Urzędnicy reformują Operę na Zamku
Szczecińska Opera na Zamku stoi przed koniecznością poważnych zmian, ale styl, w jakim władze miasta chcą odwołać obecnego dyrektora jest co najmniej kontrowersyjny.
"Minęło ponad dziesięć lat, odkąd kierownictwo nad szczecińską Operą i Operetką objął Warcisław Kunc. Dynamiczny, błyskotliwy i pełen pomysłów świetnie rokował dla nowoczesnej sceny muzycznej w dużym przygranicznym mieście. Bodaj pierwszy dostrzegł teatralne możliwości przestrzeni zamkowego dziedzińca. Przedstawienia Carmen czy Trubadura przez moment rozsławiły Szczecin wśród miłośników opery w całej Polsce. Z teatru etatowych solistów przeszedł - jakże słusznie - do czegoś w rodzaju systemu stagione, czyli angażowania do poważnych partii śpiewaków z Polski i Europy.
Jednakże z czasem coś się zaczęło psuć. Z teatru dobiegały pogłoski o rozbijaniu orkiestry, dewastacji zespołu, konfliktowości dyrektora. Odeszła świetna śpiewaczka i ulubienica publiczności Roma Jakubowska-Handke. Coraz częściej mówiło się o rosnącym zadłużeniu Opery. Pół biedy, gdyby dyrekcja istotnie szalała i środki szły na wartościowe przedsięwzięcia artystyczne.
Z pewnością więc Opera na Zamku wymaga od dawna artystyczno-finansowej reanimacji. Jednakże styl, w jakim się to obecnie próbuje robić, budzi zgrozę! Pospieszna zmiana statutu po to tylko, by odwołać obecną dyrekcję u progu sezonu, brak wizji sceny muzycznej -. wszystko to nie licuje z europejskimi standardami, na które się wojewódzcy urzędnicy powołują. Świadczy natomiast o całkowitej niewiedzy, jak specyficzną i skomplikowaną materią jest teatr w ogóle, a opera w szczególe".