Artykuły

Spektakl Zelenki zawiódł widzów

"Teremin" w reż. Petra Zelenki z Teatru Dejvické z Pragi i "Śmierć Dantona" w reż. Gézy Bodolaya z Teatru im. Józsefa Katony z Kecskemét i na XVII Festiwalu Teatralnym Kontakt w Toruniu. Pisze Tomasz Mościcki w Dzienniku.

Kolejne przedstawienia toruńskiego festiwalu nie przynoszą rewelacji. Publiczności nie zachwycił ani spektakl Petra Zelenki, ani nawet głośna opolska realizacja sztuki Bertolta Brechta.

Czy najlepszym reżyserem sztuki zawsze jest jej autor? Pokaz "Teremina" Petra Zelenki [na zdjęciu] na festiwalu Kontakt dowiódł, że niekoniecznie. Wypada przypomnieć, że polską prapremierę oglądaliśmy nie dalej niż miesiąc temu w Teatrze Współczesnym w Warszawie. Wówczas widownia i krytyka się podzieliły: niektórzy chwalili, inni kręcili nosem, uważając przedstawienie Artura Tyszkiewicza za chybione. Jednak "Teremin" w reżyserii autora sprawił, że widzowie po prostu uciekali z teatru po przerwie. Reżyseria Zelenki ujawniła miałkość dramaturgicznej materii, rozchwianie i niezdecydowanie autora. Czy to sztuka o genialnym wynalazcy czy moralitet o człowieku oddającym się dobrowolnie w łapy miażdżącego go systemu, czy też może rzecz o poświęceniu życia w imię realizowania swoich wizji? Na te pytania praskie przedstawienie nie dało odpowiedzi, pokazało natomiast, że warszawska realizacja Artura Tyszkiewicza stała dwa piętra ponad literacką wartością tekstu Zelenki. Czeskiemu przedstawieniu brakowało wdzięku, humoru, klimatu Ameryki lat 30. wyczarowanej na scenie przy Mokotowskiej. Zawiodło też aktorsko.

Ulgą natomiast był występ Teatru im. Jozsefa Katony z Kecskemet. Węgrzy zaprezentowali "Śmierć Dantona" Georga Büchnera w reżyserii Gezy Bodolaya, rozrachunek niemieckiego geniusza z francuską rewolucją, konflikt wymuskanego Robespierre'a z niechlujnym, witalnym Dantonem - pojedynek szczerości i uczciwości z hipokryzją skrywającą prywatne lęki i zahamowania.

W kolejnych dniach toruńskiego festiwalu Kontakt obejrzeliśmy "Opowieści łotewskie" i "Sonię" Alvisa Hermanisa z Łotwy oraz głośną opolską realizację brechtowego "Baala" w reżyserii Marka Fiedora. Spektakle te budziły mieszane uczucia. Szkoda, że wszyscy niemal twórcy współczesnego polskiego teatru - a jak widać dołączył do nich także i Fiedor - zaczynają tworzyć przedstawienia podobne do siebie kubek w kubek.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji