Artykuły

Błazen zasłużył na największe brawa

"Jezioro łabędzie" w choreogr. Jurija Grigorowicza w wyk. Korea National Ballet na XIX Łódzkich Spotkaniach Baletowych. Pisze Monika Wasilewska w Gazecie Wyborczej - Łódź.

Za nami połowa 19. edycji Łódzkich Spotkań Baletowych w Teatrze Wielkim. Edycji - póki co - bardzo udanej. Prezentacje kolejnych zespołów: z Łodzi, Szwecji i USA podnosiły raz za razem poprzeczkę, którą udało się teraz z lekkością przeskoczyć Narodowemu Baletowi Korei Południowej. Azjaci wzbudzili euforię mistrzowskim wykonaniem "Jeziora łabędziego".

Entuzjaści baletowej tradycji mieli niemały powód do radości. Zespół baletowy z Korei zaprezentował jedną z najbardziej rozpoznawalnych pozycji klasycznego repertuaru baletowego w konwencjonalnie rozbuchanej oprawie scenograficznej i na perfekcyjnym poziomie warsztatowym.

Spektakl na bazie pierwszego, oryginalnego libretta z prapremiery w 1895 r. sugestywnie oddał klimat XIX-wiecznego teatru. Romantyczna legenda o księciu zakochanym w dziewczynie zaklętej w łabędzia służy przede wszystkim prezentacji sprawności tancerzy i upajaniu się pięknem baletowego stylu. Na drugi plan schodzi zarówno kiczowata dekoracyjność, jak naiwność fabuły. Realizacja Jurija Grigorowicza żadnej inscenizacyjnej rewolucji nie wprowadza, ale pozwala zaistnieć dziełu Piotra Czajkowskiego w całym jego fantastyczno-baśniowym uroku.

W choreografii Grigorowicza, wieloletniego dyrektora słynnego moskiewskiego Teatru Bolszoj, znalazło się miejsce dla większości wpisanych w tradycję inscenizacyjną "Jeziora łabędziego" efektownych tańców zespołowych i solowych. Było popisowe pas de quatre małych łabędzi w charakterystycznych sztywnych paczkach, barwne divertissement z mazurkiem, tańcem hiszpańskim, neapolitańskim i węgierskim, a także wspaniałe wariacje solistów. Największy aplauz zebrał za nieprawdopodobnie wysokie skoki do szpagatu i dynamiczne coupe jete In-kyung Kim, wcielający się w postać książęcego Błazna. Ale gracją, precyzją i płynnością ruchu błyszczał cały 70-osobowy zespół koreańskich tancerzy.

Do ideału zabrakło jedynie aktorskiego wyrazu, który ożywiłby emocją kanony baletowych póz. Bo nawet najbardziej wymuskane formalne piękno zaczyna wreszcie mdlić, gdy pod jego skórą nie zapulsuje prawda niedoskonałego w swej gwałtowności ludzkiego uczucia.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji