Piersi, majtki, biustonosze
Dzięki Piersiom na żywo, Sipie, UOP-owi i Izbie Skarbowej na premierę "Farsy z ograniczoną odpowiedzialnością" przyszło pół Krakowa. Piersi wypadły znakomicie, Sipińska blado, a farsa {#au#1205}Zawistowskiego{/#} (tekst) i Kierca (reżyseria) broni się jedynie drugą częścią tytułu.
Sztuka Zawistowskiego jest prosta jak wyobrażenie małego Kazia o odradzającym się kapitalizmie. Autor pozostaje na etapie faksu i maszyny do pisania, gdy świat wprowadza pod strzechy telefony komórkowe i modemy.
Działający w Polsce biznesmeni to w sztuce gdańszczanina niedoksztalceni półidioci, erotomani oraz strugający Japończyków wietnamscy rezydenci. Kobiety to naiwne, kochające do granic nieprzyzwoitości pipcie (Isaura Szulc), dziwki polskie (Żaneta), dziwki postsowieckie (Sandra vel Natasza, przedstawicielka Wspólnoty Niepodległych Państw) idiotki (pani z redakcji "Bilionera") i tępe babony (Anastazja, księżna Koniecpolska, sprzątaczka, lat 65).
Wyliczenie bohaterów sztuki właściwie wyjaśnia jej tajemnice. Jedyną intrygującą kwestią było, ile par majtek, gaci i biustonoszy zrzucą z siebie bohaterki i bohaterowie oraz czy rozmiar majtek, które trzyma w teczce Wietnamczyk, odpowiada wielkości biustonoszy ukrywanych w sejfie przez biznesmena Waldka.
"Farsę" wyreżyserował 53-letni debiutant, znany aktor Andrzej Kierc. Z pewnością wykonał swoją pracę lepiej niż druga debiutantka - autorka scenografii Urszula Sipińska (tak, tak, ta od "Zapomniałam twoje oczy"). Słynna Sipa nie pomyślała o tym na przykład, że jak na środku sceny postawi się olbrzymią donicę z kwiatkiem, to spora część publiczności niewiele więcej zobaczy.
Może zresztą miała rację? Może nie było nic do oglądania? Może chodziło tylko o to, żeby posłuchać rockowych Piersi, które krzykliwie przekonywały, że "My są już Amerykany"?
Ale Piersi prezentowały się osobiście tylko w piątek i sobotę. W następnych spektaklach zagrają z taśmy. Czy nazwisko słynnej niegdyś piosenkarki, nierówna, ale często nędzna gra aktorów, słabiutka, choć napisana z wielką wolą zaznaczenia swej obecności w świecie, sztuczka wystarczą wówczas, by zapełnić 550 miejsc na widowni wielkiego gmachu przy placu św. Ducha?
Mimo że nie jest mi obce słynne prawo o lepszym i gorszym pieniądzu, szczerze wątpię.