznanych jej osób. Okazało się, że to rodzina, która zginęła w czasie wojny. Holocaust przeżyli tylko rodzice pani Anny. Nigdy nie opowiadali o Polsce. - Prawie nigdy - precyzuje Anna Rabinowitz, którą oglądamy także na scenie jako jedną z narratorek tej śpiewanej i czytanej opowieści. Jest jedną z wielu Amerykanek, które po latach chcą pytać o przeszłość, zmierzyć się z nią. Spektakl grany był w USA, kilka dni temu zobaczyli go widzowie w Berlinie. Gnieźnieńskie przedstawienie było jedyną polską prezentacją.

- Polskim widzom trudno zrozumieć ten spektakl, nawet jeśli nieźle mówią po angielsku. To trudne także dla nas na scenie - przyznaje Elżbieta Czyżewska, która w spektaklu czyta fragmenty poematu. - Poezję najtrudniej przekłada się na obce języki. A "Darkling" to właśnie poezja, poemat, w którym nie ma wielu bezpośrednich odniesień do czasu zagłady. Więcej jest w nim o trudnych latach w Ameryce, o rodzinie, która się tam rozpadła. Mam jednak nadzieję, że przedstawienie może działać atmosferą, rytmem, świetną muzyką skomponowaną przez Stefana Weismana, głosami śpiewaków - mówi Czyżewska.

I chyba rzeczywiście ta magia zadziałała, bo publiczność w skupieniu wysłuchała dzieła, a potem nagrodziła je długimi oklaskami.

Już po spektaklu, w drodze z teatru im. Aleksandra Fredry do hotelu, amerykańscy artyści pytali o miasto, jego tradycję, o to, czym się zajmują mieszkańcy, o św. Wojciecha, katedrę... Fotografowali się na tle zabytków. Elżbieta Czyżewska opowiadała im o Polsce, odpowiadała na pytania, paląc papierosa za papierosem. A potem na ławce przed hotelem zamarzyła: - Przyjechałby tu człowiek na dłużej, choć na parę dni. A tak ciągle w biegu. Zanim organizm się oswoi z siedmiogodzinną różnicą w czasie, już trzeba wracać.

Na pytanie, czy chciałaby popracować w Polsce, odpowiada: - Pewnie, że tak. Ale to nigdy nie wyszło poza plany. Do pracy trzeba konkretnych propozycji, a tu jest przecież dużo aktorek w moim wieku - ocenia. I zaciąga się kolejnym papierosem.

Spektakl został zagrany w gnieźnieńskim Teatrze im. Aleksandra Fredry w poniedziałek [11 czerwca], w ramach Dni Kultury Żydowskiej zorganizowanych przez tamtejszą Wyższą Szkołę Humanistyczno-Menadżerską "Milenium" oraz Starostwo Powiatowe.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji