Artykuły

Stało się coś ważnego

"Parawan" w teatrze Rampa zachęca aby zamknąć oczy, otwierając je równocześnie.

Po spektaklu "Film" teatr Rampa na warszawskim Targówku, kierowany przez Andrzeja Strzeleckiego, dał nową premierę, zatytułowaną "Para­wan".

"Parawan" nie jest taką perełką formy scenicznej jaką był Film, znakomite i peł­ne humoru naśladowanie środkami teatralnymi zarówno chwytów formalnych, jak i konwencji treściowych kina. Można nawet powiedzieć, że spektakl - podobnie jak i poprzedni napisany przez Andrzeja Strzeleckiego - rozpada się wyraźnie na dwie części, dość różne pod względem zastosowanej konwencji i niezbyt ze sobą spójne.

Ale mimo to spektakl "Parawan" uznać wypadnie, bez żadnej przesady, za jedno z najważniejszych wydarzeń stołecznego sezonu teatralnego.

Rampa jest wyraźnie autorskim teatrem Andrzeja Strzeleckiego, miejscem, z którego ten artysta i jego zespół przemawiają na tematy, które im wydają się waż­ne lub co najmniej zabawne. I oto w "Parawanie" Rampa postanowiła wypowie­dzieć się na temat polskiego rodzącego się kapitalizmu, jego aspektów zarówno obyczajowych jak i - nie bójmy się tego słowa - moralnych, Strzelecki nie uważa bowiem, że kabaret, jakim na samym dnie jest Rampa, to miejsce zbyt mało po­ważne, aby mówić o moralności.

Kapitalizm objawia się bohaterowi sztuki pod postacią czterech swoich głów­nych jeźdźców, którymi, niczym ubrani we fraki jeźdźcy Apokalipsy, są Samo­chód, Konto, Seks i Pistolet. Są to niewątpliwie atrybuty, pod postacią których no­wy ustrój zaimponował naszemu społeczeństwu, z tym że Pistolet u Strzeleckiego odgrywa rolę podwójną - może on być narzędziem sukcesu, jak i instrumentem, który użyty w odpowiedniej chwili może nas wyprowadzić z zamętu otaczające­go nas świata.

Bohaterem spektaklu jest młody człowiek, tradycyjny inteligent, choć autorowi nieobca jest myśl, czy takie coś jak tradycyjny inteligent w ogóle jeszcze u nas ist­nieje? W rezultacie jednak dochodzi on do wniosku, że tak, jeśli za istotę tradycyj­nego inteligenta uznać nie pełny zespół cech obyczajowych, właściwy nie tak dawno jeszcze tej warstwie, lecz po prostu wyznawany przezeń porządek warto­ści, w którym imponderabilia są ważniejsze od forsy. Tylko że w świecie, który po­kazuje "Parawan", przywiązanie do tego właśnie porządku skazuje z góry na niepraktyczność i nieprzystosowanie. Tradycyjny inteligent jest bezradny w środowi­sku, gdzie bogaty głupiec stoi wyżej od ubogiego mędrca, a nadmiar skrupułów moralnych powstrzymuje przed dokonywaniem intratnych interesów.

To wszystko oglądamy w drugiej części spektaklu, kiedy na scenie pojawia się galeria na poły zidiociałych ludzi sukcesu, biznesmenów, także wydawców cho­dliwej literatury. Razem z nimi wkraczają postacie cudzoziemców - Rosjanina, Niemca i Amerykanki. Postacie te są oczywiście stereotypami, i to jakby podwój­nymi: po pierwsze, są nimi same w sobie (Rosjanin - pijany w sztok, Niemiec - układny, pragnący rekompensować wojenne porachunki podarunkiem elektro­nicznego sprzętu, Amerykanka - życzliwie zainteresowana i przeliczająca na do­lary), po drugie, stereotypowy jest stosunek Polaków do nich. A więc z Ruskim można się napić i trzeba go zrozumieć, bo na dnie duszy jest ludzki, wobec Niem­ca trzeba zachować poprawność, Amerykankę trzeba naciągnąć na pieniądze itd.

Polska zaradności i sukcesu, która jak widziadło objawia się tradycyjnemu in­teligentowi, tonie w wódce, co zresztą daje pretekst da niepotrzebnej momentami aktorskiej szarży. Wódka jest antidotum na myślenie, na stres, na napięcie - jak w życiu. Na końcu więc bohater proponuje, aby zamknąć oczy, i twierdzi, że wów­czas, nie widząc otoczenia, jest lepiej.

Myślę, że ambicją "Parawanu" Strzeleckiego jest jednak to właśnie, aby oczy nie­co otworzyć. Gdy ogląda się ten spektakl, mimo woli przypominają się słowa uży­te w "Weselu": "w sumie - historia wesoła i ogromnie przez to smutna".

Strzelecki napisał swoją sztukę - nie pierwszą zresztą - wierszem. Wiersz daje możliwość dystansu, skrótu, oddala od naturalizmu, a mało kto dotąd zauważył rzecz zadziwiającą, że Andrzej Strzelecki rymuje nie gorzej i nie mniej potoczy­ście niż Fredro, zaś jego zespół posługuje się tym wierszem sprawnie i bezpreten­sjonalnie.

Stało się więc coś ważnego, co powinno dać do myślenia. Tyle tylko, że w kabarecie. Tyle tylko, że na Targówku. Tyle tylko, że w wykonaniu młodego zespo­łu Rampy. To wszystko, jak sądzę, stanowi wystarczające usprawiedliwienie, aby tego zdarzenia na wszelki wypadek nie zauważyć.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji