Artykuły

Pokazywać gorączkę poprzez gorączkę

"Othello" w reż. Macieja Sobocińskiego w Teatrze Bagatela w Krakowie. Pisze Joanna Targoń w Gazecie Wyborczej - Kraków - Co Jest Grane.

O czym jest "Othello" Sobocińskiego? O wielkich namiętnościach. Tak wielkich, że przeradzają się we własną karykaturę.

Przestrzeń jest abstrakcyjna, jasna i geometryczna. Dwa rzędy krzeseł dla widzów przy jednej z dłuższych ścian, reszta należy do aktorów.

Jedyne ruchome elementy to fotel i drewniane platformy na kółkach - mogą być stołami, łóżkiem, mogą też służyć mniej realistycznym celom: wirować, dynamizować, grozić. Nad sceną - płótno z zatartym kościelnym freskiem. Aktorzy ubrani w czarne garnitury i białe koszule (jak w znakomitym "Otellu" Luka Percevala). Desdemona i Emilia, też ugarniturowane, zakładają w niektórych scenach falbaniaste sukienki. Sobociński nie odnosi się do żadnej konkretnej współczesności. Garniturowe towarzystwo to nie np. pracownicy wielkiej korporacji. Wszyscy noszą koszule sznurowane na plecach - ten dość nieszczęśliwy pomysł kostiumologiczny ma może sugerować gorset formy albo prześwitujący spod współczesności duch renesansu. Jesteśmy tutaj i tam, w obu epokach. Pokazuje się nam tragedię uniwersalną. Może i coś by z tego wyniknęło ciekawego, gdyby nie sprawa najistotniejsza: interpretacja i sposób jej przeprowadzenia. Zwłaszcza to drugie.

Reżyser, choć postarał się, by żadne wizualne atrakcje nie zakłócały uwagi posadzonym na wyciągnięcie ręki od miejsca gry widzom, nie zadbał o ciekawe poprowadzenie aktorów. Wydawałoby się, że w takiej przestrzeni, gdzie wszystko widać i wszystko słychać, niekoniecznie trzeba grać wyłącznie na najwyższym natężeniu emocji, nawet jeśli spektakl ma opowiadać o namiętnościach. A tutaj przez trzy godziny tak się gra: krzyczy, miota, rzuca, skacze, tarza po podłodze, dziko śmieje, szczerzy zęby, rzuca groźne spojrzenia, chwyta i obłapia. I wcale nie tworzy się jakiś nowy czy intrygujący rodzaj aktorstwa cielesnego. Wręcz przeciwnie. "Othello", tak niby nowoczesny, zagrany jest w gruncie rzeczy bardzo tradycyjnie, wręcz melodramatycznie, środkami z nie najlepszego teatru - nadekspresją wyłącznie zewnętrzną, pod którą trudno dopatrzyć się kierunku uczuć i myśli. Powodów tych wszystkich wybuchów namiętności domyślić się można jedynie z fabuły, a nie stworzonych na scenie międzyludzkich relacji. Być może ta histeryczna wręcz ekspresja ma służyć stworzeniu takiego scenicznego świata, który będzie odbiciem rozgorączkowanego umysłu Othella - lejtmotywem przedstawienia jest obraz Othella niosącego ciało Desdemony. Ale czy koniecznie gorączkę należy pokazywać poprzez gorączkę?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji