Artykuły

Wieczny anarchista Jan Peszek

- Jubileusze są dla mnie zdarzeniem trudnym, bo nie potrafię patrzeć na nie poważnie - zwierzył się JAN PESZEK podczas poniedziałkowego wieczoru w Starym Teatrze, gdzie aktor obchodził jubileusz 40-lecia pracy artystycznej.

I uroczystość ta nie miała charakteru majestatycznej pompy, lecz była uroczym wieczorem pełnym żartów, anegdot jubilata i jego gości. A tych przybyły wielkie rzesze, jak chyba na żaden dotychczasowy benefis.

Popularność osoby sprawiła, że tym razem nie rozmawiano o rolach - przegląd fragmentów wybranych spektakli z udziałem pana Jana obejrzeliśmy w przygotowanym filmie - lecz o faktach z życia artysty mniej znanych publiczności. Jubilat wspominał swych pradziadków i dziadków: Stefanię i Stefana Krakowskich, których piękne portrety powieszono w foyer.

- Dziadkowie żyli na emigracji, w Ameryce. Dziadek był niezwykle atrakcyjnym mężczyzną. Nie wiem, czemu ja tego po nim nie odziedziczyłem. Jak wieść rodzinna niesie, ponoć Rita Hayworth za nim szalała.

Były też wspomnienia o matce Karolinie i ojcu Janie, który będąc w oflagu poślubił swoją wybrankę, a owocem ich miłości stał się właśnie Janek. - Jak po latach odkryła moja żona, na pasiaku ojca wyszyty był obozowy numer będący dokładną datą mojego urodzenia: 140244.

Oprócz opowieści rodzinnych wysłuchaliśmy też wspomnień o pierwszych latach współpracy aktora z zespołem MW2 Adama Kaczyńskiego, gdzie zrodziła się artystyczna i prywatna przyjaźń aktora z Mikołajem Grabowskim, obecnym dyrektorem "Starego".

- Sznurówki Janka uratowały nasz spektakl w Szwecji. W potworną ulewę jechaliśmy samochodem spiesząc na prom. Wycieraczki były zepsute, więc w porywach osiągaliśmy prędkość 40 kilometrów na godzinę. W pewnym momencie Janek wysupłał z butów długie sznurówki, każdą przywiązał do wycieraczki i pociągając końcówkami wycierał szyby, co pozwoliło nam ruszyć "z kopyta".

Osobnym tematem wspomnień była Japonia - wielka miłość pana Jana, gdzie spędził 9 twórczych lat grając m.in. Puka (po japońsku!) w "Śnie nocy letniej".

Na poniedziałkowej uroczystości w komplecie stawiła się rodzina państwa Peszków. Dzieci złożyły ojcu śpiewające życzenia: Błażej wykonując pastisz przeboju ze spektaklu "Oresteja", Maria zaś zaśpiewała piosenkę ze swej płyty "Miasto Mania" oraz "Pieśń o tam-tamie", którą ojciec zarabiał na życie w okresie swego bezrobocia.

- Śpiewałem ją zwykle w przedszkolach, o siódmej rano dla publiczności siedzącej najczęściej na nocnikach.

Na zakończenie spotkania tonący w bukietach róż jubilat został odznaczony przez prezydenta Jacka Majchrowskiego medalem Honoris Grazia. Od dyrektora Grabowskiego otrzymał medal wydany na 200-lecie Starego Teatru, a od przyjaciół prezenty, m.in wytworne "butelczyny" i japońską ceramikę od wnuczki Zosi.

Gospodyni wieczoru, Elżbieta Bińczycka, upiekła ulubione ciasto pana Jana - placek ze śliwkami. Nie obeszło się bez wieńca laurowego, na liściach którego wypisane zostały wybrane role z setek kreacji stworzonych przez Jana Peszka w Starym Teatrze. Wiecznego anarchistę, jak mówi o sobie aktor, uwielbiającego artystyczny eksperyment można obecnie oglądać m.in. w "Auto da fe", "Niewinie", "Fedrze" i "Odprawie posłów greckich".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji