Gra, bo lubi
- Nie przyjęli mnie do wrocławskiej szkoły teatralnej i bardzo dobrze. Dzięki temu mogłam rozwijać się w Rondzie. A papier nie jest mi potrzebny. Przecież to scena weryfikuje, czy ktoś się na nią nadaje, czy nie. A poza wszystkim ja po prostu lubię to, co robię w teatrze - mówi WIOLETTA KOMAR, aktorka Teatru Rondo w Słupsku.
Na scenie występuje dopiero siódmy rok, a na koncie ma już wszystkie najważniejsze nagrody dla młodych aktorów offowych. Wioletta Komarówna robi wszystko, by o Słupsku nadal mówiono, że jest stolicą polskiego monodramu.
Ma 26 lat. Pochodzi z Miastka. Do Słupska przyjechała siedem lat temu, by studiować resocjalizację na Akademii Pomorskiej. Nie żałuje, bo chociaż kierunek studiów i aktorstwo to dwie różne sprawy, właśnie dzięki uczelni znalazła się w teatrze Rondo.
Wyproszony monodram
- Podczas jednego z wykładów rozmawialiśmy o słupskich instytucjach kulturalnych - wspomina Wioletta Komarówna. - Ktoś powiedział, że jest takie miejsce, jak teatr Rondo. Nic wtedy jeszcze o nim nie wiedziałam. Wypytałam znajomych i postanowiłam tam pójść. Nigdy wcześniej nie grałam na scenie, ale czułam, że będę się w tym dobrze czuła.
Trafiła do Jolanty Krawczykiewicz, potem do Katarzyny Sygitowicz-Sierosławskiej. Przygodę z Rondem zaczęła od recytacji. Szybko zaczęła zdobywać nagrody na konkursach. Ale chciała czegoś więcej.
- Marzył mi się monodram - wspomina. - Zaczęłam wiercić dziurę w brzuchu reżyserowi Stanisławowi Miedziewskiemu. Na początku mnie zbywał, chciał, żebym sama znalazła odpowiedni tekst i napisała scenariusz.
Sukces goni sukces
Wioletta nie poddała się jednak i drążyła temat dalej. Wspólnie z reżyserem znalazła wreszcie "Miasto ślepców" Jose Saramago. Na podstawie tej powieści trzy lata temu powstał monodram "Biały na białym". To wstrząsająca opowieść o ludziach, których dotknęła biała ślepota. Chorobie opiera się tylko jedna kobieta, żona okulisty. To w jej rolę wcieliła się aktorka. Bohaterka widzi, jak w porządnych początkowo ludziach górę nad rozumem biorą najniższe instynkty.
Tym przedstawieniem Wioletta wygrała Ogólnopolskie Spotkania Amatorskich Teatrów Jednego Aktora w Zgorzelcu - jeden z najważniejszych konkursów dla aktorów-amatorów. Wygrała również festiwale teatralne między innymi w Stargardzie Szczecińskim, Sopocie i Lublinie.
Jeszcze większym sukcesem okazał się jej drugi monodram, "Grzech" według "Teresy Desqueyroux" Francoisa Mauriaca. Opowiedziała w nim historię kobiety tłamszonej przez rodzinę męża, która doprowadzona do ostateczności, próbuje popełnić zbrodnię.
Ten spektakl został dostrzeżony na kilkunastu festiwalach i konkursach w całej Polsce. Podczas ubiegłorocznego Ogólnopolskiego Festiwalu Teatrów Jednego Aktora we Wrocławiu zdobyła Szczebel do Kariery - nagrodę dla najlepszej debiutantki. Jeden z jurorów, Stefan Mrowiński, przyznał jej też nagrodę indywidualną. Spektakl został uznany za najlepszy monodram podczas XXXIV Tyskich Spotkań Teatralnych w Teatrze Małym w Tychach, który odbył się niespełna miesiąc temu. "Grzech" gościnnie był też grany między innymi na międzynarodowych festiwalach w Tczewie i w Rumunii.
Nowy monodram, nowe plany
Tydzień temu widzowie oklaskiwali Wiolettę Komarówna w jej najnowszym spektaklu pt. "Przyj dziewczyno przyj" [na zdjęciu]. Zdaniem wielu to najlepsze dotąd przedstawienie, w jakim zagrała aktorka. Pokazała w nim sceniczną dojrzałość z jednej strony, a świeżość z drugiej.
Już zaczęła przygotowania do kolejnego przedstawienia. Tym razem w sopockim teatrze Off de Bicz. Zagra tam w dramacie "Kontrapunkt" u boku Krystyny Łupińskiej z gdańskiego Teatru Wybrzeże.
Gra, bo lubi
- Na scenie przez kilkadziesiąt minut można być kimś innym - mówi Wioletta. - Poza tym aktor ma władzę nad emocjami publiczności. Może je kreować. Bawić ludzi lub wzruszać, zasmucać lub zmuszać do refleksji.
Kilka lat temu zdawała do wrocławskiej szkoły teatralnej. - Nie przyjęli mnie i bardzo dobrze - wspomina dzisiaj. - Dzięki temu mogłam rozwijać się w Rondzie. A papier nie jest mi potrzebny. Przecież to scena weryfikuje, czy ktoś się na nią nadaje, czy nie. A poza wszystkim ja po prostu lubię to, co robię w teatrze.