Artykuły

Przedstawienie, jakiego dawno nie było

"Tajemniczy ogród" w reż. Cezarego Domagały w Teatrze im. Mickiewicza w Częstochowie. Pisze Tadeusz Piersiak w Gazecie Wyborczej - Częstochowa.

"Tajemniczy ogród" przygotowany pod kierunkiem Cezarego Domagały okazał się przykładem bardzo rzetelnego i bogatego w teatralne środki spektaklu, który potrafi śmieszyć, przestraszać, a przy tym uczyć.

Powieść Frances Hodgson Burnett to klasyka literatury młodzieżowej. Czytelników nęci zwłaszcza zawarta w książce tajemnica... Ale to, co stanowi o atrakcyjności tej prozy, sprawia trudności przy adaptacji na scenie: trzeba zbudować klimat dziwności domu, jego mieszkańców, pilnie strzeżonego ogrodu oraz grozy nocy wypełnionych czyimś krzykiem.

Reżyser częstochowskiego spektaklu Cezary Domagała doskonale sobie z tym poradził, sięgając po środki dawnego teatru. Dzięki temu powstał spektakl tak bogaty scenograficznie, jakiego nie mieliśmy od dawna. Częste zmiany miejsca akcji pociągają za sobą błyskawiczne zmiany wyglądu sceny. Przy tym elementy dekoracji tańczą z aktorami lub w tajemniczym bladym świetle na oczach widza unoszą się lub opadają. W pierwszej scenie duchy przodków wychodzą z portretów i igrają w korytarzu, kiedy indziej te same duchy pojawiają się w portretach. A już za moment jesteśmy w gabinecie pana domu wyglądającym jak z XIX-wiecznej ryciny. I jedziemy pociągiem, którego przedział wygląda jak ilustracja do prozy Verne'a. Całą tę pyszną scenografię stworzyła Bożena Pędziwiatr specjalizująca się w pracy dla opery i operetki (u nas robiła scenografię do "Jak się kochają w niższych sferach"). Łącznie z pokazującym się w finale ogrodem - może aż nazbyt kolorowym i operetkowym.

Skojarzenie z teatrem muzycznym jest na miejscu także dlatego, że "Tajemniczy ogród" w reżyserii Domagały jest małym musicalem. Aktorzy wykonują kilka piosenek do tekstów reżysera i muzyki Tomasza Bajerskiego i całkiem przyjemnie im to wychodzi. W równej stawce aktorskiej (najmniej do grania ma Marek Ślosarski) wyróżnić należy w roli głównej bohaterki Sylwię Oksiutę, grającą i śpiewającą z prawdziwie dziewczęcym wdziękiem. Co ważne, reżyser obsadzając w rolach młodych bohaterów dorosłych aktorów, nie robił z nich na siłę 12-latków, ale kazał nam domyślać się w nich starszych już nastolatków.

Jako dorosły odbiorca bardzo dobrze się bawiłem na piątkowej premierze. Natomiast gorzej było z maluszkami przyprowadzonymi przez rodziców. To opowieść zupełnie nie dla nich. Myślę, że z zainteresowaniem obejrzą to przedstawienie uczniowie podstawówek od III klasy w górę, może także młodzież z III klasy gimnazjum. Czyli ta część publiczności, dla której najtrudniej znaleźć propozycję w programie teatru.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji