Artykuły

Doktor dramatu

We środę o ósmej rano Ma­rek Modzelewski skończy dyżur na radiologii w szpi­talu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych przy Woło­skiej w Warszawie. Po 20 godzinach oglą­dania zdjęć rentgenowskich i USG zostanie jeszcze kilka godzin na oddziale. Później wróci do domu, żeby złapać trochę snu. A o godzinie 21.30 pojawi się w Teatrze Na­rodowym na premierze sztuki "Koronacja". Już nie jako lekarz, ale dramaturg, bo to wła­śnie jego utwór wystawi wieczorem Labo­ratorium Dramatu.

Podwójne życie radiologa

30-letni radiolog z Jedlińska pod Radomiem od lat prowadzi podwójne życie. W liceum kuł biologię i występował w szkolnym kaba­recie. Na studiach w Akademii Medycznej zgłębiał tajniki budowy ludzkich narządów i pisał skecze. Po studiach jeździł w pogoto­wiu na Pradze Północ i występował w radom­skim Kabarecie im. Romana.

Kiedy w 2000 roku Teatr Powszechny w Ra­domiu ogłosił konkurs na dramat odważny, radiolog wysłał dwie sztuki: "Kochaj i rób, co chcesz" oraz "Techno". Ten drugi nawiązy­wał do gorącego nie tylko w środowisku le­karskim tematu klonowania: główna bohater­ka ma swoją młodszą kopię, która zastępuje ją w domu przy cięższych pracach. Tematem były absurdalne sytuacje rodzinne, które spo­wodowało rozdwojenie matki i żony.

Sztuka tak się spodobała, że Teatr Powszech­ny postanowił ją włączyć do repertuaru. To ośmieliło lekarza do napisania następnego dra­matu "Zabij mnie". Inspiracja ponownie przy­szła ze świata medycyny: Modzelewski przed­stawiał wizję przyszłości, w której zalegali­zowano eutanazję. W specjalnych ośrodkach można na własne życzenie zakończyć życie, nie trzeba nawet być śmiertelnie chorym, wy­starczy lekka depresja.

Sztuka pokoleniowa

Jeśli sztuka "Techno" była rozwinięciem ka­baretowego skeczu, to "Zabij mnie" było już pełnowartościowym dramatem, z solidnie za­rysowanymi postaciami i konfliktem racji. Modzelewski przedstawiał w nim świat na opak, w którym lekarze zamiast leczyć, zabi­jają, a dla ludzi autentycznie chorych nie ma miejsca. Czy była to rzeczywistość aż tak od­legła od naszej? Chyba nie przypadkiem je­den z lekarzy nosił znaczące imię Pawulon - od nazwy leku, którym mordercy z łódzkie­go pogotowia zabijali swoich pacjentów.

"Koronacja" to czwarty i najbardziej doj­rzały utwór Modzelewskiego. I bez wątpie­nia najbardziej osobisty - bohaterem jest 30-letni lekarz z prowincjonalnego miasteczka, który znalazł się na życiowym rozdrożu. Pró­buje zerwać z poprzednim życiem, rodziną, zawodem, przyjaciółmi i zacząć od nowa w wielkim mieście.

Tekst ma niezwykłą formę: obok bohatera na scenie występuje jego alter ego zwane Królem. Komentuje złośliwie kolejne wzloty i upadki Maćka, próbując wyprowadzić go na prostą. Na tym napięciu zbudowana jest cała sztuka.

Sztuka laboratoryjna

"Koronacja" to pierwsza produkcja Labo­ratorium Dramatu, które prowadzi od tego se­zonu przy Teatrze Narodowym dramaturg Ta­deusz Słobodzianek. Zanim doszło do pre­miery, tekst zmieniał się wielokrotnie, po­cząwszy od tytułu (poprzedni brzmiał "Roz­biórka"), skończywszy na poszczególnych scenach i zakończeniu. W ten sposób powsta­ło aż pięć wersji dramatu.

- Sprawdzaliśmy, jak tekst działa ze sceny, niektóre fragmenty musiałem przerabiać po kilka razy. Ta praca dała mi naprawdę dużo - mówi dramaturg.

Premierowe przedstawienie reżyseruje Łu­kasz Kos znany z przedstawień w Teatrze No­wym w Łodzi ("Kurka wodna", "Beztlenowce"). Występują m.in. Barbara Wrzesińska, Joanna Niemirska, Janusz R. Nowicki, rolę Maćka zagra Andrzej Konopka, a jego alter ego - Robert Więckiewicz.

Modzelewski nie zaprzecza, że sztuka ma autobiograficzny charakter. Mówi, że chciał opisać doświadczenie kogoś, kto mozolnie szukał swego powołania. Sam jeszcze nie zde­cydował, czy bardziej chce być doktorem, czy dramaturgiem. W szpitalu i w teatrze czuje się jednakowo obco.

Kiedy pytam go o innego wielkiego leka­rza dramaturga Antoniego Czechowa, rozpro­mienia się, jakby czekał na to pytanie.

- Moją ulubioną postacią z czechowowskiej galerii jest oczywiście lekarz, który występu­je w każdej sztuce. Ktoś, kto leczy ludzi, ale sam ma chorą duszę.

Modzelewski w swoich dramatach chciałby być jak Czechow - psychoterapeutą, który umie słuchać swoich bohaterów. Marzy o na­pisaniu czechowowskiej sztuki, która rozgry­wałaby się w środowisku małomiasteczkowej inteligencji. Jedną z głównych postaci byłby, rzecz jasna lekarz.

Duchy z Szekspira

Na razie pracuje nad innymi tekstami. Go­towy jest już "Dotyk" (planowana premiera w Garażu Poffszechnym w Warszawie) - sple­cione ze sobą historie dwóch homoseksuali­stów. Druga sztuka to komedia o przeciętnym człowieku, który nieoczekiwanie dla swych przyjaciół i wrogów... zmartwychwstał. Mo­dzelewski chciałby nawiązać do "Snu nocy letniej" Szekspira i stworzyć świat duchów, które bawią się ludźmi.

Sukces w teatrze nie zmienił specjalnie je­go życia, jeśli nie liczyć zaproszenia na otwar­cie podstawówki w jego rodzinnym Jedlińsku. Na "Koronację" wybiera się kilku kole­gów lekarzy. Po premierze Modzelewski za­mierza wziąć wolne, a w piątek wróci znów przed ekran USG. Czy zobaczy w nim swoje nowe dramaty?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji