Artykuły

Tą, która śpiewa

- Koleżanka, która śpiewała rolę Anki w "Metrze", zachorowała, miała zapalenie krtani. Weszłam na scenę za nią. Pierwszy raz z mikrofonem w teatrze, w innej roli niż zwykle. Mimo że znałam piosenki na pamięć, nogi trzęsły mi się niczym galareta. Nie byłam wtedy rewelacyjna, oj nie - mówi NATASZA URBAŃSKA, aktorka związana z Teatrem Studio Buffo w Warszawie.

Na co dzień wygląda inaczej niż na scenie teatru i w telewizji. Jest drobniejsza, niższa. Tylko uśmiech ma ten sam - olśniewający. "Rozdajesz ludziom uśmiechy" - powiedziała o niej ostatnio Edyta Górniak, jurorka w programie "Jak oni śpiewają". I miała rację. Natasza uśmiecha się niemal bez przerwy - tajemniczo, spontanicznie, intrygująco, niepewnie. Ma uśmiech na każdą okazję i dla każdego.

Z pozoru wydaje się być pewna siebie - wszechstronnie uzdolniona, bardzo ładna, spontaniczna, do tego wulkan energii. Po godzinie rozmowy łapię się jednak na tym, że dałam się zwieść jej scenicznemu wizerunkowi. Natasza ma w sobie mnóstwo pokory, wrażliwości, empatii i bardzo ciężko pracuje na swoją pozycję. Przy jajecznicy i czarnej kawie udaje mi się odrobinę ją poznać. Tylko odrobinę...

Śpiewasz, tańczysz, grasz Silene w serialu "Fala zbrodni". W której roli czujesz się najlepiej?

- Wiele razy słyszę to pytanie: "Natasza, kim właściwie chcesz być, co robić?" Tymczasem odpowiedź jest bardzo prosta - chcę robić wszystko to, co teraz, tylko lepiej. W Stanach jest mnóstwo takich osób. Realizują się na kilku płaszczyznach - śpiewają, tańczą, grają w filmach, teatrze i nikogo to nie dziwi. Wystarczy spojrzeć na Beyonce, Jennifer Lopez, Madonnę...

Ale jedną z tych rzeczy zawsze robi się najlepiej?

- W moim przypadku to chyba taniec, bo uczę się go najdłużej. W dzieciństwie trenowałam gimnastykę artystyczną. W Buffo zaczynałam od tańca. Teraz jednak skupiam się na śpiewaniu - od dwóch lat planuję nagrać płytę.

I?

- Mam już dwa albo trzy utwory (śmiech)... Tak naprawdę jednak płytę może nagrać każdy, pytanie tylko, czy ktoś ją kupi poza rodziną i przyjaciółmi.

To nie takie proste... Nie mam więc ciśnienia, że muszę to zrobić za wszelką cenę.

Czyli nie dla krążka wzięłaś udział w programie "Jak oni śpiewają"?

- Nie, chciałam po prostu zapracować na własne nazwisko. Telewizja ma olbrzymią siłę oddziaływania, dużo większą niż teatr. Postanowiłam więc wykorzystać szansę, którą daje udział w takim show. Może dzięki temu zacznę być kojarzona nie tylko jako artystka teatru Buffo, ale po prostu Natasza Urbańska.

Nawet kiedy ceną są plotki i spekulacje?

- Znasz takie powiedzenie: "Nieważne, jak mówią, ważne, by nie przekręcali nazwiska"? (śmiech) A tak naprawdę wystarczy odrobina rozsądku, by puszczać plotki mimo uszu.

Wydajesz się być osobą zdeterminowaną...

- Raczej konsekwentnie dążę do celu. Kiedy już coś zaczynam, chcę osiągnąć pewien poziom. Jestem długodystansowcem. Nie zapalam się słomianym ogniem, by za chwilę go ugasić. Gimnastykę artystyczną trenowałam przez dziesięć lat. Kiedy po raz pierwszy trafiłam na przesłuchania do Buffo, byłam jeszcze w podstawówce. Przeszłam kilka etapów, wreszcie stanęłam przed Januszem Józefowiczem. "A ile ty masz lat, dziewczynko?" - usłyszałam wtedy i... odpadłam, bo byłam za młoda. Obraziłam się śmiertelnie, tak jak to tylko nastolatka potrafi. Nie chciałam nawet oglądać koncertów z udziałem artystów Buffo w telewizji. Po roku jednak nogi same mnie poniosły na kolejne przesłuchania. I tak jestem w Buffo już 12 lat.

I śpiewasz główne role, choć zaczynałaś od tańca...

- ... którego też musiałam się nauczyć, bo po gimnastyce byłam "drewniana". Śmiano się, że skaczę, a nie tańczę. Za bardzo prostowałam nogi, kolana, ręce.

A co ze śpiewem?

- Pracowałam już w teatrze kilka lat, kiedy ktoś w garderobie usłyszał, jak podśpiewuję sobie pod nosem. Podobno brzmiało to czysto. Speszyłam się wtedy, ale postanowiłam pójść na przesłuchania do Janusza Stokłosy. "No, cóż, są lepsze od ciebie" - powiedział, a i Janusz Józefowicz go poparł: "Ty lepiej tańcz!" Nie dałam jednak za wygraną. Postanowiłam się uczyć.

I dostałaś swoją szansę?

- Tak, przez przypadek, jak to często bywa. Koleżanka, która śpiewała rolę Anki w "Metrze", zachorowała, miała zapalenie krtani. Weszłam na scenę za nią. Pierwszy raz z mikrofonem w teatrze, w innej roli niż zwykle. Mimo że znałam piosenki na pamięć, nogi trzęsły mi się niczym galareta. Nie byłam wtedy rewelacyjna, oj nie. Ale to dobrze...

Bo mogłaś dalej pracować nad sobą?

- Właśnie. I wiem, że jeśli chodzi o śpiew, nadal mam wiele do zrobienia. Podchodzę więc do niego z całą pokorą i uczę się od ludzi, których mam obok siebie. Janusz Józefowicz jest na scenie tyle lat, zna przedstawienia i swoje role od podszewki. A mimo to każdego dnia, przed wyjściem na scenę, idzie na próbę i śpiewa każdy utwór od początku do końca. Nigdy nie odpuszcza. Robię tak samo, bo wiem, że kiedy raz da się sobie taryfę ulgową, łatwiej jest usprawiedliwić się po raz kolejny. A to droga donikąd.

Wytłumacz jednak, dlaczego ty, artystka od lat śpiewająca, znalazłaś się w programie, w którym aktorzy niekiedy w ogóle uczą się śpiewać?

- Po prostu mnie zaproszono, bo grałam w "Fali zbrodni". Nigdy nie ukrywałam, że śpiewam w Buffo. Przecież byłoby to bez sensu. Zanim zgodziłam się na udział w show i podpisałam umowę, długo się zastanawiałam, czy to uczciwe. W końcu przekonał mnie Józek (Janusz Józefowicz - dop. red): "Idź, niech cię zobaczą" - powiedział. Ten program to dla mnie zupełnie nowe doświadczenie, kolejna lekcja. Tam nie ma drugiej szansy na zaśpiewanie piosenki, poprawienie błędu. Wchodzę na scenę, śpiewam, ocenia mnie jury, publiczność - wszystko dzieje się bardzo szybko. To inny stres niż ten w teatrze. Po programie jestem tak wykończona, że jadę do domu i niemal od razu zasypiam. Następnego dnia budzę się z zapuchniętymi oczami, jakbym wróciła z imprezy, a chodzę na nie bardzo rzadko.

Dlaczego?

- Szkoda zdrowia. Wolę pobyć w domu z moim mężczyzną, posłuchać muzyki, poczytać, wyspać się.

Czy praca w Buffo nauczyła cię przyjmować krytykę?

- O tak, Józek potrafi skrytykować! Znany jest z tego, że nie oszczędza swoich artystów. Na mnie jednak konstruktywna krytyka zawsze dobrze działała. Na gimnastyce artystycznej nauczycielka rzucała we mnie piłką, żebym się nie leniła. Metoda kija i marchewki w moim przypadku sprawdza się, o ile kija jest więcej. Jeśli ktoś mnie krytykuje i wie, co mówi, to znaczy, że powinnam coś poprawić.

Jesteś aż tak pracowita z natury?

- Och, kiedy nic nie muszę, mogę siedzieć sobie na słońcu i po prostu myśleć. Słońce daje mi energię...

Ale kiedy już pracujesz...

- Idę na całość! Oczywiście, jak każdy mam gorsze dni, mniej energii, czasami po prostu jestem zmęczona. Rozmawiam wtedy ze sobą. "Chce ci się, chce" - powtarzam do lustra. Nakręcam się, a kiedy już wyjdę na scenę, energia wraca.

No właśnie, na scenie wydajesz się być bardzo pewna siebie...

- Po to wychodzi się na scenę! Trzeba być pewnym swego, inaczej widz zastanawia się, co tam robisz. Boi się razem z tobą. Życie codzienne to zupełnie inna sprawa... Moja przyjaciółka z teatru zna mnie od 12 lat, a niedawno po raz pierwszy usłyszała, jak podnoszę głos. Zdziwiła się nie mniej niż ja. Przykro mi było później, że tak się zachowałam.

Grzeczna dziewczyna jesteś.

- Rodzice wychowali mnie w szacunku do drugiego człowieka. Jestem tolerancyjna, życzliwa z natury. Na co dzień nie mam scenicznej pewności. Muszę kogoś lepiej poznać, by się otworzyć i zaufać. Nawet Janusz niekiedy musi mnie odblokowywać, bo potrafię kompletnie zamknąć się w sobie. Szczególnie, kiedy się pokłócimy.

Czy to, że pracujecie razem z Januszem Józefowiczem i jesteście parą pomaga?

- Tak, bo umiemy to pogodzić i inspirujemy się nawzajem. Kiedy praca staje się pasją, nigdy nie męczy.

A potrafiłabyś być z mężczyzną, który jest ci podporządkowany?

- Nie, nigdy zresztą takiego nie szukałam. To nie mój typ po prostu.

Natasza, czy wiesz, co znaczy twoje imię?

- Dopiero niedawno się dowiedziałam - "ta, która śpiewa".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji